Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Moja kolej

Moja Kolej… Mirosław Oleszczuk

„Jestem Dumny, że jestem Lubelskim Kolejarzem”

Poszedłem do „Kolejówki”

Kolejarzem zostałem przez przypadek. Kończąc naukę w szkole podstawowej, jak wielu moich rówieśników zastanawiałem się nad dalszą edukacją, która zdecyduje o moim przyszłym zawodzie?

Nie byłem zdecydowany, bo cała rodzina pracowała w budownictwie więc i mi też wypadało zostać budowlańcem. Jednakże kilku moich starszych kolegów chodziło do Technikum Kolejowego w Lublinie i byli zadowoleni z tej szkoły. Poza tym była to szkoła mundurowa i to chyba najbardziej zaważyło na mojej decyzji. Poszedłem do „Kolejówki”.

Miałem być maszynistą

Pięć lat nauki minęło szybko i we wrześniu 1981 roku zostałem pracownikiem Lokomotywowni Pozaklasowej w Lublinie. Lokomotywownia to był duży zakład. Zatrudniał około 1,5 tysiąca pracowników. Praca na warsztacie i w drużynach trakcyjnych trwała całą dobę. Parowozy, lokomotywy spalinowe i elektryczne. Można było się zagubić. Miałem być maszynistą tak, jak moi koledzy ze szkoły. Niestety, stwierdzona u mnie wada wzroku nie pozwoliła, więc podjąłem pracę w warsztacie przy utrzymaniu obrabiarek mechanicznych.

To był bardzo dynamiczny okres w historii zakładu. Wszyscy pracownicy spontanicznie pomagali przy budowie Pomnika „Doli Kolejarskiej”, który został odsłonięty i poświęcony 25.XI.1981 roku podczas centralnych uroczystości Święta Kolejarza. Do dziś posiadam w swoich zbiorach znaczek z tego wydarzenia. A działo się to wszystko zaledwie parę tygodni przed wprowadzeniem stanu wojennego.

Stan wojenny, weryfikacja znajomych 

13 grudnia 1981 r. wielu naszych pracowników zostało aresztowanych i internowanych. Wśród nich również ci, których już znałem (Czesław Niezgoda, Janusz Iwaszko). Ale byli i tacy, którzy trafili do ZOMO i ROMO. Jak pokazała później historia pojawili się też konfidenci, którzy donosili na kolegów do SB i MO.

Zakład, jak cała kolej został zmilitaryzowany. W kraju obowiązywała godzina milicyjna, a kolejarze, z racji wykonywanego zawodu, dostawali przepustki upoważniające co swobodnego poruszania się w czasie obowiązującej godziny milicyjnej.

Tymczasem na płaszczyźnie zawodowej zmieniłem miejsce pracy w zakładzie i z polecenia zwierzchników przeszedłem do działu technicznego, gdzie pracowałem jako pracownik administracyjny do 1998 roku. W pewnym okresie moim kierownikiem był Czesław Niezgoda, od którego czerpałem dużą wiedzę na temat sytuacji w kraju. 

Natomiast w życiu pozazawodowym, w 1984 roku zmieniłem stan cywilny i ożeniłem się. I tak oto Pani Joanna, pracownica Polskich Kolei Państwowych, została moją żoną.

W NSZZ „Solidarność”

W roku 1998, a pracowałem już wówczas w Zakładzie Taboru, odbyły się wybory do władz Komisji Zakładowej na kolejną kadencję. To były pierwsze wybory w tak dużym gronie. Nadmienię, iż wyboru dokonywali członkowie NSZZ „Solidarność” z Lublina, Dęblina i Rozwadowa, pracownicy z lokomotywowni, wagonowni i samochodowni. 

Do dzisiaj wspominam ten dzień, bo spotkało mnie olbrzymie wyróżnienie – zostałem wybrany Przewodniczącym. To było dla mnie wielkie zaskoczenie, nie spodziewałem się takiego zaufania. Duża radość i satysfakcja, ale także nowe obowiązki i wielka odpowiedzialność. Pamiętam nasze rozmowy, gorące dyskusje zmierzające do rozwiązania pojawiających się problemów i wielu – czasami trudnych – decyzji podejmowanych w Sekcji Krajowej Kolejarzy Wtedy też poznałem bliżej kolegów z którymi później współpracowałem: Staszka Koguta, Tadka Zawadzkiego, Jurka Nowaka i innych.

Satysfakcja i odpowiedzialność

Tak zaczęła się moja działalność związkowa, która trwa do dziś. Być działaczem związkowym, przewodniczącym, to wielka satysfakcja, ale przede wszystkim odpowiedzialność.

A działo się w tym czasie wiele na naszej kolei. To przede wszystkim okres zmian restrukturyzacyjnych, w czasie których nie wszystko przebiegało zgodnie z wymogami demokracji i sposobem prowadzenia dialogu społecznego. Często istniała konieczność podjęcia protestu w obronie tych najsłabszych. Restrukturyzowana kolej zmieniała strukturę.

Zniknęły Okręgi i Okręgowe Sekcje Kolejarzy. W Lublinie byłem ostatnim przewodniczącym OSK NSZZ „Solidarność”. Lublin to również lipcowe obchody rocznicowe strajku Lubelskich Kolejarzy, które wspólnie z Kolegami organizuję od 25 lat. Niektórzy mylą te uroczystości i nazywają je „Lubelskim Lipcem”, ale my zawsze mieliśmy prawo i obowiązek organizować rocznicę strajku Lubelskich Kolejarzy. Do dziś pamiętam strajk głodowy w 2003 roku, który w Lublinie organizowałem wspólnie z moim serdecznym Kolegą Adamem Szczerbatko

Za swoją działalność służbową i związkową otrzymałem wyróżnienia, z których najbardziej sobie cenię: złoty medal za Długoletnią Służbę przyznany przez Pana Prezydenta Andrzeja Dudę, oraz medal „Zasłużony dla Województwa Lubelskiego”

Chciałbym na koniec wspomnieć, że wcześniej nie miałem w rodzinie kolejarzy, a teraz na kolei pracują: żona, córka i zięć. Dobrze byłoby, aby inni członkowie mojej rodziny też mieli tę szansę, bo być kolejarzem to zaszczyt i duma. 

Mirosław Oleszczuk

(do publikacji przygotował „aw”)

Od Redakcji: 

Mirosław Oleszczuk, organizator obchodów rocznicy strajku lubelskich kolejarzy w lipcu 1980 roku.

Kategoria:
moja09