Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

TWOJA KOLEJ na opinie…

 

Ponieważ rubrykę „Twoja kolej na opinie…” wypełniają treścią autorzy z różnych środowisk i grup społecznych, a my nigdy nie będziemy krępować cenzurą prezentowanych przez nich poglądów, informujemy Czytelników, że mogą one być niekiedy niezgodne z poglądami redakcji, a także sympatiami politycznymi samych Państwa.

Przypominamy, że opinie można przesyłać na portal społecznościowy:https://www.facebook.com/Miroslaw.Stanislaw.Lisowski/ i email: opinie@wolnadroga.pl

 

Szczepionki strachu

Korzystając z możliwości wyrażenia swojej opinii i podzielenia się nią z Czytelnikami,chciałbym odnieść się do kwestii związanych z COVID-19, lecz nie do obostrzeń, a do szczepionek, które są powodem wielu teorii spiskowych.

Myślę, że każdy zgodzi się ze stwierdzeniem, iż owe szczepienia są w obecnym czasie tematem nr 1 w mediach i nie tylko.

Powiem krótko: ja się szczepić nie chcę, a przynajmniej nie tak prędko. I nie przekonają mnie tu żadne zapewnienia o tym, jak to niby owa szczepionka jest sprawdzona, bezpieczna i w ogóle wszystko elegancko…

Rozumiem w pełni rząd i rządzących na całym świecie, że ze wszystkich sił swoich chcą przekonać, jak największą część społeczeństwa do zaszczepienia się, gdyż jak podają eksperci nie ma już złudzeń, że ta zaraza minie sama.

Otóż nie, ona sama nie minie. I pomyśleć, że jeszcze w marcu ubiegłego roku, gdy COVID dla nas był nowością, wierzyłem naiwnie, że w Polsce pandemia skończy się latem 2020, tak na poziome ok. 3 tysięcy zachorowań w ogóle. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że przyjdzie taki czas, w którym tyle zachorowań będzie wykrywanych tylko jednego dnia i tylko w jednym województwie. No cóż… skąd miałem wiedzieć.

Nie chcę także rozsądzać, kto na ile ma racji, co do szczepionek mówiąc, że się zaszczepi, bądź nie. Od razu wspomnę, że tych drugich w moim otoczeniu jest o wiele, wiele więcej, niż tych pierwszych, ponieważ dotychczas tylko jedna osoba, której się spytałem o to, czy się zaszczepi, odparła, że tak, zaszczepi się. Tak więc widzimy, jak duże są obawy, co do szczepienia przeciw SARS-CoV-2.

Nie jestem ani ekspertem w dziedzinie medycyny, ani żadnym wirusologiem, lecz z mojego punktu widzenia obawy, co do zawartości fiolki ze szczepionką są w pełni uzasadnione. Wystarczy wsłuchać się w wypowiedzi polityków i lekarzy, którzy samymi ogólnikami mówią o tej cudownej szczepionce.

Tak właściwie, to nie wiadomo, czy po zaaplikowaniu preparatu odporność na wirusa trwa dłużej niż rok? Bo skąd można to wiedzieć, jak sama szczepionka ma niecały rok.

Zresztą już pojawiają się dywagacje, czy aby szczepionka przeciwko koronawirusowi nie będzie musiała być aplikowana, co jakiś czas, aby nieprzerwanie zachowywać odporność. Nie wiadomo także czy są jakieś długoterminowe skutki uboczne? Nie wiadomo również, jak w dłuższej perspektywie na szczepionkę będą reagować osoby w podeszłym wieku lub chore? Co prawda eksperci z całą stanowczością przekonywają, że wszystko jest sprawdzone, przebadane i bezpieczne.

Hola, hola…, a skąd niby wiadomo, że za kilka(naście) lat nie pojawią się jakieś skutki uboczne, o których się nawet fizjologom nie śniło? A skąd pewność, że szczepionka nie osłabi naturalnej odporności organizmu? Na podstawie paru badań? A co jeżeli dany pacjent uodporni się na COVID, ale w zamian parę razy do roku będzie chorował na zwykłą grypę, która także może być niebezpieczna?

Z tego co słyszałem, to w „normalnych” warunkach badania szczepionek przed ich masowym stosowanie poprzedzają badania i testy, które trwająbagatela – nawet 10 lat! A szczepionka na koronawirusa powstała zaledwie w rok! Czy tylko mi tu coś nie pasuje? Rozumiem, że zaangażowanie naukowców z całego świata przyspieszyło powstanie preparatu, lecz nie zmienia to faktu, iż jest ona nadal owiany tajemnicą, nie co do zawartości fiolki, ale co do ewentualnych długoterminowych skutków ubocznych i powikłań, o których się teraz nie mówi.

Przede wszystkim trzy rzeczy są dla mnie podejrzane. Pierwsza z nich, to taka, że nagle nie wiadomo dokładnie skąd wziął się koronawirus; druga, że równie szybko rozprzestrzenił się po całym globie; a trzecia, że w tak szybkim tempie powstała szczepionka.

Kolejnym podejrzanym dla mnie zjawiskiem, jest zbieg okoliczności (?), kiedy to w czasie kiedy wyprodukowano szczepionkę, pojawił się tzw. brytyjski szczep wirusa. Czy aby przypadkiem nie rozchodzi się o to, aby wystraszyć możliwie ogromną część przekonanych, jak i nie przekonanych do zaszczepienia się?

Natomiast, jeśli rozchodzi się o całokształt pandemii, wspomnę, że mi to wygląda na odgórnie zaplanowany scenariusz. Pamiętam, jak w lutym zeszłego roku spotkałem się z opiniami, że owa zaraza została specjalnie w Chinach wytworzona, aby w sposób naturalny bez użycia broni palnej zmniejszyć populację, tyle, że przez przypadek (bądź też specjalnie) patogen wymsknął się spod kontroli żółtych rączek. A dalej działo się to, co doskonale znamy i widzimy do dnia dzisiejszego.

Mój głos rozsądku podpowiada mi, że dopóki jest taka możliwość, to lepiej zachować dystans od szczepionki przeciw koronawirusowi, a więc nie będę sprzeczał się z własnym przekonaniem. Toteż raz jeszcze stwierdzam, że póki co szczepić się nie będę, choć czasem mam takie przebłyski, czy jednak nie warto by było zaryzykować i jednak podwinąć rękaw do zastrzyku. Zapewne za takie określenie niejeden lekarz by mnie zganił, że ryzykiem jest nie szczepienie przeciw SARS-CoV-2, a właśnie niechęć do szczepienia w ogóle. Mimo to, ja wolę zaczekać.

I jeszcze kilka zdań na temat tzw. afery szczepionkowej. Osobiście nie czuję się zbytnio oburzony tym, że celebryci (głównie aktorzy) i inne wpływowe osoby po chamsku wepchnęły się do kolejki pomiędzy medyków. Nie czuję się tym specjalnie oburzony, ponieważ tak, jak pisałem powyżej, póki co nie jestem tą szczepionką zainteresowany, ale to nie zmienia faktu, że rozumiem w pełni oburzenie lekarzy i innych pacjentów z grupy „0”.

To, co się stało na WUMie, jak na dłoni pokazuje, gdzie owe elity mają zwykłych ludzi. Według nich są po prostu lepsi od reszty społeczeństwa, więc to im się należy szczepionka, a nie jakimś tam medykom.

No cóż… w swojej roli szczepionkowej zagrali według scenariusza równych i równiejszych. Jeszcze taka mała sugestia. Myślę, że afera szczepionkowa zatoczyła i tak już wystarczająco duże kręgi, gdyż informacja ta dotarła do mediów z całego świata. Dlatego zamiast ciągłego powtarzania i powracania do tego, co się stało, powinno się bardziej pilnować kto i co z tą szczepionką robi, aby ponownie do takiej sytuacji nie dopuścić.

Mimo że jest to dla wielu osób trudne, czy wręcz gorszące, to proponuję ostudzenie nerwów i powiedzenie, iż nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, a raczej szczepionką, tylko patrzeć do przodu; co się stało to się nie odstanie.

Właśnie! Wspomniałem powyżej, że należy bardziej pilnować kto i co z tą szczepionką robi. Podobno preparat firmy Pfizer można już kupić na czarnym rynku. Dopiero co udostępniono szczepionki do użytku, a już tyle się w temacie szczepień i szczepionek dzieje.

Coś czuję, że tak jak maseczka była symbolem minionego 2020 roku, tak strzykawka będzie symbolem bieżącego – 2021 roku. A co będzie symbolem roku przyszłego? Lepiej o tym nie myśleć…

Jakub Płaczek

 

Pan Jakub Płaczek poruszył temat, który obecnie zaprząta głowę wielu, bardzo wielu osobom. Stają one przed koniecznością podjęcia decyzji… Szczepić się? Nie szczepić? W podjęciu decyzji nie pomagają media publiczne. A przed kamerami nader często wypowiadają się lekarze, wirusolodzy, autorytety naukowe, że nie wspomnę o celebrytach i nachalnej reklamie.

Do rzadkości należy wypowiedź inna niż zachęcająca, wręcz nakazująca, przyjęcie szczepionki, dla własnego dobra, dobra innych mieszkańców bloku, dzielnicy, miasta, kraju, Europy i całego świata. I można nawet zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Zdecydowana większość ekspertów twierdzi zdecydowanie, że musi się zaszczepić około 70 procent populacji, aby pandemia się zakończyła.

My jednak nie unikamy dyskusji, dlatego „Wolna Droga”, i ta rubryka, rzeczywiście jest dla tych, którzy chcą wyrazić swoją opinię na drażliwe, ale i niezmiernie istotne tematy.

Jestem przekonany, że każdy z nas ma świadomość, że temat jest poważny. Nie mnie oceniać, czy koniecznie musimy się szczepić. Decyzję każdy musi podjąć sam!

Panu Jakubowi dziękuję za podpisanie swojej opinii imieniem i nazwiskiem. Upublicznienie danych osobowych zawsze świadczy o zaufaniu, jakim autor tekstu darzy redakcję.

Kategoria:
opinie03 whatnext