Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-muzyka

„Ikar. Legenda Mietka Kosza” – Leszek Możdżer (2019)

Jest w historii polskiego jazzu kilka postaci, które odeszły przedwcześnie i równie przedwcześnie odeszła w cień pamięć o nich. Jedną z nich jest niewidomy pianista Mieczysław Kosz.

Ci, którzy zdołali go poznać, podkreślali jego wybitny talent oraz wrażliwość. Pozostawił po sobie niewiele nagrań – zaledwie jeden album „Reminiscence”wydany w serii Polish Jazz oraz dwie płyty przygotowane przez Klub Płytowy PSJ „Biały kruk czarnego krążka”. Po latach tę skromną dyskografię wydaną również na CD uzupełnił monograficzny album z serii „Polish Radio Jazz Archives”.

Dobrze się stało, że tę niesłusznie zapomnianą postać postanowił przypomnieć Maciej Pieprzyca filmem „Ikar. Legenda Mietka Kosza”. Powstała opowieść o samotności, poszukiwaniu akceptacji i miłości oraz walce z wewnętrznymi demonami. Kosz był postacią tragiczną. Muzykę traktował niczym walkę o przetrwanie i przeżycie w obcym sobie świecie. Czuł się odrzucony z powodu swojego kalectwa, którego nie akceptował, stąd też jego muzyka przesiąknięta była poszukiwaniem własnego miejsca. Czuł się tak mimo niewątpliwych sukcesów, wszak wystąpił na prestiżowym festiwalu jazzowym w Montreux, grał w paryskich klubach jazzowych i najlepszych salach koncertowych. Podziwiało go wielu wybitnych muzyków. Systematycznie występował na warszawskim festiwalu Jazz Jamboree.

Film Macieja Pieprzycy zyskał uznanie w 2019 roku w Gdyni, na najważniejszym w naszym kraju Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Twórcę wyróżniono Srebrnym Lwem za reżyserię, a nagrodę indywidualną otrzymał Dawid Ogrodnik odtwarzający postać głównego bohatera oraz Leszek Możdżer za opracowanie ścieżki dźwiękowej.

Dobrze się stało, że to właśnie jemu powierzono to odpowiedzialne zadanie, z którego wywiązał się wręcz znakomicie. Ma to kluczowe znaczenie, gdyż w tym filmie pierwszoplanową rolę gra muzyka. Możdżer skomponował utwory oddające ducha muzyki Kosza, który w swej twórczości inspirował się Billem Evansem i Artem Tatumem.

Miłośnicy muzyki doskonale znają twórczość Leszka Możdżera. Ten – tu z dumą podkreślam – nasz dobrze znany w świecie najwybitniejszy pianista jazzowy, mający własny styl i wrażliwość, potrafił w niemal doskonały sposób wczuć się w ducha muzyki Kosza i przedstawić ją tak, jak mogłaby brzmieć współcześnie. Powiedział w jednym z wywiadów: „Początkowo podchodziłem do muzyki Mietka Kosza jak kustosz, chciałem zachować wszystkie granice tej formy. Okazało się, że to nie działa, bo zmienił się język. Udało nam się stworzyć muzykę, która nawiązuje do języka Kosza, ale trafi do współczesnego widza”.

Mieczysław Kosz był mistrzem jazzowych improwizacji. Improwizował nie tylko z tematami jazzowymi, chętnie sięgał po klasykę i muzykę rozrywkową. Choć pozostawił niewiele nagrań, to stał się legendą.

Zadanie, jakiego podjął się Możdżer, nie było łatwe. Wymagało głębokiej analizy warsztatu, wczucia się w sposób kompozycji oraz twórczego rozwinięcia stylu Kosza. Wywiązał się z niego doskonale. Nie tylko skomponował i zorkiestrował muzykę, lecz także zagrał partie fortepianu i pianina, dodając efekty naśladujące brzmienie często niezbyt dobrze zestrojonych instrumentów stojących w klubach bądź restauracjach. Zachował też styl aranżacji z tamtego okresu. Jak sam wyznał– w muzyce Kosza jest wiele bólu i dramatyzmu, jednak nie chciał by te cechy trafiły na pierwszy plan. Kosz był także wirtuozem obdarzonym niewiarygodną wręcz techniką – co w tamtych czasach na polskiej scenie nie było takie powszechne. Możdżer w swoich interpretacjach skupił się jednak na emocjach, z jakimi Kosz mógł się zmagać zarówno jako pianista, jak i osoba niewidoma. Pojawił się także na planie, niczym Alfred Hitchcock w epizodycznej, autoironicznej roli młodego studenta.

Sam reżyser powiedział o swym filmie: „Mieczysław Kosz (…) to niepogodzony ze światem outsider i buntownik. Buntujący się przeciwko swoim ograniczeniom wynikającym z niepełnosprawności, przeciwko kanonom muzycznym, czy też przeciwko normom społecznym, w jakie chciano go wpisać. Wierzę, że „Ikar. Legenda Mietka Kosza” będzie uniwersalną opowieścią o człowieku i znajdzie widzów nie tylko wśród fanów jazzu.”

Warto podkreślić tę wypowiedź także w kontekście płyty Leszka Możdżera zawierającej ścieżkę dźwiękową z tego filmu. To muzyka nie tylko dla fanów jazzu. Ma wymiar uniwersalny, łatwo trafia do każdego. Zawarte w niej fragmenty dialogów sprawiają, że słucha się jej zupełnie inaczej. Trafia nie tylko do miłośników kina – to muzyka dla ludzi wrażliwych.

Płyta jest tym cenniejsza, że zawiera znacznie więcej utworów niż trafiło do filmu. Nie należy jej jednak traktować jako artystycznej wypowiedzi Możdżera. Artysta świadomie zrezygnował z cech, które wyróżniają jego twórczość. I to właśnie świadczy o jego klasie.Tej płyty słucha wyjątkowo dobrze i chce się do niej wracać.

Krzysztof Wieczorek

muza07