Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Rzesza – Felieton Zbigniewa Wolnego

 

Polska w swojej przeszło tysiącletniej historii nie miała szczęścia do sąsiadów. Dotyczy to szczególnie wschodniej i zachodniej granicy. Dwa państwa – Rosja i Niemcy bardzo często wyciągali ręce po nasze ziemie. Apogeum tych działań nastąpiło z chwilą pierwszego i kolejnych dwóch następnych rozbiorów. Polska na długie lata zniknęła z mapy Europy. Wreszcie, szczególnie niemiecki i rosyjski imperializm triumfował. Nie wiem czy są takie wyliczenia, ale długie dziesięciolecia wyzysku ekonomicznego, społecznego i politycznego w czasie zaborów na pewno w znacznym stopniu zniszczyły polskie ziemie. Prym w tych zniszczeniach wiodły Rosja i Niemcy.

Do dzisiaj Polska stoi ością w gardle tym krajom. O Rosji pisałem niedawno na łamach „Wolnej Drogi”. Dzisiaj przyszedł czas na Niemcy. Do napisania tego felietonu zainspirowało mnie polityczne wydarzenie sprzed kilku dni. W gazecie „Frankfurter Allgemeine Zeitung” ukazał się artykuł Kanclerza Niemiec Olafa Scholza, w którym m.in. przekonywał czytelników, że należy znieść prawo weta podczas głosowań w Unii Europejskiej. Jednocześnie w tym samym tekście zaproponował federalizację Unii. Dzisiaj prawo weta, to jedyna broń słabszych politycznie państw.

Takie pomysły już wcześniej były promowane w strukturach Unii Europejskiej i przez niemieckich polityków. Dlaczego Niemcy z takim uporem dążą do zniesienia prawa weta i federalizacji Unii – czyli de facto stworzenia kolejnej IV już rzeszy. 

Przychodzi mi na myśl tylko jedno wyjaśnienie tej politycznej propozycji. Trudna sytuacja ekonomiczna Niemiec, związana m.in. z zakręceniem gazowego kurka przez przyjaciela – Putlera, może doprowadzić do ograniczenia rynków zbytu tego państwa, a to do społecznych niepokojów. Olaf Scholz zapomniał, że hitlerowska III rzesza także powstawała, gdy świat był w trudnej sytuacji ekonomicznej. Historia, nie daj Boże, może się powtórzyć. Mamy dzisiaj wojnę na Ukrainie. Trudną sytuację po covidzie. Kryzys paliwowy i uchodźczy pogłębia jeszcze sytuację. Rosja grozi globalnym konfliktem. Warto niemieckim politykom przypomnieć drogę nazistów do władzy. 

Co się wydarzyło, że w demokratycznym kraju, który miał konstytucję gwarantującą trójpodział władzy, partia nazistowska i Adolf Hitler zdobyli władzę? Przecież Hitler nie doszedł do władzy w wyniku zamachu stanu, ale demokratycznych wyborów. Otumanionych programem NSDAP zostało miliony Niemców. 

Historycy wskazują na kilka czynników, które pozwoliły wygrać Hitlerowi i jego partii. Jednym z elementów tego „sukcesu” były nadal żywe w niemieckim społeczeństwie imperialne marzenia. Podsycał je jeszcze upokarzający, według niemieckiego społeczeństwa, Traktat Wersalski. Traktat kończył I Wojnę Światową. Nakazywał m.in. zapłacenie przez Niemcy bardzo wysokich reparacji wojennych. Niemcom zakazano także posiadanie lotnictwa, pancernej broni, ograniczono także marynarkę wojenną. Zredukowano również ilość żołnierzy Reichswery. 

Kolejnym czynnikiem było głęboko zakorzenione przywiązanie niemieckiego społeczeństwa do silnej władzy państwowej. Bardzo istotnym elementem zdobycia przez Hitlera władzy był wielki światowy kryzys ekonomiczny w latach 1929-1933, który dotkliwie dotknął Niemcy.

Społeczeństwo bardzo szybko zaczęło ubożeć bezrobocie wzrosło do 40%. Jedna trzecia społeczeństwa żyło w skrajnej nędzy. Prowadziło to do społecznych podziałów. Winą za kryzys zaczęto obarczać Żydów, komunistów, bankierów, polityków i zdradziecki Zachód. M.in. te czynniki doprowadziły do zainteresowania się niemieckiego społeczeństwa programem nazistowskiej partii. 

Negatywne społeczne nastoje bardzo łatwo było Hitlerowi przekuć w polityczne poparcie. Bezrobocie, bieda, rosnąca inflacja i brak perspektyw były głównymi czynnikami pozwalającymi manipulować milionami Niemców, którzy z uwielbieniem głosowali na nazistów. Wszyscy dobrze wiemy jak to się skończyło. Śmierć milionów ludzkich istnień. Holocaust Żydów i innych narodów w niemieckich obozach koncentracyjnych. Zniszczone miasta i wsie. Miliardowe straty gospodarcze. 

Nie jest tajemnicą, że imperialny sentyment jest dzisiaj nadal żywy w niemieckim społeczeństwie. Temu sentymentowi wtórują niemieccy politycy. Doskonale widać to w agresywnym „rozpychaniu się” w Unii Europejskiej. Już dawno Niemcy zapomnieli, że ich imperialne ambicje wywołały dwie wojny światowe. 

To, co proponuje Olaf Scholz – przekształcenie Unii Europejskiej w jeden podmiot, polityczny i gospodarczy, w którym Niemcy odgrywałyby wiodącą rolę, nie jest niczym innym, tylko próbą stworzenia IV rzeszy. Dzisiaj już nie przy pomocy wojny, ale poprzez narzędzia gospodarcze, społeczne i polityczne. Czy zostałyby wtedy granice? Co z państwową suwerennością? Straszna perspektywa. Nie chciałbym, aby historia zakreśliła takie koło.

(Podczas pisania felietonu korzystałem z informacji zawartych na stronie internetowej warhist.pl) 

Zbigniew Wolny

Kategoria:
Zbig16