Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Kolej na Solidarność

Kolej na Solidarność: Zbyszek Godlewski padł! Reminiscencje w rocznicę grudnia ‘70

Zbyszek Godlewski padł! Reminiscencje w rocznicę grudnia ‘70

Chłopcy z Grabówka, chłopcy z Chyloni
Dzisiaj milicja użyła broni
Dzielnieśmy stali, celnie rzucali
Janek Wiśniewski padł!

Na drzwiach ponieśli go Świętojańską
Naprzeciw glinom, naprzeciw tankom
Chłopcy stoczniowcy – pomścijcie druha!
Janek Wiśniewski padł!

Któż z nas nie zna słów tej legendarnej piosenki? Słuchałem jej jeszcze jako dziecko, nie rozumiejąc zupełnie o co w niej chodzi. Kim był Janek Wiśniewski i dlaczego na drzwiach go ponieśli? 

Po latach okazało się, że bohaterem tego utworu jest Zbigniew Godlewski, polski robotnik, pracownik Zarządu Portu Gdynia, zastrzelony w czasie wydarzeń Grudnia 1970 r. Jako, że aktualny numer ukazuje się właśnie niemal w rocznicę tych wydarzeń, warto przypomnieć to, co się wówczas działo w Polsce.

Zbigniew Godlewski po ukończeniu szkoły zawodowej w rodzinnym Elblągu postanowił poszukać swojego szczęścia w porcie gdyńskim. Tam zatrudnił się przy rozładowywaniu statków. Nie pracował tam długo, zaledwie kilka miesięcy. 16 grudnia 1970 roku ciekawość wydarzeń zawiodła go do Gdańska. Z tego miasta, w którym odwiecznie silny był żywioł niemiecki, chciał wysłać list do rodziców. „Kochani Rodzice, byłem dzisiaj w Gdańsku. Wszystko widziałem. Nie martwcie się… Zbyszek”. Listu już wysłać jednak nie zdążył, a rodzicom przekazał go cztery dni później jeden z kolegów Zbyszka. Następnego dnia po napisaniu listu Zbyszek już nie żył. Padł martwy, przeszyty serią kul z karabinu maszynowego, które trafiły go w głowę oraz klatkę piersiową. 

Jego ciało robotnicy położyli na drzwiach i ponieśli ulicą Świętojańską do centrum Gdyni. Przy kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa, robotnicy otrzymali od księdza krzyż i kwiaty, które położyli przy ciele zabitego. Następnie zanieśli ciało pod budynek Prezydium Miejskiej Rady Narodowej. 

W trakcie tej drogi maszerujący robotnicy byli przynajmniej dwukrotnie obrzuceni granatami łzawiącymi, byli także ostrzeliwani. By ukryć się przed kulami zostawiali ciało na środku drogi i chowali się po okolicznych bramach. Gdy strzały milkły podnosili drzwi, które posłużyły za katafalk i maszerowali dalej. 

Po dotarciu do celu, którym budynek Rady Narodowej, do robotników wyszedł lekarz Komandor Adam Kunert, który stwierdził zgon leżącego na drzwiach Zbyszka. Przez wiele lat komunistyczna władza stała na stanowisku, że Godlewskiego można było uratować, gdyby rannemu udzielono pomocy, a nie na drzwiach niesiono go do Rady Narodowej. Perfidia ówczesnej władzy nie znała granic. 

18 grudnia o śmierci syna dowiedzieli się rodzice Izabela i Eugeniusz. Rozpoczęli starania o zobaczenia ciała. Jednakże stali na straconej pozycji. Władza nie dopuszczała ich do zamordowanego syna. Zresztą nie tylko ich. Bliscy innych zamordowanych robotników również nie mogli zobaczyć członków swoich rodzin. Rodziny miały czekać do poniedziałku. 

Tymczasem 20 grudnia, w niedzielę wieczorem, u państwa Godlewskich zjawili się ludzie z Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku i poinformowali, że tego samego dnia odbędzie się pogrzeb. Pochówek Zbigniewa Godlewskiego miał miejsce po godzinie 23. na cmentarzu przy katedrze oliwskiej. W ten sposób, po cichu i zbędnych świadków, władza chowała swoje wyrzuty sumienia. Dopiero rok później w marcu udało się ekshumować ciało i pochować je z godnością w rodzinnym Elblągu. 

Śmierć Zbyszka Godlewskiego stała się symbolem buty i obłudy komunistycznych władz. Pokazała mordercze oblicze osób piastujących najwyższe stanowiska w kraju. Śmierć Godlewskiego posłużyła również za motyw przewodni piosenki napisanej przez inżyniera ze stoczni Krzysztofa Dowgiałło. 

A skąd Janek Wiśniewski? Dowgiałło nie znał tożsamości chłopaka niesionego na drzwiach na czele pochodu. Wybrał więc popularne imię i nazwisko. W ten sposób Godlewski stał się Wiśniewskim, a czwartek 17 grudnia 1970 roku stał się „czarnym czwartkiem”, którego ofiary to w większości młodzi chłopcy, w wieku od 15 do 20 lat. Aż 37 – spośród 75 postrzelonych tego dnia osób – miało poniżej 20 lat.

Krzysztof Drozdowski

solid25 Zbyszek Godlewski niesiony na drzwiach. r. IPN