Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Radosław Błyskotliwy – Felieton Mariana Rajewskiego

 

W mediach całego świata zawrzało! Radosław Sikorski sugeruje, że polski rząd serio rozważał rozbiór Ukrainy dokonany ręka w rękę z Władymirem Putinem. Część polityków twierdzi, że „pan z Chobielina” postradał rozum, inni zaś, że jeszcze w Afganistanie mógł zostać rosyjskim „śpiochem”. Moim zdaniem jedni i drudzy się mylą. „Radek” ma po prostu takie parcie na szkło, takie rozbuchane ego, że palnie wszystko co mu ślina na język przyniesie, żeby tylko ktoś go zacytował. 

Radosław Sikorski to postać bez wątpienia wyjątkowa. Chodzą słuchy, że w będąc w Wielkiej Brytanii, w czasach ponurej komuny panoszącej się między Bugiem a Odrą, sprawnie grał na strunie swojego nazwiska. Kiedy pojawiały się pytania zadawane między wierszami lub wręcz wprost o to, czy jest potomkiem generała Władysława Sikorskiego, wobec którego Brytyjczycy mają prawdopodobnie absolutnie słuszny wyrzut sumienia, nie odpowiadał jednoznacznie lub zgoła wcale. Kluczył, kręcił, wywracał oczami, krztusił się i używał całej gamy środków wyrazu zaczerpniętych wprost z filmów Charlie Chaplina, byle nie powiedzieć wprost „tak” lub „nie”. Patrząc na jego późniejsze losy, jestem skłonny w to uwierzyć. 

Sikorski przez długie lata ciężko pracował na swoją reputację bufona i aroganta. Kupując pod Bydgoszczą zabytkowy pałac, nie urywając absurdalnych spekulacji dotyczących rodzinnych koligacji z generałem Sikorskim, wreszcie rozsiewając bzdurne sugestie, jakoby w Afganistanie bohatersko walczył po stronie mudżahedinów z radzieckim reżimem „Radek” konsekwentnie buduje wokół siebie aurę człowieka wyjątkowego. O ile Lech Wałęsa sam jeden, własnymi ręcami obalił komunę w Rzeczpospolitej, to cały blok wschodni, cały Układ Warszawski włącznie z sowieckim imperium zła posłał do piekła własnoręcznie Sikorski Radek. Radosław. 

W ostatnim czasie Sikorski Radek postanowił przypomnieć o sobie szerokiej opinii publicznej i zasugerował, że polski rząd rok temu, na początku wojny rozważał wspólny z Rosją rozbiór Ukrainy. I teraz opcje są wyłącznie dwie. 

Jeśli rzeczywiście polski rząd rozważał możliwość zajęcia części terytorium Ukrainy, terytorium zamieszkałego przecież przez tysiące osób narodowości polskiej, mówiących po polsku i w jakiejś części nawet posiadających Karty Polaka, to jest to informacja, która na zawsze powinna zostać tajną z wielu powodów. Przede wszystkim rozsądny rząd ma scenariusze działań na każdą racjonalną okoliczność. W trzeciej szufladzie od góry powinien być scenariusz postępowania w razie apokalipsy zombie. Ale przecież nikt, żaden polski polityk nie powinien o tym mówić głośno! Radosław Sikorski był zarówno marszałkiem polskiego Sejmu, jak i ministrem spraw zagranicznych. Czy ten akurat scenariusz był tworzony za jego kadencji? Stąd o nim wie? 

Powyższa opcja jest bardzo mało prawdopodobna z prostego powodu: żadne siłowe zmiany granic w tej części świata nie są dzisiaj możliwe. Trudno sobie wyobrazić, żeby kraj NATO zajmował przemocą (choćby nie wiadomo jak aksamitnie wyjaśniona w mediach) jakikolwiek kawałek obcego terytorium. Istnieje oczywiście w polityce pojęcie „kraju upadłego”. Gdyby użycie tego klucza było uzasadnione, to aneksja części Ukrainy byłaby kwestią otwartą, ale ta przesłanka dzisiaj nie zachodzi i nic nie wskazuje na to, żeby miała mieć zastosowanie w bliższej czy dalszej przyszłości. 

Ale gdyby nawet scenariusz, który sugerował Radosław Sikorski był rzeczywisty, to powiedzenie o nim głośno moim zdaniem wypełniałoby definicję zdrady stanu. Bo trudno sobie wyobrazić mocniejsze wsparcie dla rosyjskiej, antypolskiej narracji niż taka właśnie sugestia. 

Druga opcja jest jednak zdecydowanie bardziej prawdopodobna. Zbliżają się wybory parlamentarne, a wokół Radosława Sikorskiego było ostatnimi czasy podejrzanie cicho. Cisza jest tym, czego egocentrycy pokroju „Radka” nie cierpią najbardziej. Cisza ich dosłownie niszczy, zabija, zatruwa, odbiera tlen. Ludzie pokroju Sikorskiego muszą być wciąż cytowani, pokazywani w mediach, w Internecie, muszą budzić emocje, bo inaczej więdną, marnieją. 

Radosław Sikorski po prostu nie chciał jeszcze odejść w zapomnienie. On, który ma takie zasługi dla Polski i całego świata, musiał wrócić na salony z impetem. „Radek” nie puka, „Radek” wchodzi niczym Van Damme z drzwiami, futryną i w huku bitych szyb. Furda rozum, furda polska racja stanu, furda bezpieczeństwo narodowe!

Marian Rajewski

Marian.Rajewski@wolnadroga.pl

Kategoria:
Marian03 radeksikorski eu