Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-historia

Poza koleją: Umowa

Myśleliśmy, że w Polsce, w 1989 r. skończył się komunizm i rozpoczął nowy, lepszy, demokratyczny system. Na pozór tak to wyglądało, ale nic bardziej mylnego. W tym roku komuniści oddali tylko władzę, bo nie mieli innego wyjścia. Niestety dzięki tajnej umowie z Magdalenki nadal odgrywali i odgrywają pierwszoplanową rolę w polskim systemie sprawowania władzy. W tajny sposób pociągają za sznurki polityki, wykorzystując do tego niektóre partie i polityków, którzy brali udział w rozmowach, w Magdalence. 

Od kilku miesięcy, ze zdwojoną siłą dawne komunistyczne służby specjalne na nowo podnoszą głowę. Zbliżają się wybory parlamentarne i należy nie dopuścić do dalszych rządów prawicy. Co robią tajni agenci SB? Opluwają autorytety. Najlepszym przykładem niech będzie agresywny atak na Świętego Jana Pawła Drugiego. Do tego ataku wykorzystywane są media założone przez komunistycznych agentów. 

Dlaczego, mimo upływu tylu lat pogrobowcy PZPR i agenci Służby Bezpieczeństwa mogą wpływać na  polską politykę? Odpowiedź na te pytanie znalazłem w artykule Sławomira Cenckiewicza, który ukazał się 18 października 2013 r. w internetowej wersji „Rzeczpospolitej”. Warto przypomnieć sobie chociaż najważniejsze fragmenty tej publikacji, aby zrozumieć dlaczego mamy dzisiaj taką, a nie inną Polskę. 

„Magdalenka. Teoria spiskowa, która okazała się prawdą” (za stroną internetową www.rp.pl)

Podczas rozmów i libacji w należącym do MSW „obiekcie specjalnym nr 135” nie doszło do zawarcia pisemnej zmowy pomiędzy komunistami a częścią elity solidarnościowej, bo nie na tym polegają doskonałe polityczne spiski. Konsekwencją tych spotkań była jednak późniejsza niesłychanie silna pozycja polityczna uczestników negocjacji, abolicja dla zbrodniarzy komunistycznych i przyzwolenie na niszczenie archiwów tajnych służb. 

Lech Wałęsa 15 września 1988 r. spotkał się w rządowym pałacyku na Zawracie z gen. Czesławem Kiszczakiem, Stanisławem Cioskiem i ks. Alojzym Orszulikiem, aby ustalić szczegóły zakulisowych rozmów między komunistyczną władzą a „konstruktywną opozycją”. (…) Dzień później doszło do pierwszych rozmów w Magdalence, których podstawowym celem – jak to deklarowali reprezentacji opozycji – miała być relegalizacja „Solidarności”. W rzeczywistości reżim Jaruzelskiego zgodził się na oficjalne przywrócenie szyldu „Solidarności” dopiero w kwietniu 1989 r. i to już po zamknięciu obrad Okrągłego Stołu. Trzeba przyznać, że Kiszczak przystępował do tych rozmów w pełni przygotowany. [rozmów w Magdalence – Z.W.] (…) W dodatku spore, jeśli nie kluczowe, znaczenie w przygotowaniu i obsłudze tych rozmów odegrał cieszący się sympatią wielu opozycjonistów Krzysztof Dubiński. Był on od 1974 r. funkcjonariuszem MSW, w lipcu 1988 r. zaś został mianowany zastępcą naczelnika Wydziału Informacji i Sprawozdawczości w gabinecie ministra spraw wewnętrznych (…) Major Dubiński „aktywnie uczestniczył w przygotowaniu materiałów związanych z obradami i funkcjonowaniem Okrągłego Stołu”. W ten sposób gospodarzem i kreatorem Magdalenki były tajne służby PRL. To one stały się ważnym transformatorem ustroju. 

Faza nr 1. Przyczyna zmian – Stan gospodarki posadził władze przy Okrągłym Stole – powiedział w lutym 1989 r. (…) Lech Kaczyński (…) Stąd też Departament I MSW nieustannie alarmował Wojciecha Jaruzelskiego, że bez poluzowania gospodarki i otwarcia się na „konstruktywną opozycję” system PRL znajdzie się nad przepaścią wynikającą z bankructwa państwa. W tym sensie podjęcie rozmów z konstruktywną opozycją w sierpniu 1988 r. było niezbędne dla wiarygodności PRL i możliwości prowadzenia rozmów z MFW i Klubem Paryskim w sprawie zadłużenia. Ten kierunek i postulaty miała wesprzeć „Solidarność”.

Faza nr 2. Warunek ugody – Aby solidarnościowa opozycja mogła skutecznie zaświadczyć swoją odpowiedzialność i troskę za stan gospodarki PRL, trzeba było ją wpierw (…) podzielić i przeformatować w kierunku bardziej konstruktywnym. (…) We wrześniu 1986 roku Wałęsa ignorując stanowisko działaczy podziemia (…) powołał jawną strukturę władzy nad zdelegalizowanym związkiem – Tymczasową Radę „Solidarności”, której skład dobierał, konsultując się ze środowiskiem Kuronia i Michnika. (…) Powołanie TRS było (…) faktycznym zamachem stanu, sankcjonującym pozbycie się z kierownictwa „Solidarności” ludzi sprzeciwiających się ugodzie z komunistami. (…) Komuniści i ich tajne służby nie kryli satysfakcji. (…) 

Faza nr 3. Nowa „Solidarność” – Pod koniec 1987 r. w miejsce TKK i TRS powołano kolejny byt – Krajową Komisję Wykonawczą NSZZ „Solidarność”. Z ponad setki członków Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” z 1981 r. w KKW ostało się jedynie sześciu sojuszników „warszawki” i Wałęsy – Zbigniew Bujak, Władysław Frasyniuk, Stefan Jurczak, Bogdan Lis, Antoni Stawikowski i Antoni Tokarczuk. Rzeczywiście ta nowa „Solidarność” była coraz bardziej konstruktywna i przewidywalna. Doceniało to trio (Pożoga – Urban – Ciosek) doradców Jaruzelskiego. (…) Taka platforma uczestnictwa umiarkowanej opozycji w życiu Kraju oddzieli ją najściślej od fundamentalistów. (…)

Faza 4. Osuszanie przedpola – Nadszedł wreszcie czas ostatecznej rozgrywki, który przypadł na strajk sierpniowy 1988 r. Już po dwóch dniach strajkowania (24 sierpnia) pojawiła się konkretna oferta – zgoda komunistów na rozmowy Okrągłego Stołu. (…) Dla wtajemniczonych w poufny dialog „opozycji” z władzą nie było to zaskoczeniem. Scenariusz ten był bowiem przedyskutowany przez Kuronia w Departamencie III MSW już dwa dni wcześniej (22 sierpnia 1988 r.). (…) Zgodnie z planem Kuronia Wałęsa natychmiast pozytywnie zareagował na propozycję Kiszczaka, deklarując w liście, że jest gotów do dialogu „nie stawiając żadnych warunków wstępnych ani ograniczeń tematycznych”. (…)

Faza. nr 5 Haki i „pożyteczni idioci” – „Dlaczego nie wypominamy przeciwnikom ich grzechów, zbrodni a byłoby co. (…) O nas mówi się stalinowcy. A dlaczego wszystkim Woroszylskim, Mazowieckim nie przypominamy peanów na cześć Stalina?  (…) Czy tak bardzo nam na nich zależy, że dajemy się opluwać, milczymy, nie przypominamy ich nieprawości?” – mówił wówczas Kiszczak. (…) Znamienna pod tym względem była argumentacja Władysława Frasyniuka, który podczas pierwszych rozmów w Magdalence mówił do komunistów: „ Trzeba jasno powiedzieć, ze my siadając razem z panami do stołu, działamy nie we własnym interesie: zabiegamy w ten sposób o was interes. Dla dobra kraju, dla dobra społeczeństwa, które wam nie wierzy i które nie chce was słuchać, staramy się zapewnić waszą wiarygodność”. (…) W każdym razie na przełomie 1988 i 1989 r. obie strony politycznego dialogu (…) zdawały sobie sprawę z wagi całego przedsięwzięcia. W obozie władzy o wszystkim decydowali Jaruzelski z Kiszczakiem a w po stronie neo-„Solidarności” warszawski salon. (…) Od tej pory to Kuroń i jego polityczni przyjaciele mieli decydować o politycznych karierach ludzi „Solidarności”.

Faza nr 6. Ostateczna podmiana – W tej sytuacji stało się zupełnie oczywiste, że Lech Wałęsa musi wyrazić zgodę na zamknięcie się w „złotej klatce”, jaką wymyślił dla niego salonik wszechmocnego Kuronia, zgłaszając pod koniec 1988 r. pomysł powołania Komitetu Obywatelskiego przy przewodniczącym NSZZ „Solidarność” (…) Komitet Obywatelski (…) stał się polityczną czapą nad całą „Solidarnością”. (…) W marcu 1989 r. na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR Kiszczak mówił wprost: „Równolegle z szeroką falą rozmów w zespołach i podzespołach „okrągłego stołu” ukształtował się odrębny, poufny nurt dialogu. Miał on formę spotkań roboczych w wąskim gronie z udziałem Wałęsy oraz obserwatorów strony kościelnej”. (…) Według władz PRL, w tym szefa bezpieki gen. Henryka Dankowskiego, Michnik – obok Geremka i Mazowieckiego – stał się w tym czasie „głównym architektem polityki opozycji w trakcie Okrągłego Stołu”. (…) 

Faza nr 7. Narodziny systemu III RP – W ten sposób rozpoczynał się proces określany później przez Lecha Kaczyńskiego mianem „fraternizacji” i „zblatowania”. (…) Późniejsza abolicja dla zbrodniarzy komunistycznych, przyzwolenie na niszczenie archiwów tajnych służb i partii i „gruba linia” są jedynie tego potwierdzeniem i konsekwencją. (…)

Czytając artykuł doktora Sławomira Cenckiewicza nie dziwmy się, że dzisiaj w Polsce dawni funkcjonariusze PZPR i Służby Bezpieczeństwa mają się dobrze. Niestety układ z Magdalenki nadal funkcjonuje. 

Zbigniew Wolny

zbigniew.wolny@wolnadroga.pl 

Kategoria:
umowa01