Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Szczyt demokracji, czy efekt niszczenia państwa?

 

Właśnie na naszych oczach waży się większość sejmowa, co może spowodować – jak już spekulują niektórzy komentatorzy polskiej sceny politycznej – konieczność przedterminowych wyborów w przyszłym roku. Niektórzy już podają przybliżoną datę: marzec.

Wiadomo, że lepsze jest wrogiem dobrego, a każde wybory niosą szansę na lepszych, wartościowszych przedstawicieli Suwerena w ławach sejmowych, ale…

Musimy sobie odpowiedzieć na parę pytań, z których najważniejsze dotyczy bezpieczeństwa państwa. Drugie, nie mniej ważne, dotyczy ordynacji wyborczej, bo robienie wciąż tego samego i oczekiwanie innych wyników nie świadczy dobrze o tym, kto tak robi.

Co się tak naprawdę stało? Jeden – szerzej nieznany – poseł opuścił sejmowy klub PiS. Kilku kolejnych zapowiedziało mniej czy bardziej wprost, że są skłonni uczynić to samo. Wśród nich są już bardzo znane nazwiska, takie jak Jan Krzysztof Ardanowski czy Andrzej Sośnierz. Do tego z regularnymi szantażami premiera stawia do pionu Zbigniew Ziobro, a Jarosław Gowin niczym przyczajony tygrysek czeka na swoją kolej. To nie byłaby komfortowa sytuacja do sprawowania rządów nawet w czasach prosperity i ogólnego spokoju na świecie i w bliższej okolicy.

A przecież mamy do czynienia z totalnym przemeblowaniem wszystkiego: od globalnej gospodarki, do rozmontowania praw obywatelskich pod pozorem walki z pandemią. Od jesieni 2015 roku pewne siły walczą o to, by zdestabilizować sytuację polityczną w Polsce. Temu służyły okupacje mównicy przez posłów totalnej opozycji, uliczne protesty w „obronie wolnych sądów”, a ostatnio manifestacje przeciwko orzeczeniu jednego z nich.

Ta trwająca już pięć lat zmasowana akcja musi wreszcie przynieść jakiś efekt, ale zastanawia lęk głównych mediów przed zadaniem prostego pytania: skąd pochodzą środki na tak długi, konsekwentny i kosztowny proces kwestionowania demokratycznych wyborów w Polsce?

Zostawmy te pytania służbom, zastanówmy się nad faktyczną możliwością przyspieszonych wyborów. Gdyby klub Prawa i Sprawiedliwości utracił większość, sprawowanie władzy rękami rządu mniejszościowego przy opozycji, która sama siebie obwołała „totalną” wydaje się niemożliwe.

Więc wybory, ale jakie? Można z dużą dozą pewności założyć, że w przyszłym roku sytuacja epidemiczna nie zmieni się znacząco, jeśli już – to na gorsze. Wybory byłyby bardzo trudne do przeprowadzenia nawet dla Jacka Sasina, a ich wynik byłby kwestionowany nie słabiej niż rezultat elekcji prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych. No i patrząc na sondaże, trudno byłoby spodziewać się innego wyniku wyborów niż kolejne zwycięstwo Zjednoczonej Prawicy. Obojętnie czego by nie napisał na Twitterze Donald Tusk, czego by nie oznajmił na konferencji prasowej Roman Giertych i ktokolwiek by się nie pojawił na okładce „Newsweeka”, wyborów naprawdę nie wygra pani Lempart z Szymonem Hołownią. Wybory wygra drużyna Jarosława Kaczyńskiego.

Smutne jest to, że niczego się nie uczymy. Poziom parlamentaryzmu, który dzisiaj ma twarz… A zresztą bez nazwisk, sami Państwo zamknijcie oczy, wyobraźcie sobie mównicę sejmową i powiedzcie szczerze, kogo tam zobaczycie. Poziom tego parlamentaryzmu jest żaden. Ta samozwańcza elita dawno oderwała się od problemów zwykłych ludzi, ale jak może być inaczej, skoro mamy najgorszą na świecie ordynację wyborczą?

Dzisiaj posłów wybierają nie ludzie, wyborcy, ale prezes partii, który układa listy. To on jednoosobowo decyduje o tym, kto zostanie posłem. Oczywiście zdarzają się wypadki przy pracy, kiedy wejdzie do Sejmu kandydat z miejsca dziesiątego zamiast tego z dziewiątego, ale to naprawdę wyjątki potwierdzające regułę. Kogo więc ma za swojego szefa taki poseł? Prezesa, czy wyborców?

W trakcie kadencji posła – choćby nakłamał w żywe oczy – nie można odwołać. To nie sprzyja ani uczciwości, ani pracowitości. Czy można to zorganizować inaczej? Oczywiście. Większość krajów Europy ma inne ordynacje, różne modyfikacje jednomandatowych okręgów wyborczych, ordynacje mieszane i inne. Można wypracować kompromis, ale trzeba chcieć rozmawiać. Tyle tylko, że nikomu z obecnych elit to się nie opłaca, a wyborcy też mają inne tematy dnia w mediach…

Paweł Skutecki

Kategoria:
Skuter24 Wikipedia