Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Moja kolej

6 lutego 1989 roku do Okrągłego Stołu zasiedli z jednej strony przedstawiciele rządu gasnącego PRL, z drugiej strony demokratycznej opozycji. Była jeszcze strona kościelna, jednocząca reprezentantów Kościoła Katolickiego i Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego.

Obrady trwały dwa miesiące, dyskutowało łącznie ponad siedemset osób. W efekcie, w czerwcu tego samego roku zorganizowano częściowo wolne wybory do Sejmu, które rozpoczęły proces przemian demokratycznych w naszym kraju.

Trzydzieści pięć lat temu linię podziału dało się dość jasno określić – biegła na styku władza społeczeństwo, czy też jak kto woli – my i oni. Dziś pojęcie władza nie jest już tak jednoznaczne, istnieją partie polityczne prezentujące odmienne wizje Polski, społeczeństwo jest znacznie bardziej podzielone, zaś linie podziału mniej oczywiste.

Przyczyn jest wiele, należałoby ich szukać także w zmianach jakie nastąpiły. Odzyskaliśmy wolność słowa, możemy bez obaw wyrażać własne poglądy. Na to nałożył się postępujący kryzys autorytetów, a to spowodowało eskalację roszczeniowych postaw. Wolność przerodziła się w samowolę, która nie służy budowaniu, a raczej destrukcji.

Dzieli nas coraz więcej – posiadane dobra materialne, udział w systemie sprawującym władzę, światopogląd, pochodzenie i przynależność do określonej warstwy społecznej, grupy etnicznej, wyniesione z domu poglądy, by nie wspomnieć nawet o tym, że różni nas wizja rodziny jako podstawowej komórki społecznej. Spece od marketingu politycznego, wykorzystując często pomówienia i zwyczajne kłamstwa sprawili, iż większość społeczeństwa przestała odróżniać propagandę od informacji.

Czy dziś, w takich warunkach okrągły stół byłby możliwy? I przede wszystkim, kto miałby przy nim zasiąść, wszak spierają się dziś nie tylko partie polityczne, ale także całe rodziny. Nierzadko trudno jest nam usiąść nawet przy świątecznym stole, by nie skończyło się to awanturą. Wyniki badań i sondaże jasno wskazują, że dziś podziały wśród nas są większe niż kiedykolwiek wcześniej.

Może warto przypomnieć sobie prostą prawdę. Statki nie toną od wody, która je otacza, ale od tej, która je wypełnia. Autor tego aforyzmu pozostaje nieznany, jednak warto zastanowić się nad jego trafnością, wszak to właśnie my decydujemy co dostaje się do naszego wnętrza. Może warto sprawić, by na zewnątrz pozostało to wszystko, co budzi niepotrzebne emocje i buduje stan ciągłego napięcia, także podczas rozmów o zwyczajnych sprawach.

Może warto i trzeba postawić jasne, nieprzekraczalne granice, gdyż właśnie to, co drzemie w nas ma ogromny wpływ na nasze działania i losy. Podobnie jak statki, które są bezpieczne na powierzchni wody, ale zaczynają tonąć, gdy w ich wnętrzu gromadzi się nadmiar wody. Warto zastanowić się, czy to co nas „wypełnia” to pozytywne myśli, miłość, chęć niesienia pomocy drugim, twórcze pasje czy raczej nadmiar złych emocji, które podsycane przez media sprawiają, że łatwo dajemy się prowokować nie dostrzegając, że to właśnie one zamiast budować rujnują nasze życie.

Żeby szukać tego, co nas łączy, trzeba otworzyć się na słuchanie. Mam jednak wrażenie, że ta umiejętność całkowicie zanika. Nie słuchamy, tylko atakujemy. Jakże często zdarza nam się nie rozróżniać propagandy od informacji. To wszystko sprawia, że nasze postawy się radykalizują.

Zapominamy, że w walce politycznej stosuje się kłamstwa i pomówienia. Stąd już bardzo blisko do nieracjonalnych decyzji i opinii, których źródeł należałoby szukać raczej w psychologii tłumu, niż we własnym wnętrzu. Psychologia tłumu to właśnie zarażanie się emocjami przy zatraceniu indywidualności.

I tu warto się zastanowić – czy w istocie sami kształtujemy własne poglądy, czy znacznie łatwiej jest nam bezrefleksyjnie przyjąć narrację określonej strony, np. partii z którą sympatyzujemy czy też określonego nadawcy. Dzieli nas choćby to, jak postrzegamy minione lata funkcjonowania PRL. Blisko 55 procent uważa, że była to okupacja, a zdaniem pozostałych był to czas odbudowy kraju po zniszczeniach wojennych. Taki podział nie dziwi – po części wynika on z dziedzictwa środowisk, w jakich przeszło nam wzrastać.

Tu zaś kluczowym jest pytanie – czy stać nas jeszcze na własne poglądy, takie które wynikają z własnej, ale racjonalnej oceny faktów? To nie jest łatwe, wymaga intelektualnego wysiłku, ale daje dużo więcej satysfakcji.

Na szczęście wciąż jest wiele elementów, które nas łączą. Potrafimy zjednoczyć się ponad podziałami, nie tylko wówczas, gdy dotykają nas tragedie narodowe, ale także wówczas gdy naprawdę chodzi o wspólne dobro. I to jest nadzieją dla naszego społeczeństwa. Żeby jednak szukać tego, co nas łączy, trzeba otworzyć się na słuchanie, choć obawiam się, że ta umiejętność również w dużym stopniu zanika. Nie chcemy słuchać, chcemy mówić i być słuchanymi.

A co nas łączy? Socjologowie wskazują, że przywiązanie do szeroko rozumianych wartości rodzinnych i tzw. szczęścia rodzinnego, które zdaje się nadal być istotnym elementem naszego życia. Stać nas na bezinteresowną życzliwość, potrafimy sobie pomagać, choćby po sąsiedzku. Możemy na siebie liczyć w sytuacjach kryzysowych. Może to wystarczy by zmienić swoje nastawienie do innych.

Krzysztof Wieczorek

krzysztof.wieczorek@wolnadroga.pl

 

(Fot. Okrągły Stół eksponowany w Pałacu Prezydenckim w Warszawie; źródło: Wikipedia)

Solidarność międzyludzka najważniejszą wartością

Pracę na kolei rozpocząłem w 1983 roku od stanowiska nastawniczego w stacji Herby Nowe, gdzie wciąż jestem formalnie zatrudniony. W tym zakładzie tworzyłem ogniwo NSZZ „Solidarność”. Byłem bardzo zaangażowany zarówno w ruch związkowy, jak i szerzej, w budowanie środowiska kolejarskiego. 

Mam gdzieś w dokumentach kilka laurek, więc zacytuję jedną z nich: W okresie długoletniej pracy dał się poznać jako pracownik o wysokich kwalifikacjach zawodowych. Z nałożonych obowiązków wywiązuje się wzorowo, cechuje się życzliwością i wysoką kulturą osobistą. Pełniąc obowiązki zawiadowcy, zawsze stara się wyjść naprzeciw problemom pracowników, służąc im zawsze swoją wiedzą i fachową radą. Aktywnie udziela się także w pracach społecznych oraz w Zakładowej Organizacji Związkowej NSZZ „Solidarność”. Poświęca swój prywatny czas na rzecz kolejarzy i ich rodzin”.

To miłe przeczytać o sobie takie słowa, ale docenienie przez zwierzchników jest dla mnie niemniej wartościowe niż dobre słowo usłyszane od kolegi z pracy, czy jego rodziny. Zawsze byłem głęboko przekonany, że solidarność, ta międzyludzka, pisana małą literą, jest najważniejszą wartością w kolejarskiej rodzinie. Kolejarze zawsze się wspierali i uważam, że wciąż powinni kultywować tę tradycję.

Nie umiem stać z boku 

Nie stroniłem nigdy od działalności publicznej, bo sądzę, że jest to wyraz patriotyzmu i dobrze pojętego społecznikostwa. Nie umiem stać z boku i przyglądać się biegowi wydarzeń, potrzebuję mieć na niego wpływ. Z ramienia Krajowej Sekcji Kolejarzy NSZZ „Solidarność” brałem czynny udział w pracach Sejmowej Komisji Infrastruktury nad zmianami wielu ustaw dotyczących regulacji prawnych obejmujących polską kolej. 

Organizowałem przez te wszystkie lata szereg uroczystości patriotycznych i religijnych. Działałem aktywnie w zakresie ochrony zabytków kolejnictwa, byłem i jestem również opiekunem Sali Tradycji Magistrali Węglowej Śląsk – Porty imienia inż. Józefa Nowkuńskiego w Herbach Nowych, której byłem swego czasu współzałożycielem i inicjatorem. Staram się, by zbiory Sali Tradycji ciągle się powiększały o nowe eksponaty. 

Od pewnego czasu mam szansę i możliwość działać na skalę ogólnokrajową, ogólnopolską. Głównym celem mojej działalności publicznej jest możliwie ścisła konsolidacja środowiska kolejarzy, którzy rozproszeni są zbyt łatwym celem dla cwaniaków żerujących na kolei. Zjednoczeni, skonsolidowani jesteśmy silniejsi i mądrzejsi, ale to wymaga opanowania arcytrudnej sztuki rozwiązywania nieuniknionych sporów wewnątrz środowiska kolejarskiego w sposób rozważny, spokojny, ukierunkowany na porozumienie, a nie konflikt. 

Jestem zwolennikiem przypominania dorobku i znaczenia polskiej kolei poprzez wydarzenia nawiązujące do faktów historycznych. Byłem inicjatorem m.in. obchodów 90-lecia linii Kalety – Podzamcze przez Herby Nowe, ale autorem tablicy pamiątkowej odsłoniętej 3 września 2016 roku w Herbach Nowych podczas uroczystego przejazdu pociągiem przy trakcji parowej z zabytkowymi wagonami. 

Cztery lata temu zorganizowałem uroczystość 85-rocznicy oddania do eksploatacji całej „węglówki” i wydania z tej okazji okolicznościowego medalu. Tego typu wydarzeń w ostatnich latach było wiele. Jedną z najważniejszych dla mnie inicjatyw było postawienie i poświęcenie krzyża wykonanego ze starych szyn kolejowych w miejscu, gdzie 90 lat temu odbyła się polowa msza święta. To pierwszy w Polsce krzyż na rozdrożu dróg kolejowych. 

Doceniony

Przez te wszystkie lata pracy na kolei i na rzecz kolei dostałem wiele nagród, odznaczeń i wyróżnień. Ostatnio, odznaczenie, które niezwykle sobie cenię, a otrzymałem je postanowieniem Pana Prezydenta RP Andrzeja Dudy – Złoty Krzyż Zasługi. Wszystkie są dla mnie ogromnie miłym dowodem docenienia mojej pracy, ale też muszę wspomnieć, że jestem współpomysłodawcą i współautorem graficznej odznaki „Zasłużony dla Solidarności na Kolei”. Uważam, że kolejarzy, którzy włożyli wyjątkowo dużo pracy, serca czy po prostu czasu do branżowej wspólnoty należy i trzeba uhonorować. 

Kilkadziesiąt lat spędzonych na kolei daje mi prawo do pewnych sądów. Uważam, że powinnością wszystkich ludzi utożsamiających się z branżą jest dbanie o jej historię, pielęgnowanie tradycji, szacunek dla dorobku wielu już pokoleń kolejarzy. W czasach, kiedy łatwo przychodzą radykalne decyzje należy koniecznie pamiętać, że likwidować wszystko jest bardzo łatwo, ale budować i odtwarzać dużo trudniej. Kolej to nasze wspólne, narodowe dobro mające nie tylko wymiar gospodarczy, ekonomiczny, ale także historyczny, kulturowy i patriotyczny.

Stanisław Kokot

(przygotował do publikacji „aw”)

Tytuł i śródtytuły pochodzą od Redakcji

Od Redakcji:

Stanisław Kokot – Członek Prezydium Organizacji Związkowej NSZZ „Solidarność” Zakład Linii Kolejowych Tarnowskie Góry; Członek Rady RSK Katowice; Rzecznik Prasowy KSK, Z-ca Przewodniczącego Sekcji Zawodowej Infrastruktury Kolejowej; Członek Prezydium Krajowego Sekretariatu Transportowców NSZZ „Solidarność”

 

Jak zostałem kolejarzem

Za namową Ojca

Swoją przygodę z koleją rozpocząłem po odbyciu zasadniczej służby wojskowej. Za namową Świętej Pamięci ojca Ryszarda, pracownika DZM Kłodzko, rozpocząłem tam pracę w czerwcu 1973 roku. Pracowałem na stanowisku rzemieślnika, skąd zostałem skierowany na praktykę do pociągu Zmechanizowanego Nr 62.

Praktykę odbyłem przy obsłudze podbijarki torowej SLC 06-32 Plasser Theurer. Zetknięcie się z rozwiązaniami technicznymi zastosowanymi w tych podbijarkach utwierdziły mnie w przekonaniu o słuszności mojej decyzji.

Od listopada 1973 r. za porozumieniem stron zostałem pracownikiem Oddziału Zmechanizowanych Robót Drogowych w Pociągu Zmechanizowanym nr 62 na stanowisku pomocnika maszynisty ciężkich maszyn. Pracując tam zetknąłem się z ludźmi bardzo kompetentnymi w swej pracy i przychylnymi ludziom młodym. Byli to zwierzchnicy służbowi jak również współpracownicy z którymi pracowałem i dzięki nim poznawałem tajniki obsługi maszyn, na ówczesne czasy bardzo zaawansowanych technologicznie.

Dnia 20.04.1974 roku zdałem egzamin na maszynistę ciężkich maszyn – podbijarek typu SLC, PLM, MD firmy Plasser Thourer.

Dnia 26.03.1975 roku zdałem egzamin na kierowcę ciężkich drezyn i wózków motorowych uzyskując prawo kierowania. Pozwoliło mi to na samodzielne prowadzenie pracy na podbijarkach torowych. Od dnia 1.10.1975 do dnia 01.09.1976 roku pełniłem funkcję pierwszego maszynisty na podbijarce typu SLC 06-32 Plasser Theurer nr 838.

Zdobyte doświadczenie i posiadana wiedza pozwoliły na zatrudnienie mnie pod koniec roku 1976 na stanowisku konserwatora pojazdów szynowych i maszyn drogowych, a następnie od dnia 01.01.1987 roku na stanowisku mistrza mechanika odpowiedzialnego za stan techniczny maszyn i sprzętu oraz transport samochodowy w Pociągu Zmechanizowanym nr 62. Na stanowisku mistrza mechanika pracowałem do kwietnia 1996 r.

Dnia 24.11.2001 roku zdałem egzamin państwowy na Członka Rad Nadzorczych i Zarządów Spółek.

Od roku 1980 w NSZZ „Solidarność”

Do związku NSZZ „Solidarność” wstąpiłem w roku 1980 jako członek Komitetu Założycielskiego NSZZ „Solidarność” przy DOM Wrocław. Później jako przewodniczący koła w DP62 oraz członek Komisji Zakładowej w strukturach Związku działałem nieprzerwanie do czasu wprowadzenia stanu wojennego i rozwiązania struktur związkowych.

W kwietniu 1996 roku, po śmierci śp. Ryszarda Wociala, zostałem wybrany w wyborach uzupełniających na Przewodniczącego Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” przy Oddziale Zmechanizowanych Robót Drogowych Wrocław.

Funkcję przewodniczącego Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” pełniłem przez 22 lata, do czasu przejścia na emeryturę dniem 11.07.2018 roku.

Od roku 1998 do 2018 byłem członkiem Rady Sekcji Zawodowej Infrastruktury Kolejowej w Warszawie. Od roku 1998 aż do czasu rozwiązania Sekcji Okręgowych byłem członkiem Rady i członkiem Prezydium Rady Okręgowej Sekcji Kolejarzy NSZZ „Solidarność” we Wrocławiu.

Kolejarz, Związkowiec – doświadczenie i satysfakcja

Rozpoczynając prace na kolei nie przypuszczałem, że będzie ona trwała przez 45 lat mojego życia. Dzisiaj z przekonaniem mogę powiedzieć, iż praca zawodowa, ale także związkowa pozwoliła mi na realizację wielu marzeń. 

Pracowałem na podbijarce typu SLC 06-32 Plasser-Theurer nr 838, która w tamtym czasie była dużym osiągnięciem technicznym. Brałem czynny udział w procesach modernizacyjnych sprzętu do kompleksowej wymiany nawierzchni metodą bez przęsłową. tj. zjazdu do transportu i wymiany nawierzchni suwnicami typu SBT, przy budowie długiej trawersy do przewozu podkładów i platformy do rozkładania śrub stopowych.

W pociągu DP 62 poznałem swoją żonę Helenę, która też przepracowała 36 lat podczas kolejnych reorganizacji na PKP odchodząc na emeryturę z PKP Zakładu Linii Kolejowych w Wałbrzychu.

Pełniąc z wyboru funkcję przewodniczącego Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” zdobyłem duże doświadczenie w pracy związkowej, poznałem wielu wartościowych ludzi z różnych środowisk i branż kolejowych.

Byłem obecny przy reorganizacji, kiedy DOM Wrocław stał się Spółką z o.o. „DOLKOM”. Funkcja członka Rady Nadzorczej dawała mi posiąść pełną wiedzę o planach i kondycji finansowej Spółki. 

Pełnię z wyboru funkcję członka Rady Nadzorczej Spółki z o.o. „SOLKOL” z siedzibą we Wrocławiu od roku 2016. Pozwala mi to na śledzenie zmian zachodzących w związku, jak też w Spółkach grupy PKP S.A.

Z satysfakcją stwierdzam, że z żoną Heleną tworzymy rodzinę kolejarzy, gdyż w nasze ślady poszła córka Anna i syn Marcin, podejmując pracę w Spółkach grupy PKP S.A.

Zbigniew Dwojak 

(do publikacji przygotował „aw”)

 

Po co na kolei polonista?

Pytaliście kiedyś przedszkolaka, kto to kolejarz? Odpowie, że to ktoś, kto prowadzi pociąg czy sprawdza bilety. A czy kolejarz może pracować w biurze? No gdzie tam! Pracuje właśnie w pociągu albo ewentualnie na stacji kolejowej. W biurze pracuje urzędnik. Wstyd się przyznać na łamach „Wolnej Drogi”, której czytelnicy od wielu lat są związani z branżą kolejową, ale moja świadomość dotycząca wykonywanej przez kolejarzy pracy jeszcze kilka lat temu niewiele różniła się od wiedzy przedszkolaka.

Mój tata był dyżurnym ruchu

Ponieważ mój tata przez większość życia zawodowego wykonywał obowiązki dyżurnego ruchu, to właśnie on był dla mnie tym kolejarzem najprawdziwszym z prawdziwych. Chyba nigdy mu jeszcze tego nie mówiłem, ale zawsze robiło na mnie wrażenie, z jakim spokojem kierował ruchem pociągów. Był przecież odpowiedzialny za zdrowie i życie tysięcy podróżnych. O pracy zwykle niewiele mówił i obecnie, będąc na emeryturze, też raczej rzadko o niej wspomina. Czasem jedynie rano po służbie rzucił coś, czego nawet nie rozumiałem: „Mam dziś dość, bo całą noc na zastępczy jeździli”. I tyle.

Chciałem być człowiekiem mediów

W tym czasie ja kształciłem się na pracownika branży medialnej, nie wiążąc zupełnie przyszłości z ówczesną pracą taty. Bo co też na kolei mógłby robić absolwent polonistyki? Wprawdzie właśnie podczas studiów trafiały czasem w moje ręce książki o tematyce kolejowej i, widzę to z obecnej perspektywy, budziły zainteresowanie większe niż pozostałe lektury (wspomnę tu choćby rewelacyjny zbiór opowiadań „Demon ruchu” Stefana Grabińskiego). Ale nijak nie łączyłem tego z ewentualnym przyszłym miejscem pracy.

Kolejarz windykator

I na kolej po studiach wcale nie trafiłem. Jednak, jakimś dziwnym zrządzeniem losu, gdy mój tata właśnie przechodził na zasłużoną emeryturę, ja akurat szukałem, jak to się modnie mówi, nowych wyzwań zawodowych. I to wcale nie w obszarze mediów, a w… windykacji (tak, polonista, który nie myślał, że może być kolejarzem, został windykatorem). W wyniku tych poszukiwań trafiłem do PKP S.A., gdzie akurat windykatora poszukiwano. W ten sposób po przejściu mojego taty na emeryturę, stan Sawickich na kolei pozostał bez zmian.

Ale w windykacji pracowałem tylko przez chwilę. Natomiast już wtedy mogłem się przekonać jak złożonym mechanizmem jest kolej. To instytucja, która potrzebuje specjalistów z tak wielu branż, że nie sposób je tutaj wymienić. Nawet dziś, gdy ktoś poszukujący pracy pozornie niezwiązanej z transportem pyta mnie, czy nie słyszałem o wakatach w jego zawodzie, polecam mu zajrzeć na strony spółek kolejowych, bo istnieje spora szansa, że szukają akurat jego. 

Fundacja Grupy PKP, to jest to 

Kończąc przygodę z windykacją, nie miałem zamiaru kończyć przygody z koleją. Jednak bardzo chciałem wrócić do wyuczonego zawodu, czyli pisać teksty, prowadzić media społecznościowe czy organizować różnego rodzaju wydarzenia. Właśnie kogoś takiego poszukiwała wtedy Fundacja Grupy PKP. I znalazła! Mnie! Gdy żegnałem się z moją panią naczelnik w windykacji, powiedziała: „W Fundacji będziesz robił świetne rzeczy”. I się nie myliła.

Tak, w Fundacji Grupy PKP robimy świetne rzeczy. I piszę to, będąc zupełnie obiektywnym. Naprawdę. Rozmowa kwalifikacyjna z moim przyszłym pracodawcą odbywała się w sali konferencyjnej w siedzibie przy ul. Szczęśliwickiej w Warszawie. Gdy do niej wszedłem, od razu przykuły moją uwagę dziesiątki podziękowań i gratulacji zdobiących wszystkie ściany. Dziękowali szefowie instytucji za wsparcie ich inicjatyw, dziękowali organizatorzy wydarzeń sportowych czy kulturalnych, ale przede wszystkim wyróżniały się te podziękowania nie napisane, a nieco nieporadnie, ale z pewnością szczerze, narysowane przez dzieci, dzieci, które Fundacja wsparła w walce o ich zdrowie. Właśnie ta wdzięczność pozwala mi mówić z przekonaniem, że robimy świetne rzeczy. 

A potem zaczęła się praca. Nie byłem w stanie uwierzyć, że tak mały, bo zaledwie sześcioosobowy zespół, wykonuje taki ogrom zadań. Mnie powierzono obowiązki związane z promocją i komunikacją – właśnie do tego potrzebny na kolei był polonista. We wrześniu tego roku mijają dwa lata, od kiedy zajmuję się w Fundacji wspomnianym obszarem. Miałem okazję zorganizować kilka dużych wydarzeń, jak np. koncert na dworcu Centralnym w Warszawie czy wystawę niezwykle realistycznej makiety kolejowej w Stacji Muzeum oraz dziesiątki mniejszych, ale równie cennych inicjatyw. 

Kolej to przede wszystkim ludzie

Ale kolej to przede wszystkim ludzie. Ludzie, którzy całe swoje życie zawodowe, a niejednokrotnie także część prywatnego oddali kolejarskiej służbie. Takich ludzi, dzięki pracy w Fundacji, poznałem bardzo wielu. I właśnie te spotkania – z drugim człowiekiem – uważam za wartość nadrzędną pracy na kolei. 

Łukasz Sawicki

Od Redakcji

Łukasz Sawicki jest Koordynatorem ds. komunikacji i promocji Fundacji Grupy PKP

 

Kolejarz, Maszynista, Związkowiec

Całe zawodowe życie – Lokomotywownia Wrocław Brochów

Moja przygoda z koleją rozpoczęła się w 1973 roku. A może wcześniej, w 1968 roku, kiedy wybierałem szkołę ponadpodstawową. Przypadek sprawił, że trafiłem do Technikum Kolejowego we Wrocławiu – szkoły z „drylem”, ale przyjaznej, przynajmniej dla mnie. Dziś, z perspektywy czasu, wiem, że to był szczęśliwy przypadek. 

Po maturze trafiłem do Oddziału Trakcji na staż. Po trzymiesięcznym szkoleniu i zdaniu egzaminu na stanowisko adiunkta kp. rozpoczął się mój, długotrwały „romans” w zespole drużyn trakcyjnych. Mówię romans, bo ktoś z rodziny powiedział, że moja praca, to druga żona. Maszynista, to zawód, wykonywanie którego wymaga całkowitego poświęcenia, wielu wyrzeczeń i samokształcenia. Całe życie rodzinne, towarzyskie było podporządkowane pracy. Rzadko można było spędzić dwa dni świąt z rodziną, niejednokrotnie Sylwester spędzało się na szlaku, wiele Wigilii trzeba było organizować inaczej, spędzić ją na lokomotywie samotnie lub z pomocnikiem. 

Praca w zespole drużyn trakcyjnych to służba. Mówiono o nas „elita”, ale ja tego tak nie odbierałem. Wielu ludzi wykonywało swoją trudną i wymagającą pracę abym mógł bezpiecznie prowadzić pociąg na szlaku. Woziło się dużo. Każdego roku przewoziło się, przeważnie towary, na odległość większą niż długość równika – przynajmniej do czasu, gdy zlikwidowano „spanie” (wypoczynek w stacji zwrotnej) i skrócono odcinki obsługi. 

Całe swoje życie zawodowe związałem z jednym miejscem – Lokomotywownią Wrocław Brochów. Zmieniały się nazwy spółek, nazwy zakładów, a ja ciągle tam poznawałem nowy tabor, nowych ludzi.

W zespole drużyn trakcyjnych przepracowałem 38 lat. Praca ciężka, wymagająca, uciążliwa, ale dziś nie chciałbym wykonywać żadnej innej. 

Po kolejnych 9 latach przepracowanych jako etatowy działacz NSZZ „Solidarność” przeszedłem na emeryturę z poczuciem, mam nadzieję, że niemylnym, dobrze spełnionych obowiązków.

Komisja Zakładowa

Na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku (jak to brzmi) zostałem wybrany do Komisji Zakładowej. Pełniłem wiele funkcji, w tym członka Prezydium, Przewodniczącego Komisji Oddziałowej Wrocław, Zastępcy Przewodniczącego Komisji Zakładowej. 

W 2017 roku po nagłej, przedwczesnej śmierci Marka Podskalnego, powierzono mi pełnienie obowiązków Przewodniczącego Komisji Zakładowej, a po trzech miesiącach zostałem wybrany na tę funkcję przez delegatów Zakładowego Zebrania Delegatów.

Struktury branżowe – Okręgowa Sekcja Kolejarzy

Okręgowe Sekcje Kolejarzy NSZZ „Solidarność” były może nie do końca zgodne ze statutem, ale jak żadna inna struktura związkowa nie pasowała do ówczesnej struktury pracodawcy. Takie rozwiązania strukturalne pozwalały na efektywne działanie. 

Swoją działalność w OSK Wrocław rozpocząłem w 1994 roku funkcją przewodniczącego Komisji Rewizyjnej. W 1998 roku zostałem wybrany do Prezydium i powierzono mi obowiązki zastępcy przewodniczącego, które wypełniałem do 2010 roku. Przewodniczącym był Mirek Lisowski. Z pozostałymi zastępcami i Radą tworzyliśmy wówczas zespół, który był w stanie wykonać każde, powierzone zadanie. 

Początek lat dwutysięcznych, to był okres ogromnych zmian na kolei. Wdrażano Ponadzakładowy i Zakładowe Układy Zbiorowe Pracy, Ustawę o komercjalizacji, restrukturyzacji i prywatyzacji przedsiębiorstwa państwowego „Polskie Koleje Państwowe”. Powoływano spółki, piony i zakłady. Zmieniało się całe oblicze PKP. Wymagało to od struktur związkowych wiele pracy w zakresie opiniowania regulaminów organizacyjnych. Prowadziliśmy akcje protestacyjne w tym blokady torów w stacji Grabowno Wielkie i Wrocław Brochów, głodówka kolejarzy w grudniu 2003 roku. Organizowaliśmy imprezy integracyjne m.in. Dzień Dziecka. Uroczystości rocznicowe m.in. rocznice strajku głodowego kolejarzy w 1980 roku. 

W 2010 roku OSK Wrocław została, na wniosek Rady, wyrejestrowana. Komisje zakładowe nie potrafiły, a może raczej nie chciały znaleźć płaszczyzny do wspólnego działania w ramach Regionalnej Sekcji Kolejarzy, w nowej rzeczywistości kolejowej.

Krajowa Sekcja Kolejarzy

Do władz Krajowej Sekcji Kolejarzy zostałem wybrany po raz pierwszy w 1998 roku, na funkcję członka Komisji Rewizyjnej. W następnej kadencji – 2002 rok – na członka Rady, a w 2006 roku na członka Prezydium. Funkcję tę pełniłem do lipca 2021 roku. W tym czasie pracowałem w różnych zespołach roboczych: zespół ds. drużyn trakcyjnych, zespół ds. bezpieczeństwa, który został powołany przez wiceministra Andrzeja Massela. W zespole ds. bezpieczeństwa pracowaliśmy m.in. nad ustawą o czasie pracy maszynisty. Z satysfakcją muszę stwierdzić, że wnosiłem wiele uwag do tego projektu, które zostały uwzględnione i znalazły się w ostatecznej wersji ustawy. Ustawa jednak tkwi w jakiejś zamrażarce.

Zarząd Regionu

Swoją działalność w strukturach regionalnych rozpocząłem w 1998 roku. Po jednej kadencji członka Zarządu Regionu zostałem powołany do Prezydium Zarządu Regionu, w którym działam do dnia dzisiejszego. Powierzono mi obowiązki nadzoru i koordynowania działań regionalnych struktur branżowych.

Komisja Krajowa

Członkostwo w Komisji Krajowej, to zwieńczenie mojej działalności w NSZZ „Solidarność”. Pamiętam moment ogłoszenia wyników wyborów i złożenie ślubowania na sztandar NSZZ „Solidarność”. Duma i ogromne wzruszenie. Działalność w Komisji Krajowej zakończę jesienią 2023 roku, z końcem kadencji w Związku.

W pracy zawodowej i działalności związkowej spotkałem wielu wspaniałych ludzi, pełnych pasji i zaangażowania. Ludzi, od których wiele się nauczyłem. Wszystkim im bardzo dziękuję.

Zbigniew Gadzicki 

(do publikacji przygotował „aw”)

Nadchodzi dobry czas dla kolei

Z wykształcenia jestem historykiem, więc fascynuje mnie rola, jaką kolej i kolejarze odgrywali w kluczowych momentach ostatnich 180 lat. To dziedzictwo historyczne jest szczególnie cenne i należy je pielęgnować. Jednocześnie po trudnym okresie degresji dziś Grupa PKP i polska kolej w ogóle stoi przed szeregiem wyzwań oraz szans rozwojowych, które chcemy i musimy jak najlepiej wykorzystać, bo mało kto może mieć dziś wątpliwości, że trendy związane z troską o środowisko naturalne oraz rozwojem transportu zbiorowego powodują, iż przyszłość należy do kolei. Pochylamy się więc z szacunkiem nad przeszłością i staramy efektywnie pracować dziś, by zapewnić polskiej kolei jak najlepszą pozycję w przyszłości.

Chcemy, żeby Grupa PKP mogła skutecznie konkurować na coraz bardziej wymagającym rynku, co skłania do aktywnej postawy w zakresie doskonalenia już prowadzonych działań oraz rozwijania nowych pól aktywności biznesowej, związanych z działalnością badawczo-rozwojową i innowacyjnością. Tylko w ten sposób możemy zbudować przewagi na przyszłość. 

Naszym celem jest zbudowanie efektywnie funkcjonującego i nowoczesnego holdingu kolejowego, który w sposób optymalny będzie wykorzystywał synergie pomiędzy poszczególnymi spółkami w Grupie oraz pozwalał na lepsze alokowanie zasobów i wydajniejsze zarządzanie polską koleją.

Promowanie patriotyzmu ekonomicznego 

Od czasu studiów jestem zaangażowany w promowanie patriotyzmu ekonomicznego, dlatego też osobiście zależy mi, by Grupa PKP była liderem w tym względzie. Współpraca w Grupie stanowi niejako etap, natomiast kolejnym jest realizowanie projektów z polskimi podmiotami – państwowymi i prywatnymi, które jednocześnie prezentują wysoki poziom biznesowy i mogą dać wymierną wartość dodaną działaniom PKP, przyczyniając się tym samym do wzmocnienia i wzrostu polskiej gospodarki, której kondycja ma bezpośrednie przełożenie na sytuację nas wszystkich. 

Kolej jako swoisty krwioobieg gospodarki łącząc różne podmioty na rynku ma tu ogromną rolę do odegrania. Mam ogromną satysfakcję, że jako Grupa PKP mogliśmy włączyć się również w promowanie patriotyzmu konsumenckiego i stać jednym z kluczowych elementów rządowej kampanii #KupujŚwiadomie PRODUKT POLSKI.

Cyfryzacja Kolei

Niezwykle ważnym zagadnieniem jest cyfryzacja kolei. Wiąże się to z usprawnieniem i optymalizacją procesów operacyjnych w przewozach tak pasażerskich, jak i towarowych oraz w zarządzaniu infrastrukturą. To są konkretne korzyści dla użytkowników – Podróżnych i Klientów, ale także oszczędności uwalniające zasoby, które mogą być lepiej wykorzystane. 

Cyfryzacja oznacza dla nas także możliwość wypracowania nowych modeli biznesowych pozwalających na zaoferowanie nowych usług lepiej dopasowanych do potrzeb i oczekiwań Klientów. Czyli mówimy tu o udoskonaleniu naszej organizacji poprzez wdrożenie wewnętrznych zmian, a także o rozwiązaniach takich jak aplikacja pasażera, co powinno się wyraźnie przyczynić do wzrostu satysfakcji w korzystaniu z usług oferowanych przez kolej. 

Nieprzypadkowo to właśnie na polu cyfryzacji dzięki wdrożeniu Polityki współpracy w zakresie informatyki i telekomunikacji Grupy PKP oraz PKP PLK oraz współpracy w ramach Rady Polityki IT Grupy PKP i PKP PLK w pierwszym rzędzie można zobaczyć wspólne myślenie w kategoriach holdingu kolejowego. To tu wytyczane są kierunki współpracy uczestników rynku kolejowego. Jednym z palących i istotnych obszarów współpracy w ramach Rady Polityki IT jest cyberbezpieczeństwo. Mam ogromną satysfakcję ze swojego udziału w tych procesach.

Rośnie rola kolei we współczesnym świecie

Kwestia bezpieczeństwa, nie tylko w cyberprzestrzeni, ale także w innych domenach, odgrywa dziś szczególnie ważną rolę na kolei. Wojna na Ukrainie potwierdziła to, o czym mówiłem od pierwszego mojego dnia pracy na kolei, to znaczy pokazała, że jako część infrastruktury krytycznej państwa kolej stanowi jeden z obszarów kluczowych dla bezpieczeństwa całego kraju. To koleją przez obie strony konfliktu dostarczane są na front sprzęt i amunicja, ale też tą drogą do potrzebujących dociera pomoc humanitarna, leki i inne niezbędne produkty. Także koleją ewakuowali się z zagrożonych terenów ukraińscy uchodźcy poszukujący bezpiecznej przystani w Polsce i innych krajach Zachodu. 

Zapewnienie ciągłości działania kolei i usprawnienie infrastruktury podwójnego przeznaczenia, która może zostać wykorzystana także do zwiększenia mobilności wojskowej, to kwestie pierwszorzędnej wagi, co nie jest nowością, ale dziś jest po prostu lepiej widoczne. Polska stanowi tu jedynie część szerszego obrazu – pilnie potrzebne jest stworzenie efektywnych połączeń z innymi państwami na wschodniej flance NATO. 

Dobrym przykładem jest tu rozwijana RailBaltica, ale konieczne są także dobre połączenia z południem kontynentu, co można by było osiągnąć poprzez realizację projektu RailCarpatia. Ogromne znaczenie dla sukcesu tych przedsięwzięć ma współpraca w regionie, czego świetnymi przykładami są Grupa Wyszehradzka, Bukaresztańska Dziewiątka czy Inicjatywa Trójmorza.

Rola kolei we współczesnym świecie rośnie – zarówno w obliczu zagrożeń dla bezpieczeństwa Polski, jak i w świetle zmian technologicznych, prawnych i mentalnościowych. Jestem zaszczycony, że mogę brać udział w realizacji tego ważnego zadania, jakim jest pełne wprowadzenie polskiej kolei i Grupy PKP na tory współczesnego transportu. Przed nami jednak jeszcze dużo pracy do wykonania.

Rafał Zgorzelski

Rafał Zgorzelski – Z wykształcenia doktor nauk humanistycznych w zakresie historii – absolwent Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz Podyplomowych Studiów Menedżerskich i Podyplomowych Studiów Zarządzanie Sprzedażą w Praktyce w Wyższej Szkole Bankowej w Toruniu. Posiada również tytuł Executive MBA. Doświadczenia zawodowe zdobywał m.in. w przedsiębiorstwach z branży logistycznej, energetycznej i zbrojeniowej. Członek Zarządu Polskich Kolei Państwowych S.A. ds. strategii i logistyki. Przewodniczący Rady Polityki IT Grupy PKP i PKP PLK.

(do publikacji przygotował „aw”)