Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Moja kolej

Moja Kolej… Łukasz Sawicki

 

Po co na kolei polonista?

Pytaliście kiedyś przedszkolaka, kto to kolejarz? Odpowie, że to ktoś, kto prowadzi pociąg czy sprawdza bilety. A czy kolejarz może pracować w biurze? No gdzie tam! Pracuje właśnie w pociągu albo ewentualnie na stacji kolejowej. W biurze pracuje urzędnik. Wstyd się przyznać na łamach „Wolnej Drogi”, której czytelnicy od wielu lat są związani z branżą kolejową, ale moja świadomość dotycząca wykonywanej przez kolejarzy pracy jeszcze kilka lat temu niewiele różniła się od wiedzy przedszkolaka.

Mój tata był dyżurnym ruchu

Ponieważ mój tata przez większość życia zawodowego wykonywał obowiązki dyżurnego ruchu, to właśnie on był dla mnie tym kolejarzem najprawdziwszym z prawdziwych. Chyba nigdy mu jeszcze tego nie mówiłem, ale zawsze robiło na mnie wrażenie, z jakim spokojem kierował ruchem pociągów. Był przecież odpowiedzialny za zdrowie i życie tysięcy podróżnych. O pracy zwykle niewiele mówił i obecnie, będąc na emeryturze, też raczej rzadko o niej wspomina. Czasem jedynie rano po służbie rzucił coś, czego nawet nie rozumiałem: „Mam dziś dość, bo całą noc na zastępczy jeździli”. I tyle.

Chciałem być człowiekiem mediów

W tym czasie ja kształciłem się na pracownika branży medialnej, nie wiążąc zupełnie przyszłości z ówczesną pracą taty. Bo co też na kolei mógłby robić absolwent polonistyki? Wprawdzie właśnie podczas studiów trafiały czasem w moje ręce książki o tematyce kolejowej i, widzę to z obecnej perspektywy, budziły zainteresowanie większe niż pozostałe lektury (wspomnę tu choćby rewelacyjny zbiór opowiadań „Demon ruchu” Stefana Grabińskiego). Ale nijak nie łączyłem tego z ewentualnym przyszłym miejscem pracy.

Kolejarz windykator

I na kolej po studiach wcale nie trafiłem. Jednak, jakimś dziwnym zrządzeniem losu, gdy mój tata właśnie przechodził na zasłużoną emeryturę, ja akurat szukałem, jak to się modnie mówi, nowych wyzwań zawodowych. I to wcale nie w obszarze mediów, a w… windykacji (tak, polonista, który nie myślał, że może być kolejarzem, został windykatorem). W wyniku tych poszukiwań trafiłem do PKP S.A., gdzie akurat windykatora poszukiwano. W ten sposób po przejściu mojego taty na emeryturę, stan Sawickich na kolei pozostał bez zmian.

Ale w windykacji pracowałem tylko przez chwilę. Natomiast już wtedy mogłem się przekonać jak złożonym mechanizmem jest kolej. To instytucja, która potrzebuje specjalistów z tak wielu branż, że nie sposób je tutaj wymienić. Nawet dziś, gdy ktoś poszukujący pracy pozornie niezwiązanej z transportem pyta mnie, czy nie słyszałem o wakatach w jego zawodzie, polecam mu zajrzeć na strony spółek kolejowych, bo istnieje spora szansa, że szukają akurat jego. 

Fundacja Grupy PKP, to jest to 

Kończąc przygodę z windykacją, nie miałem zamiaru kończyć przygody z koleją. Jednak bardzo chciałem wrócić do wyuczonego zawodu, czyli pisać teksty, prowadzić media społecznościowe czy organizować różnego rodzaju wydarzenia. Właśnie kogoś takiego poszukiwała wtedy Fundacja Grupy PKP. I znalazła! Mnie! Gdy żegnałem się z moją panią naczelnik w windykacji, powiedziała: „W Fundacji będziesz robił świetne rzeczy”. I się nie myliła.

Tak, w Fundacji Grupy PKP robimy świetne rzeczy. I piszę to, będąc zupełnie obiektywnym. Naprawdę. Rozmowa kwalifikacyjna z moim przyszłym pracodawcą odbywała się w sali konferencyjnej w siedzibie przy ul. Szczęśliwickiej w Warszawie. Gdy do niej wszedłem, od razu przykuły moją uwagę dziesiątki podziękowań i gratulacji zdobiących wszystkie ściany. Dziękowali szefowie instytucji za wsparcie ich inicjatyw, dziękowali organizatorzy wydarzeń sportowych czy kulturalnych, ale przede wszystkim wyróżniały się te podziękowania nie napisane, a nieco nieporadnie, ale z pewnością szczerze, narysowane przez dzieci, dzieci, które Fundacja wsparła w walce o ich zdrowie. Właśnie ta wdzięczność pozwala mi mówić z przekonaniem, że robimy świetne rzeczy. 

A potem zaczęła się praca. Nie byłem w stanie uwierzyć, że tak mały, bo zaledwie sześcioosobowy zespół, wykonuje taki ogrom zadań. Mnie powierzono obowiązki związane z promocją i komunikacją – właśnie do tego potrzebny na kolei był polonista. We wrześniu tego roku mijają dwa lata, od kiedy zajmuję się w Fundacji wspomnianym obszarem. Miałem okazję zorganizować kilka dużych wydarzeń, jak np. koncert na dworcu Centralnym w Warszawie czy wystawę niezwykle realistycznej makiety kolejowej w Stacji Muzeum oraz dziesiątki mniejszych, ale równie cennych inicjatyw. 

Kolej to przede wszystkim ludzie

Ale kolej to przede wszystkim ludzie. Ludzie, którzy całe swoje życie zawodowe, a niejednokrotnie także część prywatnego oddali kolejarskiej służbie. Takich ludzi, dzięki pracy w Fundacji, poznałem bardzo wielu. I właśnie te spotkania – z drugim człowiekiem – uważam za wartość nadrzędną pracy na kolei. 

Łukasz Sawicki

Od Redakcji

Łukasz Sawicki jest Koordynatorem ds. komunikacji i promocji Fundacji Grupy PKP

Kategoria:
moja16 Fundacja Grupy PKP