Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Ogórki AD 2022 – Felieton Pawła Skuteckiego

 

Kiedyś to były czasy, nie to, co teraz. Młodzi już nie pamiętają, skąd się wzięła urocze miano tego okresu, który dzisiaj coraz rzadziej bywa nazywany sezonem ogórkowym. Przed laty bowiem, droga młodzieży w wieku średnim, bywało regularnie tak, że w okresie wakacyjnym gazety nie miały o czym pisać. 

Dziwny to był czas, kiedy jedynie informacje z frontu zbioru ogórków nadawały się do publikacji. Nie chodziło przy tym o cenzorskie zapędy ekspertów do prawomyślności z ulicy Mysiej czy jeżdżących slalomem na autocenzurze redaktorów regionalnych periodyków o mniej czy bardziej różowiutkiej proweniencji. Po prostu nie było o czym pisać. 

Wyobraźcie sobie mili Państwo wakacje w czasach siermiężnej komuny. W fabrykach życie toczyło się po staremu, od strajku włoskiego do polskiego, a jak strajku nie było, to tak po prawdzie czasem trudno można było poznać, że akurat nie ma. 

Majster nawalony od świtu podczas strajku miał beretkę, a bez strajku odkrytą głowę na znak szacunku wobec ciężkiej doli robotnika. Niuanse widoczne tylko dla bardzo uważnych analityków życia w Rzeczpospolitej Ludowej. 

Poza fabrykami życie w wakacje zamierało. Jakby zaraza jakaś czy inna epidemia spadała na miasta i miasteczka, jakby gęsta chmura radioaktywnego kisielu zatapiała jakiekolwiek życie imitując nieudolnie muchę w bursztynie. Boiska świeciły pustkami, bo piłkarze i inni herosi sportu na kopalnianych i wojskowo-milicyjnych etatach mieli dwu-trzymiesięczne urlopy. Placówki za przeproszeniem edukacyjne każdego szczebla, od przedszkoli, przez szkoły różnego rodzaju do uczelni wyższych, robiły wolne swoim uczniom i nauczycielom. Teatry i filharmonie zamykały swoje podwoje, żeby struny, także głosowe, mogły zająć się przyswajaniem trunków, zamiast wysiłkiem mozolnego rekonstruowania radzieckich dzieł sztuki akustycznej czy werbalnej. Pustka okrutna dotykała praktycznie całe miejskie życie, jedynie knajpy i zwykłe budki z piwem dostarczały jako takiej rozrywki ludowi spragnionemu nie tylko wrażeń. 

Można żartować, ale naprawdę jedyną wakacyjną atrakcją mogłyby być masowe pielgrzymki na Jasną Górę tych Polaków, którzy ośmielali się wierzyć bardziej w Maryję niż w Różę Luksemburg, ale oczywiście temat tego typu nie mógł się pojawić w różowiutkich lub zupełnie karmazynowych mediach. 

Więc drugim tematem były żniwa i nieodłączny problem sznurka do snopowiązałki. A w środku lata kolorowy obraz zbuntowanej młodzieży, która w Jarocinie pokazywała światu środkowy palec, oczywiście na tyle, na ile jej pozwolono. Jakiś wentyl zawsze musi być, bo inaczej można pęknąć z dumy i samozachwytu, uznawała ludowa władza i miała rację, czego najlepszym przykładem jest fakt, że do dzisiaj ludowa, choć ciut bardziej demokratycznie wybrana władzuchna reguły tej się zawzięcie i kurczowo trzyma. 

Mogą niektórzy czytelnicy zapytać, czy naprawdę dzisiejszą władzę można porównywać pod względem demokratycznej legitymacji do komunistycznych kacyków? Nie o tym ten felieton, ale uprzedzając pytania uprzejmie wyjaśnię mój punkt widzenia. Za komuny przykładowo posłów wybierano w ten sposób, że partia wskazywała listę kandydatów, z których lud mógł sobie „wybrać” przedstawicieli. Dzisiaj zmieniło się o tyle, że listy kandydatów wskazuje kilku pierwszych sekretarzy, a nie jeden. I to generalnie cała różnica. Pozostały proces „wybierania” generalnie został taki sam jak drzewiej bywało. 

Wróćmy jednak do ogórków, których metaforą stał się cukier. Choć właściwie czy cukier nie jest dzisiaj bardziej sznurkiem do snopowiązałki? Polacy nie są wcale jakimś wyjątkowym narodem, jak chcieli nas widzieć wieszczowie ponurzy. Jesteśmy dokładnie tak samo podatni na manipulacje i perswazje mediów jak każda inna nacja. 

Niewielu z nas potrafi oprzeć się zbiorowej psychozie kreowanej, reżyserowanej i realizowanej przez media będące w ścisłej symbiozie z wielkim, globalnym biznesem. I nie ma większego znaczenia, czy mówimy o szczepieniach przeciwko COVID-19, cukrze czy dajemy się wciągnąć w epicki spór między masłem a margaryną. 

Za komuny Kościół zachęcał do tego, żeby w sierpniu odstawić alkohol, choć Bogiem a prawdą robi on spustoszenie pożądane przez każdą władzę przez cały rok z równą mocą. Samo hasło jednak można by odświeżyć, bo było dobrze wchodzące w ucho: sierpień miesiącem trzeźwości. Gdyby do tego dołożyć odwyk od telewizji i w ogóle: dużych, koncernowych mediów, świat mógłby być piękniejszy. A przynajmniej prawdziwszy.

Paweł Skutecki

Kategoria:
Skuter16 Allegro