Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Polsko-żydowskie poczucie humoru

 

Aż trudno w to uwierzyć, ale potomkowie ludzi zamykanych w gettach pod pozorem roznoszenia zarazy, wracają do tego pomysłu. W Izraelu powstał projekt „Zielonych paszportów” dla zaszczepionych, co będzie skutkowało podzieleniem społeczeństwa na dwie grupy: lepszych i gorszych.

Nie ma się co łudzić, że jesteśmy narodem wybranym – przynajmniej w porównaniu do Izraelitów – i do nas ta koncepcja nie dojdzie. Zanim się obejrzymy, a spełni się prorocza piosenka Kultu sprzed wielu lat: „mój dom murem podzielony, podzielone murem schody”. I niestety żaden lotny i zabawny bon mot tutaj nie pomoże.

Właściwie to trudno spodziewać się, żeby było inaczej, bo już od tygodnia tylko posiadacze „Zielonego paszportu” mogą w Izraelu korzystać z siłowni i basenów, uczestniczyć w wydarzeniach kulturalnych, sportowych i religijnych, przebywać w hotelach i synagogach. Wszystkich innych wciąż obowiązują obostrzenia wprowadzone podczas tak zwanego trzeciego lockdownu pod koniec grudnia.

Co ciekawe, izraelski rząd ma ten sam bałagan poznawczy, co jego polskojęzyczny odpowiednik i dokładnie w tym samym czasie nie ma żadnych obostrzeń dotyczących przebywania na targowiskach, w centrach handlowych i sklepach. Bo wiadomo: wirus omija markety, a zaczaja się na bywalców synagog.

Izraelski rząd nie ukrywa, że obecna akcja szczepień, to dopiero przygrywka i że „epidemia” nie skończy się nigdy. „Zielony paszport” – nazywany także „zieloną przepustką”, żeby uniknąć wrażenia, że daje on prawo do podróży międzynarodowych – będzie ważny tylko przez sześć miesięcy od otrzymania drugiej dawki.

Czy to znaczy, że po tym czasie planowane są kolejne szczepienia przeciwko nowym odmianom wirusa? Nie wiadomo. Izrael przoduje na świecie pod względem zaszczepionych obywateli (procentowo oczywiście do ogółu mieszkańców kraju), ale wciąż zaszczepionych jest mniej niż połowa. Tam jednak nie szczepi się (podobnie jak w Polsce) młodzieży do 16 roku życia i (inaczej niż u nas) ozdrowieńców.

Jest jeszcze jedna rzecz, która łączy izraelski i polski rząd, mianowicie poczucie humoru. W tych trudnych czasach, to bardzo pożądana cecha. W Polsce dowcipem zabłysnął ostatnimi czasy minister zdrowia Andrzej Niedzielski, który krytykując wprowadzone przez siebie samego przepisy dotyczące materiałów stosowanych do zasłaniania ust i nosa, z ogromnym polotem skrytykował plastikowe zasłony na twarz. „Z przyłbicami, to na Grunwald zapraszamy” – powiedział minister, który własnym rozporządzeniem wiele miesięcy temu kazał Polakom tych przyłbic używać. Jak poczuli się ci, którzy ministrowi uwierzyli i chodzili – ba! wciąż chodzą! – w tych przyłbicach, lepiej nie pisać.

Co niektórzy przypomnieli, że rząd w takie właśnie przyłbice wyposażył… wszystkich członków komisji wyborczych. Oczywiście srogo mylą się ci, którzy upatrują jakiejś korelacji między zmianą zdania przez ministra, a faktem rozpoczęcia produkcji certyfikowanych maseczek przez firmę Kulczyka.

Co gorsza, mącąc w głowach statecznym widzom TVP, niektórzy przypominają sytuację sprzed roku, kiedy ówczesny minister zdrowia w równie zabawny sposób nabijał się z ludzi noszących maseczki, a kiedy jego koledzy zaczęli je sprowadzać do kraju w astronomicznych ilościach i bez żadnych certyfikatów, to zmienił zdanie i wprowadził obowiązek.

Najgłupszą minę muszą mieć… policjanci, którzy ludziom wlepiali za „niemanie” maseczek czy przyłbic słone mandaty, zresztą hurtowo unieważniane przez sądy.

Zostawmy polskie podwórko, bo to jak wspomniałem nie tylko naszego rządu trzyma się poczucie humoru. Oto żydowski Niedzielski, znaczy się Juli Edelsztajn, minister zdrowia Izraela, stanął przed dziennikarzami i powiedział tak: „w Izraelu nie będzie przymusowych szczepień” i „nie będzie żadnych sankcji wobec tych, którzy się nie szczepią”.

Dziennikarzom mowę odjęło ze wzruszenia. Dopiero po wyjściu z konferencji prasowej zaczęli się niektórzy zastanawiać, jak to jest… Bo przecież chodzenie na basen też jest nieobowiązkowe, na siłownię, na koncert, na mecz, do synagogi.

U nas będzie to samo, w całej Europie będzie to samo: segregacja sanitarna, która była jeszcze niedawno w zbiorze teorii spiskowych staje się faktem. Nie chodzi nawet o poruszanie się liniami lotniczymi, samo wejście na lotnisko będzie tylko dla posiadaczy odpowiedniego paszportu, przepustki czy… czipa.

To kolejny temat z coraz puściejszej szuflady teorii spiskowych, ale tak między Bogiem a prawdą, co jest wygodniejsze: noszenie jakiejś legitymacji, czy malutki, bezbolesny i niewyczuwalny czip pod skórą? Oczywiście nieobowiązkowo! Dla chętnych. Tak samo jak baseny, koncerty, restauracje, pociągi…

Paweł Skutecki

Kategoria:
Skuter05