Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Modlitwa vs referendum

 

Wielki Post, to okres pogłębionej refleksji nad tym, co najważniejsze, czyli nad naszą relacją z Bogiem. W tym roku warto tę zadumę uzupełnić o rozmyślania nad miejscem i wartością Kościoła w tak wariackich czasach, w jakich przyszło nam żyć. Lepiej zrobić to od razu, zanim większość zdecyduje za nas…

Kościół w Polsce jest od pewnego czasu chłopcem do bicia dla wszelkiej proweniencji lewej strony sceny politycznej, a ostatnio za cel obrali go sobie także ci, którzy walczą po prostu z rządem. Skąd przekonanie o wyjątkowo dobrych relacjach obecnego rządu z Kościołem, Bóg raczy wiedzieć.

Czasy kiedy rządziła koalicja Jarosława Kaczyńskiego z Andrzejem Lepperem i Romanem Giertychem, gdy najwyższe kierownictwo tej ekipy często gościło w mediach katolickich (i tych toruńskich, i tych z innych ośrodków), dawno odeszły w niepamięć. Dzisiaj doprawdy trudno doszukać się takich związków. Kościół bardzo boleśnie odrobił lekcję początku lat 90., kiedy był – jakże często bardzo słusznie – oskarżany o zbytnie zajmowanie się sprawami tego świata i prowadzenie aktywnej polityki, rozumianej po polsku, czyli jak najmniej chwalebnie.

Dzisiaj Kościół jest atakowany za wszystko – za pensje szkolnych katechetów, za duszpasterzy w wojsku, za incydentalne (choć koszmarnie bolesne dla całej społeczności) przypadki nadużyć księży na tle seksualnym.

Czasem warto dyskutować i pokazywać drugą stronę medalu, szersze tło, kontekst, ale czasem nie ma sensu. Bo można i trzeba tłumaczyć rolę księdza w wojsku i szkole, ale bronić zbrodniarzy robiących krzywdę dzieciom, to byłby grzech.

I z tym grzechem Kościół musi się uporać, a grzeszników zostawić cywilnym prokuratorom. Ale nawet nie to wzbudziło w ostatnim czasie agresję wobec Kościoła, a… twarda, konsekwentna postawa wobec życia. Dzisiaj wszystko jest względne, miękkie, nieokreślone, przyzwyczailiśmy się do tego, że Prawda, Dobro i Piękno to pojęcia względne. Tymczasem Kościół twardo mówi, że życie jest dobre, a jego odbieranie jest złe.

Jan Paweł II mówił o cywilizacji śmierci walczącej z cywilizacją życia. Dzisiaj arcybiskup Marek Jędraszewski mówi o starciu: „Próbując zrozumieć genezę tego, co od jakiegoś czasu dokonuje się na ulicach naszych miast, coraz bardziej uświadamiamy sobie, że jesteśmy świadkami wielkiego starcia o charakterze kulturowym i cywilizacyjnym – i to w skali globalnej. W jego centrum znalazło się życie dziecka nienarodzonego” – napisał w liście do wiernych.

I teraz najlepsze. Mamy cywilizację życia i cywilizację śmierci, a pomiędzy nimi jest… Polskie Stronnictwo Ludowe, którego lider postanowił zaproponować ni mniej ni więcej, tylko referendum.

Naprawdę Władysław Kosiniak-Kamysz uznał, że takie sprawy, jak życie, mogą być zależne od kaprysu większości. Tym samym daje on przyzwolenie na to, żeby w referendum zdecydować, czy panie przy kości mają mieć prawo obnażania się do bikini na publicznych kąpieliskach, a politycy PSL wstępu do barów i tawern.

A może po prostu, skorzystać z doświadczeń literacko-filmowych science fiction i ustanowić jeden dzień w roku, kiedy będzie można nielubianemu sąsiadowi odrąbać głowę? Gdyby większość była przekonana do takiego pomysłu, to lider PSL by przyklasnął w ramach stawiania demokracji na miejscu zasad, prawa i paru innych dawno już zapomnianych pojęć.

No właśnie, cofam. Wcale nie zapomnianych, bo wciąż przypominanych nam przez Kościół. I stąd być może biorą się te nieustanne nań ataki. Nie mówię o atakach polemicznych, czy ideologicznych, ale o tych dosłownych, fizycznych. Oblewanie farbą kościołów, niszczenie figur i pomników, szkalowanie i opluwanie księży, to objaw nie tylko zezwierzęcenia, czy choroby psychicznej jakiejś wąskiej grupy paranoików, którzy są przecież w każdym społeczeństwie w mniejszej czy większej liczbie.

To przede wszystkim efekt systematycznej, regularnej i bezwzględnej nagonki na Kościół prowadzonej od kilkudziesięciu lat w mediach głównego nurtu. Niezależnie od tego, czy ich kierownictwo było podległe PZPR, czy amerykańskim koncernom, efekt jest wciąż ten sam: bezlitosna i bezceremonialna nagonka.

Aż świerzbi, żeby stanąć twarzą w twarz, podnieść rękawicę, wejść do ringu. Wielki Post jest czasem, kiedy powinniśmy podjąć głębszą walkę. Nie na poziomie obelg i memów, ale jak archanioł Michał stanąć do walki ze Złem, dosłownie.

To jest ten czas, żeby spróbować naśladować kardynała Stefana Wyszyńskiego. Mamy ku temu dwa powody: w tym roku przypada 120. rocznica urodzin i 40. rocznica jego śmierci. Osadzony w areszcie prymas modlił się za… I sekretarza PZPR, Bolesława Bieruta, który stał za jego uwięzieniem.

Modlitwa przybliża cywilizację życia do zwycięstwa. Referendum daje odpowiedź na pytanie, kogo uwolnić: Jezusa czy Barabasza?

Marian Rajewski

Kategoria:
Marian05 Wikipedia