Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Prawda czasu i prawda ekranu – Felieton Mariana Rajewskiego

Niby przyjęliśmy już ponad milion uchodźców, niby tuż za naszą granicą trwa wojna, w której giną nie tylko żołnierze, ale też cywile, dzieci, kobiety, pacjenci w szpitalach, a niektórzy wciąż zachowują się tak, jakby najważniejszym problemem tej części świata był sposób powoływania sędziów i zakładanie maseczek w autobusach i sklepach. Na naszych oczach trwa żenujący spektakl, w którym główne role są obsadzone niestety przez sporą część polskich polityków i dziennikarzy, a całość napisał i reżyseruje pewien bandzior z Kremla. 

Nie zarzucam nikomu agentury, nie twierdzę, że ktoś za pieniądze czy z innych powodów jest wprost realizatorem poleceń, których źródło jest w Moskwie. Chcę wierzyć, że żaden Polak nie byłby w stanie świadomie zrobić niczego przeciwko swojej Ojczyźnie. Są jednak całe rzesze polityków, którzy swój polityczny byt ufundowali na sprzeciwie wobec działań rządu Prawa i Sprawiedliwości. Są oni w stanie zrobić wszystko, największą podłość i nikczemność, byle w jakikolwiek sposób zaszkodzić swoim oponentom. 

Politycy tak zwanej histerycznej opozycji od kilku już lat węszą za każdą okazją, by w jakikolwiek sposób zaszkodzić rządowi. Nie jest dla nich ważne, że na tym straci Polska, że stracą Polacy, ważne jest tylko jedno: dowalić PiS-owi, dopiec prezesowi, uderzyć w ten bogobojny elektorat pachnący prowincją. 

Obserwatorzy z innych krajów nie mogą wyjść z podziwu, że na mównicy przed wielonarodowym, europejskim audytorium staje wybrany przez Polaków polityk i… domaga się wobec swojego kraju kar, sankcji, reperkusji. Idą za tym trendem całe watahy aktorów, którym się wydaje, że znana twarz to wystarczające kwalifikacje do wydawania osądów na każdy temat, celebrytów ścigających się na najbardziej obleśny akt narodowej samokrytyki, ale też całe redakcje mediów, których polskojęzyczność jest jedynym, co je łączy z polskością. 

Kiedy te wszystkie środowiska domagające się cofnięcia reform w wymiarze sprawiedliwości cieszyły się z zablokowania środków unijnych, wojna była blisko. Zostaliśmy bez należnych nam pieniędzy na inwestycje, także te infrastrukturalne, które nie zawsze wprost, ale finalnie przecież wpływają także na nasze zdolności obronne, militarne. Takie choćby jak inwestycje w infrastrukturę kolejową. 

Dzięki twardej postawie i odważnej decyzji rządu, inwestycje zaplanowane ze środków unijnych i tak będą realizowane, w ostateczności wyłącznie z polskich pieniędzy. Naprawdę trudno w to uwierzyć, ale dzisiaj, kiedy wojna trwa tuż za polską granicą są ludzie, są politycy wybrani przez Polaków, którzy ośmielają się bezczelnie wyrażać zadowolenie z tego, że Unia Europejska, że niemieccy i francuscy biurokraci „karzą” Polskę za suwerenne decyzje i konsekwentne naprawianie wymiaru sprawiedliwości. 

Są to ci sami politycy, którzy przez lata krytykowali wszystkie podejmowane przez Prawo i Sprawiedliwość próby unowocześnienia polskiej armii. Projekty modernizacji uzbrojenia spotykały się z potężną krytyką, zarzucano kupowanie przestarzałych technologii tak, jakbyśmy na drugiej szali mieli coś innego niż sprzęt pamiętający Układ Warszawski. 

A pamiętacie Państwo z jak potężną szyderą spotykał się projekt powołujący do życia Wojska Obrony Terytorialnej? Jaki głuchy, tępy rechot towarzyszył temu pomysłowi ministra Antoniego Macierewicza w tych samych mediach, które domagały się później „wolnych sądów”, a które nawet dzisiaj nie potrafią po prostu relacjonować tego, co się dzieje na Ukrainie. 

Mówi się, że prawda jest pierwszą ofiarą każdej wojny. Może tak jest, ale u nas prawda i rozum to od zawsze towary deficytowe. Wiodącą motywacją ogromnej liczby osób publicznych jest zwyczajna złość, nienawiść do konkurentów, powodowane kompleksami obsesje i paranoje. Najpłytsze motywacje z bogatego wachlarza możliwości. Jeśli młodzi ludzie nie wiedzą, dlaczego akurat w Polsce nie udało się przeprowadzić dekomunizacji, choćby na wzór czeski czy niemiecki, to mają świetny materiał poglądowy. 

Dlaczego po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku udało nam się ją utrzymać, dwa lata później zatrzymać bolszewicką nawałnicę, a po następnych kilkunastu latach w kompromitujący sposób doznać klęski w starciu z nazistowskimi Niemcami? No właśnie dlatego, dokładnie dlatego: bo byliśmy skłóceni, podzieleni, niepotrafiący wznieść się ponad własne partykularne interesy zarówno te polityczne, ideologiczne, jak i te najbardziej przyziemne: finansowe. 

Jest jeszcze jeden argument, jeszcze jedno brutalne podobieństwo, które dowodzi, że historia powtarza się jako farsa. Sto lat temu agentury obcych wywiadów działały w Polsce z równą intensywnością co dzisiaj, ale wówczas posługiwały się one zwykłymi szpiegami albo skorumpowanymi politykami i dziennikarzami, a dzisiaj wystarczy rzesza pożytecznych idiotów.

Marian Rajewski

Kategoria:
Marian06 Wikipedia