Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Kolej na Solidarność

Kolej na „Solidarność”: Marsze głodowe w Polsce

Okres budowania struktur „Solidarności”, to tak naprawdę okres buntu społeczeństwa i związków zawodowych. W ramach organizowanych protestów dość często na czoło wysuwała się metoda protestu jako strajku głodowego. 

Należy uznać, że jest to najostrzejsza forma protestu, jaką może podjąć człowiek. Wszyscy wiemy, że energię witalną czerpie się ze spożywanego pożywienia. Brak takowego, regularnie dostarczanego do organizmu powoduje naturalne osłabienie i wycieńczenie organizmu. O ile brak pożywienia jeszcze można wytrzymać przez pewien czas to nieodpowiednie czy zbyt małe nawadnianie organizmu prowadzić może nawet do szybkiej śmierci.

Jako, ze więc ta forma protestu jako najostrzejszej jego formy była jednocześnie najbardziej wydajną, gdyż oburzone społeczeństwo na władze, współczuło głodującym pracownikom dopingując ich w podjętej walce i niejako biernie swoją aprobatą wymuszało na ówczesnej władzy podejmowanie rozmów mających na celu doprowadzenie do zakończenia strajku. 

Rozważając jednakże formę strajku głodowego jako tej najradykalniejszej formy protestu należy zauważyć, że przynajmniej w 1981 roku dochodziło do jeszcze skrajniejszych posunięć osób protestujących, co jeszcze bardziej wpływało na oburzenie społeczeństwa poczynaniami władzy. Taką formą były podejmowane latem 1981 roku marsze głodowe. Tym razem nie chodziło protestującym jedynie o podwyżki płac i godne warunki pracy. Tym razem też to nie tylko związkowcy protestowali. W marszach głodowych brały udział setki osób jak to nazywała komunistyczna władza „ludu pracującego miast i wsi”.

24 lipca 1981 roku na łamach „Tygodnika Solidarność” Waldemar Kuczyński ostrzegał: „docieramy do progu wytrzymałości społecznej”. Sytuacja w kraju była wówczas bardzo napięta a problemem był brak zaopatrzenia. Dodatkowo uchwała Rady Ministrów z 12 lipca 1981 r. zmniejszała normy kartkowego przydziału na mięso i jego przetwory o 20% w sierpniu i wrześniu.

Pierwszy marsz głodowy zorganizowano 25 lipca w Kutnie. Miał odbyć się już dziesięć dni wcześniej, jednakże powstrzymano się od jego organizacji na prośbę Lecha Wałęsy. Trasa marszu została udekorowana plakatami na których można było przeczytać stosowne do sytuacji treści: „Jak długo jeszcze na granicy nędzy”, „Kartki = wegetacja”, czy „Błędy władzy – puste sklepy”. Sam marsz relacjonowany był przez zagraniczne stacje telewizyjne ABC, NBC, a także RFN i Szwecji.

Pięć dni po tym pierwszym marszu głodowym doszło do kolejnego. Tym razem w Łodzi. Udział w nim wzięły głównie kobiety i dzieci co jeszcze bardziej wstrząsnęło Polakami. W ocenie władz w dwugodzinnym proteście wzięło udział 10-20 tys. osób, a według działaczy NSZZ „Solidarność” nawet 50-100 tys. Benedykt Czuma wspominał później, że „bardzo licznie pojawili się dziennikarze krajowi i zagraniczni […], a nawet Chińczyk z agencji Sinhua”. 

Jak przedstawia te wydarzenia w swym artykule Grzegorz Majchrzak: Kobiety z wózkami idące na czele marszu robiły wrażenie. Podobnie jak niesione przez manifestantów transparenty oraz skandowane hasła, takie jak: „Chleba i wolności” czy „Trzy zmiany jeden głód”. W przypadku części z nich wprost atakowano władze: „Partia obraduje, rząd rządzi, a naród głoduje”, czy będące wyrazem czarnego humoru „Zjemy Kanię [I sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej – GM] na śniadanie”.

Następnie będąc pod wrażeniem łódzkiego marszu, 30 lipca zorganizowane marsze głodowe w innych miastach. Te jednak powoli traciły na sile swojego przekazu, co też spowodowało, że w większości nie przełożyły się na konkretne rezultaty jak stało się to w Łodzi. Tam w wyniku marszu głodowego kobiet i dzieci skierowano do miasta dodatkowe 200 ton mięsa i 100 ton drobiu. Jednakże nawet taka dostawa nie mogła w pełni zaspokoić narastających potrzeb.

Jeszcze raz warto przywołać ustalenia G. Majchrzaka: Władze PRL uznały tę formę protestu za „poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa i porządku publicznego”. W ich ocenie przywódcy związku mieli – jak twierdził podczas posiedzenia Biura Politycznego KC PZPR Kazimierz Barcikowski – świadomie i celowo wykorzystać do własnych celów „niezadowolenie ludności z powodu złego zaopatrzenia rynku”.

Krzysztof Drozdowski

solid20 kolejka po papier toaletowy fot domena publiczna