Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Wywiady

Spełniać marzenia – rozmowa z maszynistką Karoliną Lewandowską

 

Z Karoliną Lewandowską, maszynistą z uprawnieniami do prowadzenia m.in. nowoczesnych pociągów PesaDART, STADLER Flirt, o pracy kobiety – maszynisty, zainteresowaniach poza-kolejowych i planach na przyszłość rozmawia Aleksander Wiśniewski

Studiowała Pani „Bezpieczeństwo Narodowe” na Polish Air Force Academy w Dęblinie, więc należałoby się spodziewać raczej pilota F-16 Falcon, jednak rozmawiam z maszynistą kolejowym, pracownikiem spółki PKP Intercity. 

Nigdy nie myślałam o tym, by zostać maszynistą. Swoją przyszłość wiązałam raczej z lotnictwem, w związku z tym ukończyłam Wyższą Szkołę Oficerską Sił Powietrznych w Dęblinie na kierunku Bezpieczeństwo Narodowe. Zdecydowałam się na te studia, ponieważ lotnictwo to moja pasja, a dzięki studiom na dęblińskiej uczelni mogłam zgłębiać i rozwijać swoje zainteresowania. Bycie pilotem nigdy nie było w moim zasięgu. Mnie wystarczyła obecność w pobliżu samolotów. Do dziś moją pasją jest lotnictwo, a także związana z tym fotografia lotnicza. Mieszkam niedaleko 32 Bazy Lotnictwa Taktycznego, więc każdego dnia mogę obserwować samoloty. Mogę się też pochwalić, że od lipca tego roku moje zainteresowania się poszerzyły. Pokochałam jazdę na motocyklu.

Lubi Pani szybką jazdę na „ścigaczu”?

Jeżeli chodzi o pasję motocyklową, to wzięła się znikąd. Tak samo jak o kolei, tak o motocyklu nigdy nie marzyłam. Któregoś dnia padł pomysł: a może byś zrobiła prawo jazdy na motocykl? Myślę sobie, po co mi… Ale w sumie, co mi szkodzi, zawsze to jakieś dodatkowe zajęcie uczęszczać na kurs prawa jazdy. A ja jestem z tych osób, które nie potrafią usiedzieć na miejscu.

No i stało się. Zapisałam się na kurs. Stresowałam się przed pierwszą jazdą. Jednak, kiedy usiadłam na motocyklu, wiedziałam, że to jednak coś dla mnie. Po zdaniu egzaminu i otrzymaniu prawa jazdy kupiłam przyzwoity motocykl. Przyzwoity, bo Kawasaki Z750R. Wiele osób mówiło, że to nie dla mnie motocykl, że za duży, że za mocny, a ponieważ ja zawsze chodzę własnymi ścieżkami, to nie interesowało mnie, co mają do powiedzenia inni. To motocykl dla mnie, nie dla nich. 

Moja decyzja o zakupie właśnie tego modelu okazała się strzałem w dziesiątkę. Motocykl stał się moim oczkiem w głowie. Uwielbiam na nim jeździć. Kiedy nie miałam dyżuru, nie musiałam być w pracy, wskakiwałam w strój motocyklowy i w trasę. Jazda na motocyklu, to jak dobry psycholog. Jadę przed siebie, a wszystkie troski, zmartwienia i problemy zostają poza mną. Liczy się tylko droga przede mną i wyłącznie to, co tu i teraz. 

Mój tegoroczny sezon motocyklowy był krótki. Trwał tylko 3 miesiące, a jednak udało mi się przejechać 2.000 km. Czy lubię szybką jazdę? Tak lubię. Lubię szybką i bezpieczną jazdę na motocyklu.

Niewiele jest w Polsce kobiet prowadzących pociągi, Pani ten zawód wybrała. Dlaczego?

Pochodzę z rodziny, gdzie zawód maszynisty wykonywany jest z dziada pradziada, a ponieważ nie udało mi się zatrudnić na lotnisku cywilnym, zdecydowałam, że podtrzymam rodzinną tradycję. Nie żałuję tej decyzji. Co prawda lokomotywa to jednak nie samolot, ale świadomość, że samodzielnie prowadzę skład, daje poczucie satysfakcji. Natomiast wiem, że marzenia są po to, by je spełniać, bo przecież nigdy nie wiemy, co nam może przynieść przyszłość. 

Jako ciekawostkę ściśle związaną z koleją opowiem moją historię dotyczącą pewnej lokomotywy EP07-389. Kiedy miałam 5 lat zrobiono mi na dworcu w Gdyni zdjęcie z lokomotywą EP07-389 w tle. Po 24 latach, wówczas jeszcze, jako pomocnik maszynisty, miałam okazję spotkać tą samą lokomotywę na stacji Warszawa Grochów. W sierpniu tego roku udało mi się poprowadzić pociąg z tą właśnie lokomotywą na czole. Na ten dzień czekałam 3 lata.

Jak odnajduje się Pani w gronie kolegów maszynistów? Czy spotyka Panią życzliwość z ich strony, a może jedynie chłodna tolerancja dla „kobiety na lokomotywie”?

Jeżeli chodzi o kolegów z pracy, to w większości raczej spotykam się z życzliwością. Jak to w życiu bywa zawsze zdarzą się niemiłe wyjątki, ale nic się na to nie poradzi. Ja przymykam oko na takie sytuacje. Robię swoje i nie przejmuję się tym, co o mnie myślą inni. Kobiety prowadzą autobusy, jeżdżą tirami, a nawet pilotują samoloty zarówno pasażerskie, jak i wojskowe, więc dlaczego nie miałyby prowadzić pociągów? Niby, w czym miały być gorsze od mężczyzn? Tak, czy inaczej zawsze jednak miło mi się współpracuje z kolegami.

Jakie konkretnie pociągi Pani prowadzi?

Mam autoryzację na EP07, EP08, EP09, SM42, PESA Dart, STADLER Flirt. Także mogę prowadzić pociągi począwszy od klasycznych składów wagonowych, po nowoczesne elektryczne pojazdy trakcyjne. Moją jednostką macierzystą jest Łódź. Można mnie więc spotkać na szlakach do Wrocławia, Warszawy, Lublina, Bydgoszczy, Poznania, Krakowa. Moje ulubione szlaki, to jednak Bydgoszcz i Wrocław.

Pracuje Pani w zawodzie trzy lata. W tym czasie bywały pewnie momenty lepsze i gorsze. Jakie zdarzenie odnotowała Pani, jako najlepsze?

Zawód maszynisty wykonuję od 3 lat. W pracy, którą się lubi, nie dostrzega się jej pewnych uciążliwości, czy minusów. Zawód maszynisty, to dyspozycyjność i odpowiedzialność. Obowiązuje grafik dyżurów, więc często bywa tak, że nie mogę uczestniczyć w spotkaniach rodzinnych, czy być na grillu u znajomych. Wigilia, Boże Narodzenie, Wielkanoc – w takie dni chce się spędzić czas z rodziną, a niestety, trzeba ruszać na szlak. Trzy lata pracy, to jednak zbyt krótki okres, żeby odnotować jakieś wyjątkowo dobre zdarzenia, a zwykłych codziennych zdarzeń każdy z nas ma sporo. Skoro jednak Pan pyta o zdarzenie najlepsze, to chyba ono jest jeszcze przede mną. 

A najgorsze?

Nie było zdarzeń nieprzeciętnie dobrych, więc nie było także tych najgorszych i oby nigdy się nie zdarzyły.

Na koniec zapytam, jakie ma Pani plany na przyszłość? Te związane z pracą zawodową, i te dotyczące życiowej pasji – lotnictwa i jazdy na motocyklu?

Jako maszynista pojazdów trakcyjnych chciałabym doskonalić się i rozwijać zawodowo, a także zawsze bezpiecznie i bezawaryjnie prowadzić pociągi. A plany dotyczące mojej samolotowo-motocyklowej pasji, to… spełniać swoje marzenia.

Dziękuję za rozmowę. 

(wszystkie zamieszczone w tekście zdjęcia pochodzą ze zbiorów prywatnych Karoliny Lewandowskiej)

Od Redakcji:

Będący na zdjęciu z bohaterką rozmowy Generał Brygady – pilot Ireneusz Nowak, szef zarządu wojsk lotniczych, zastępca inspektora sił powietrznych Dowództwa Generalnego RSZ, jest obecnie Dowódcą 2. Skrzydła Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu. 

Generał jest absolwentem Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie na kierunku pilot samolotów naddźwiękowych, studiów dowódczo-sztabowych na Akademii Obrony Narodowej oraz podyplomowych studiów polityki obronnej Akademii Sił Powietrznych USA w Maxwell.

W swojej karierze wojskowej przeszedł przez liczne stanowiska w jednostkach lotniczych. Rozpoczynając od etatu pilota, poprzez dowódcę klucza, szefa szkolenia eskadry, szefa sztabu eskadry, dowódcę eskadry, dowódcę grupy działań lotniczych, szefa oddziału lotnictwa taktycznego, Dowódcę Bazy, Zastępcę Dowódcy 2. Skrzydła Lotnictwa Taktycznego.

Od roku 2004 aktywnie uczestniczył w programie Peace Sky – wdrożenia do służby samolotów F-16 oraz Poland Hawk – z udziałem brytyjskich BEA HAWK. W latach 2005-2007 skierowany na szkolenie lotnicze do USA, wykonywał loty na samolotach T-38C oraz F-16.

Posiada uprawnienia instruktorskie na samolotach F-16 (IP) włącznie z lotami w nocy z użyciem NVG. Ukończył kurs praktyczny TLP w Albacete (Hiszpania) wykonując loty w charakterze Mission Commander w międzynarodowych ugrupowaniach lotniczych COMAO.

Ma ponad 3.000 godzin nalotu na wojskowych samolotach odrzutowych. Jest pilotem klasy mistrzowskiej. (Źródło:portal-mundurowy.pl)

Kategoria:
karolina03 W kabinie EP07 - 117