Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Kolej na Solidarność

Kolej na Solidarność: „Panowie, policzmy głosy”

Słowa z tytułu są chyba jednymi z bardziej znanych i jednocześnie takimi, które wywołały największe poruszenie i konsekwencje w polskiej polityce po 1989 roku. Słowa te wypowiedział ówczesny współzałożyciel Kongresu Liberalno-Demokratycznego Donald Tusk w czerwcu 1992 roku. Wkrótce potem upadł rząd Jana Olszewskiego.

W tym roku (2023) mija już 31 lat od wydarzeń mających miejsce w nocy z 4 na 5 czerwca 1992 r. Nadal jednak nie wiemy wszystkiego. 

Początku tej historii można upatrywać w wyborach parlamentarnych z października 1991 roku. Były to pierwsze w pełni demokratyczne wybory. Ponieważ nie istniał wówczas 5-procentowy próg wyborczy w ówczesnym Sejmie znalazło się aż 29 komitetów wyborczych. Najwięcej głosów otrzymała Unia Demokratyczna wywodząca się z ruchu „Solidarnościowego”. Jednakże wynik 12% nie dawał możliwości samodzielnego rządzenia w Polsce. Zresztą wyniki pokazały, że dawna komuna trzyma się dość mocno. Sojusz Lewicy Demokratycznej zdobył nie wiele mniej głosów. 

Tak rozdrobniona izba sejmowa powodowało, że wyznaczenie osoby do stworzenia koalicji zdolnej rządzić wydawało się niemalże nierealne. Fiaskiem zakończyła się zarówno misja przedstawiciela zwycięskiej UD, czyli Bronisława Geremka, jak i podjęta przez prezydenta próba utrzymania na stanowisku szefa rządu dotychczasowego premiera, Jana Krzysztofa Bieleckiego. Ostatecznie udało się takową koalicję stworzyć przez Jana Olszewskiego. Jego rządy jednak nie trwały długo. 

Ówczesny poseł Unii Polityki Realnej Janusz Korwin-Mikke zawnioskował o uchwalenie uchwały dotyczącej lustracji najważniejszych osób w państwie i ujawnienia nazwisk posłów, senatorów, ministrów, wojewodów, sędziów i prokuratorów będących współpracownikami Służby Bezpieczeństwa. Korwin-Mikke mówił wówczas:

Pragnę złożyć wniosek o uzupełnienie porządku dziennego o przegłosowanie, tzn. przyjęcie projektu uchwały zobowiązującej ministra spraw wewnętrznych do podania pełnej informacji na temat urzędników państwowych od szczebla wojewody wzwyż, a także senatorów, posłów, sędziów i adwokatów będących współpracownikami Służby Bezpieczeństwa w latach 1945-1992. Sądząc z oklasków, nie muszę tego uzasadniać. Atmosfera jaka panuje jest jasna

Uchwałę przyjęto 28 maja 1992 roku. Na tzw. „liście Macierewicza” znalazły się 64 nazwiska.

Równocześnie istniała też druga lista, dostarczona pod klauzulą „szczególnego znaczenia dla bezpieczeństwa państwa”, na której znalazły się dwa nazwiska – ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsy i marszałka Sejmu Wiesława Chrzanowskiego. Były to tajne dokumenty, lecz ich zawartość szybko trafiła do parlamentarzystów, a następnie do mediów. 

W tym samym dniu na posiedzeniu Sejmu RP poseł Kazimierz Świtoń ujawnił publicznie zawartość tej listy, mówiąc, że figuruje na niej prezydent Lech Wałęsa jako tajny współpracownik SB o pseudonimie „Bolek” (wypowiedź tę wykreślono z oficjalnego stenogramu na wniosek posła Jana Rokity). Kancelaria Prezydenta RP przesłała oświadczenie prezydenta Lecha Wałęsy do Polskiej Agencji Prasowej, w której przyznawał się on do podpisania dokumentów o współpracy z SB, jednak po dwóch godzinach Kancelaria oświadczenie to wycofała.

Po niespełna pięciu miesiącach pracy rząd Jana Olszewskiego został odwołany przez Sejm. Było już trzy kwadranse po północy, 5 czerwca 1992 roku. Wniosek o wotum nieufności dla rządu zgłosił w imieniu Unii Demokratycznej, Kongresu Liberalno-Demokratycznego i Polskiego Programu Gospodarczego Jan Maria Rokita, a nieformalnie poparł go Sojusz Lewicy Demokratycznej. Za wotum nieufności głosowało 273 posłów przy 119 przeciw i 33 wstrzymujących się.

Zanim doszło do głosowania wniosek o wotum nieufności dla rządu złożył także prezydent. Lech Wałęsa, który domagał się odwołania gabinetu Jana Olszewskiego w trybie natychmiastowym. 

Tuż po złożeniu wniosku Wałęsa przyjechał do Sejmu. Brał on udział w rozmowach z liderami partyjnymi, którzy byli gotowi zagłosować za jego wnioskiem. Fragment tych rozmów pokazali w swoim filmie „Nocna zmiana” Jacek Kurski i Piotr Semka.

Widzimy i słyszymy na nagraniu choćby Donalda Tuska, który co rusz proponuje, by policzyć głosy za odwołaniem Jana Olszewskiego i poparciem dla Waldemara Pawlaka jako osoby, która miała zastąpić go na stanowisku premiera polskiego rządu.

Krzysztof Drozdowski

krzysztof.drozdowski@wolnadroga.pl

(Fot. kadr z filmu „Nocna zmiana”)

solid13