Kiedy pod koniec lat osiemdziesiątych niemal masowo likwidowano połączenia kolejowe i zamykano regionalne linie kolejowe, uzasadniano te działania generowaniem przez te połączenia i linie dużych strat finansowych. Działania te, bo jakżeby inaczej, były krytykowane zarówno przez specjalistów, którzy mówili: „Restrukturyzacja – TAK, likwidacja – NIE!”. Krytykowali też, a może przede wszystkim ci, dla których były one dedykowane jako usługi publiczne – społeczności lokalne i nie tylko, bo przecież te linie nie tylko umożliwiały łączność ze światem, ale też stymulowały rozwój gospodarczy regionów.
Efekty tych błędnych decyzji będą odczuwalne jeszcze długo. W tej sytuacji rodzi się pytanie: Co takiego legło u podstaw tych decyzji, które niosły opłakane skutki, również dla samej kolei. Jej wizerunek i postrzeganie sięgnęły niemal dna.
Takie działania niosły fatalne skutki i dla gospodarki, i dla obywateli, którym utrudniono dojazdy do pracy, szkół, urzędów, lekarzy, kin, teatrów… Likwidatorzy zaś uważali, że kolej zastąpią inne środki transportu; tak mi powiedział jeden z ówczesnych decydentów kolejowych.
Tymczasem takie myślenie i działania niosły opłakane skutki społeczne. Spowodowały niemal lawinowy wzrost importu samochodów, w większości eksploatowanych wcześniej przez wiele lat. Mieściła się w tym duża ilość pojazdów z wyeksploatowanymi silnikami diesla. Rosło tym samym zanieczyszczenie powietrza w całym kraju. Według Światowej Organizacji Zdrowia mamy najbardziej zanieczyszczone miasta w Europie, co skutkuje wzrostem zachorowań i śmiertelności Polaków, bo zanieczyszczone powietrze jest największym środowiskowym zagrożeniem dla ludzkiego zdrowia.
Specjaliści alarmują: Smog dusi w wielu regionach Polski. Jest źle, a nawet fatalnie! Z ostatniego raportu Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że co roku w Polsce z powodu smogu umiera ponad 40 tysięcy osób. Toksyczne związki w powietrzu niszczą powoli nasze zdrowie.
Dziś z całą pewnością można stwierdzić, że przyjęta koncepcja zmian strukturalnych kolei nie sprawdziła się. Bo rzecz idzie nie tylko o samych kolejarzy, w nich też te zmiany uderzyły. Chodziło bowiem o dobro RP, regionów i jej wszystkich obywateli, pasażerów i nadawców ładunków.
Jak negatywne skutki niosło zamykanie linii kolejowych i likwidacja pociągów, przywołam przykład z Dolnego Śląska. Po zamknięciu dwóch linii kolejowych: Wrocław Główny – Kobierzyce – Sobótka – Świdnica (nr 285) i Kobierzyce – Piława Górna – Dzierżoniów (nr 310), dziś z południa Dolnego Śląska każdego ranka wjeżdża do Wrocławia tysiące samochodów.
Podobnie też jest przy wjeździe do Wrocławia od wschodu po zamknięciu linii: Wrocław Sołtysowice – Jelcz Miłoszyce (nr 792) i Jelcz Miłoszyce – Wrocław Brochów (nr 277). Co prawda sytuacja na linii nr 792 nieco się poprawiła po wyremontowaniu przez PLK części tej linii z Sołtysowic do Wrocławia Wojnowa, po której „Koleje Dolnośląskie” uruchomiły ruch pociągów cieszący się dużą frekwencją, ale daleko jej od normalności.
Według stanu na 01.01.1979 r. w Polsce mieliśmy 24 tysięcy kilometrów linii kolejowych, a obecnie jest ich o około 5 tysięcy mniej. Jako przykład zakresu likwidacyjnej działalności przywołam Dolny Śląsk, bo na tym regionie Polski chcę się skupić. W latach 1990 – 2000 zamknięto tu między innymi linie:
- Chojnów – Złotoryja;
- Zebrzydowa – Żagań;
- Wrocław Gł. – Jelcz Miłoszyce;
- Dzierżoniów – Bielawa;
- Gryfów Śląski – Lwówek Śląski;
- Głogów – Bogatynia;
- Głogów – Sława Śląska;
- Jawor – Rostoka;
- Kowary – Mysłakowice;
- Jerzmanice Zdrój – Lwówek Śląski;
- Kamieniec Ząbkowicki – Złoty Stok;
- Kobierzyce – Piława Górna;
- Legnica – Mieroszów;
- Legnica – Ścinawa – Rawicz;
- Lubań Śląski – Leśna;
- Mikułowa – Bogatynia;
- Wrocław Główny – Świdnica Miasto;
- Świdnica Miasto – Jedlina Zdrój.
Wymieniłem tylko niektóre linie kolejowe, a i tak lista robi wrażenie. Kiedy się wydawało, że dla tych linii ratunku już nie ma, bo w międzyczasie ukazała się informacja o zamiarze likwidacji 86 linii, z czego aż 17 przebiega przez Dolny Śląsk.
Na szczęście tym razem samorząd Województwa Dolnośląskiego stanął na wysokości zadania i wyrazi swój sprzeciw, a nawet zadeklarował przyjęcie 400 kilometrów linii.
W tej sprawie trwają rozmowy między samorządem i PLK, a ich efekty są zachęcające, bo jak poinformował Andrzej Kudła, z-ca dyrektora Śląskiego Regionu PKP Polskich Linii Kolejowych S.A.: – PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. zrealizują kolejne projekty na Dolnym Śląsku, warte ponad 240 mln zł. Zapewnią one krótsze i bezpieczniejsze po- dróże mieszkańcom regionu oraz aglomeracji wrocławskiej. Dzięki nim wygodniejsze będą również połączenia dalekobieżne z Dolnego Śląska do innych województw.
Szybciej i wygodniej pojedziemy w 2021 r. ze Świdnicy do Wrocławia i z Dzierżoniowa do Legnicy. Nowe przystanki zwiększą dostępność do kolei regionalnej. Podpisane zostały umowy pomiędzy PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. a Województwem Dolnośląskim na przeprowadzenie rewitalizacji odcinków linii kolejowych Wrocław Główny – Świdnica i Legnica – Dzierżoniów Śląski. PKP PLK na Dolnym Śląsku zapewniają coraz lepszą ofertę podróży. Poprawiają się również warunki obsługi pasażerów na stacjach i przystankach. Nowe projekty jeszcze bardziej usprawnią komunikację w regionie.
Realizacja projektu zapewni większą dostępność mieszkańcom do rynku pracy w sąsiednich miejscowościach, w tym specjalnej strefy ekonomicznej, podstrefy Wrocław – Kobierzyce. Krótsze będą też podróże do Wrocławia. Lepsze wykorzystanie możliwości kolei wpłynie na zmniejszenie ruchu samochodowego, a tym samym na zmniejszenie emisji spalin i poprawę stanu środowiska naturalnego.
Szacowana wartość projektu dla linii Wrocław Główny – Świdnica przekracza 166 mln zł. Wkład UE, to 85%, czyli prawie 115 mln zł. Studium wykonalności powstanie do roku 2019, a realizacja w trybie „Projekt i Budowa” potrwa do końca roku 2020.
Natomiast dla linii Dzierżoniów – Legnica wartość projektu, to prawie 80 mln zł, a szacowany wkład UE 85%, tj. ponad 55 mln zł. Również w tym przypadku studium wykonalności powstanie do roku 2019, a realizacja w trybie „Projekt i Budowa” potrwa do końca roku 2020. Projekty, na które 9 stycznia br. podpisano umowy, realizowane są w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Dolnośląskiego 2014-2020.
Takim działaniom należą słowa uznania, bo – jak wynika z informacji medialnych – w kraju maleje ilość połączeń autobusowych, i że w roku 2019 w transporcie autobusowym będzie tylko gorzej, oraz że powiększają się białe plamy transportowe.
W tym przypadku winien jest również rząd, który co roku przekłada ustawę o transporcie zbiorowym, która, przynajmniej w pewnym stopniu, złagodziłaby problemy występujące w transporcie zbiorowym, czego potrzebujemy pilnie wszyscy.
Wracając zaś do tytułowego pytania, to z całą pewnością „reformatorom” zabrakło i wiedzy, i wyobraźni, i umiejętności uczenia się od sąsiadów.
Zygmunt Sobolewski