Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Postpolityka i prawdziwa śmierć – Felieton Pawła Skuteckiego

Nie jest łatwo usiąść do pisania felietonu, kiedy jest się w trakcie lektury zbioru felietonów Umberto Eco. Przyznacie Państwo, że Szanowna Redakcja wymaga ode mnie nie lada samozadowolenia i wyjątkowego tupetu, ale skoro i tak Mistrzowi nie dorównam, to napiszę coś od serca. O tym, co widział także autor „Imienia Róży”, a co można nazwać postpolityką albo mniej wykwintnie: zawracaniem gitary.

Prawo i Sprawiedliwość nie jest moją wymarzoną partią. Mówiąc dzisiaj cokolwiek o polityce najpierw trzeba złożyć tego typu oświadczenie. Bo inaczej można się narazić na zarzut uprawiania politycznego marketingu, a nie porządnej, nieudolnie silącej się na obiektywizm pseudoanalizy quasipolitologicznej. Choć tak po prawdzie, wszystko jest kwestią smaku, niczym więcej.

PiS pokazuje więc program i pomysły na kolejną kadencję, a opozycja w tym czasie potyka się o własne nogi i uruchamia generator memów, który internauci wykorzystują w dokładnie odwrotny sposób niż założyli giganci politycznego makijażu spod znaku ekipy Donalda Tuska. Można się spierać, czy rzeczywiście lista obietnic Prawa i Sprawiedliwości odpowiada na rzeczywiste i najpilniejsze potrzeby Polaków, ale jest to jakiś konkret. W dodatku PiS zrealizował większą część zapowiedzi sprzed ośmiu i czterech lat, więc obecne deklaracje wydają się bardzo wiarygodne. W odróżnieniu od opozycji, która ma do zaproponowania chyba tylko odsunięcie od władzy obecnego rządu. A potem to już wszystko się ułoży.

Żałuję trochę, że w tej kampanii nie ma i nie będzie poważnej rozmowy o kwestiach fundamentalnych, o kręgosłupie naszej cywilizacji. A w sumie to o tym, czy jest jeszcze coś, co można by określić naszą cywilizacją. Prawo i Sprawiedliwość dość mocno, dość radykalnie stoi na stanowisku, że w naszym interesie jest chronić naszą tożsamość narodową, nasz zbiór wartości kulturowych, religijnych, językowych, gospodarczych (tak, tak, kapitał wbrew niektórym ma narodowość).

Inne partie, zwłaszcza opozycyjne, podchodzą do tych tematów mniej poważnie albo wręcz domagają się ciągłej, systematycznej i konsekwentnej europeizacji życia społecznego w Polsce. Jeśli komuś w uszach brzmią slogany Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w odniesieniu do socjalizmu, który rzecz jasna oznacza pokój na całym świecie, to niewiele się myli. Generalnie obecna Unia Europejska idzie w tę samą stronę, choć rzecz jasna inną drogą niż siermiężny dreptak wyznaczony strzałkami z dykty przez naszych towarzyszy.

W rzeczywistości Polacy wciąż mają wyjątkowy komfort decydowania o przyszłości. Większość narodów europejskich już abdykowała, już nie może się cofnąć. Gra toczy się o życie. Dosłownie.

36-letnia Belgijka, pani Alexina, zdecydowała, że chce skończyć ze swoim życiem. Była chora na raka i uznała, że życie pełne cierpienia i beznadziei nie jest warte bólu. Jej „żona” wspierała ją w tych trudnych chwilach. Do domu pani Alexiny przyjechał lekarz i dwie pielęgniarki. Podano jej środki, które miały spowodować zgon, ale… coś nie zagrało. Kobieta wciąż oddychała, więc została tradycyjnie, po belgijsku, uduszona poduszką. Media przypominają przy tej okazji, że w Belgii eutanazja jest legalna już ponad dwadzieścia lat, a od 2014 roku tamtejsi parlamentarzyści zgodzili się, żeby poddawać eutanazji także chore dzieci.

Nadchodzące wybory będą właśnie o tym, jakiej Polski chcemy. Osadzonej na jakich wartościach? Neopogańskie i negujące podstawy cywilizacji łacińskiej szaleństwo europejskich elit prędzej czy później się skończy, ale każda chora utopia kończy się we krwi i cierpieniu. Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czego chcemy dla naszych dzieci: przymusowego uczestnictwa w obłąkanym eksperymencie geopolitycznym, czy stabilnego fundamentu, na którym można oprzeć rozwój własnej Ojczyzny?

Bieżąca kampania wyborcza jest niestety prowadzona przez wszystkie strony politycznego sporu w sposób bardzo brutalny, bezwzględny i… niepoważny. Bo tutaj naprawdę nie chodzi o żadne nazwiska, o mniej czy bardziej zdezaktualizowane zarzuty czasem wręcz kryminalnej proweniencji, ale o kwestie fundamentalne.

O ileż łatwiej jest przerzucać się inwektywami, niż stanąć do debaty na argumenty. Widziałem wielokrotnie jak reaguje większość polityków, kiedy podczas debaty któryś z nich (zwykle z prawej strony) próbuje upomnieć się o poważną rozmowę. W oczach konkurentów pojawia się opór, strach, niechęć, panika.

Polityków do poważnej dyskusji powinny zmusić media, ale jakie media są, każdy widzi. Upadek dziennikarstwa idzie w parze z upadkiem klasy politycznej. Jedynie obywatele są siłą, która może przywołać do porządku i jednych, i drugich. Zanim belgijski model traktowania ludzi stanie się dopuszczalny także u nas.

Paweł Skutecki

paweł.skutecki@wolnadroga.pl

Kategoria:
skuter19