Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Niemiecka pamięć – Felieton Pawła Skuteckiego

 

Kwestia reparacji dzieli Polaków, ale Niemcy nie mają wątpliwości, mówią jednym głosem, że guzik nam się należy, a nie odszkodowania za ogrom zbrodni i zwykłych kradzieży jakich dopuszczali się ich przodkowie w pierwszej połowie lat 40. Niemcy konsekwentnie od kilkudziesięciu lat negują już nie tylko swoją odpowiedzialność za II wojnę i zbrodnie przeciwko ludzkości jakie zostały im udowodnione choćby w kilkunastu procesach norymberskich, ale wręcz próbują wymazać Polskę i Polaków z grona ofiar ich zbrodniczej działalności. 

Przypomniałem ostatnio bardzo świeżą historię dotyczącą jednego z głównych niemieckich zbrodniarzy, doktora Eduarda Wirthsa, który był szefem doktora Mengele. 

Wirths był jednym z najważniejszych wykonawców zbrodniczych, pseudomedycznych doświadczeń na więźniach obozów koncentracyjnych. Po wojnie sumienie nie pozwoliło mu żyć: powiesił się w celi. Jeszcze rok temu Niemcy upamiętnili go tablicą, a dzisiaj przemilczają polskie ofiary Auschwitz. 

Wirths urodził się w 1909 roku. Do NSDAP wstąpił w 1933 roku, był jednym z najbardziej decyzyjnych lekarzy III Rzeszy. Pracował w kilku obozach koncentracyjnych; Dachau, Neuengamme, Auschwitz, Mittelbau-Dora, Bergen-Belsen. Wszędzie tam, gdzie się pojawiał, oznaczał śmierć tysięcy więźniów kierowanych do komór gazowych, mordowanych zastrzykami i zamęczanych pseudomedycznymi eksperymentami. 

To Wirths, jak twierdzi wielu badaczy, upierał się, żeby słynne selekcje na rampie, decydujące o życiu i śmierci nowoprzybyłych więźniów, prowadzili lekarze, w tym on sam lub jego podwładny, doktor Josef Mengele, który na wniosek swojego szefa otrzymał Krzyż Zasługi Wojennej II klasy. 

Wirths prowadził na więźniach wiele eksperymentów, związanych głównie z dwoma obszarami: ginekologią i tyfusem. W efekcie tych doświadczeń setki kobiet zostały okaleczone na całe życie, a kolejne setki więźniów zostało zarażone tyfusem plamistym i zmarło w wyniku choroby lub powikłań. 

W ubiegłym roku Międzynarodowy Komitet Oświęcimski opublikował wstrząsającą informację. W rodzinnym mieście Eduarda Wirthsa Geroldshausen (nieopodal Wurzburga), odsłonięto tablicę pamiątkową z inskrypcją: „Ku pamięci naszych poległych i zaginionych braci”. Problem w tym, że Wirths nie poległ w walce, ani nie zaginął w wojennej zawierusze. Schwytany przez Brytyjczyków oczekiwał w celi na ekstradycję do Polski, gdzie czekał go uczciwy proces. We wrześniu 1945 roku sumienie nie pozwoliło mu dłużej żyć. Popełnił samobójstwo w obozie internowania Staumuhle.

„Dla ocalonych z Auschwitz uhonorowanie jego osoby na pomniku ku czci poległych w rodzinnej miejscowości jest nie tylko kłamstwem historycznym, które ich przeraża i oburza, ale także smutnym znakiem tego, jak ciągle jeszcze trudne jest dla ludzi w niektórych środowiskach w Niemczech uczciwie i godne rozliczanie się z morderczą przeszłością własnego otoczenia i zajęcie się cierpieniem ofiar” – czytamy w informacji Komitetu. 

Po międzynarodowej aferze gmina zmieniła napis. Teraz tablica upamiętnia miejscowych Żydów, nie zapominając zupełnie o Eduardzie Wirthsie. Na tablicy czytamy: „Potępiamy działania tego człowieka, który jako lekarz SS ponosił morderczą odpowiedzialność w Auschwitz i innych obozach oraz był zamieszany w ludobójstwo Żydów, Sinti i Romów w Europie”. 

Zwróćcie Państwo uwagę, o przedstawicielach którego narodu, milionami mordowanego w obozach koncentracyjnych, Niemcy ostentacyjnie milczą? 

W latach 50. Niemcy zostali przymuszeni przez międzynarodową opinię publiczną do „załatwienia problemu” odszkodowań dla ofiar pseudomedycznych, zbrodniczych eksperymentów prowadzonych w obozach koncentracyjnych. 

Dyskutowano jak to zrobić, czyimi rękoma. I wtedy głos zabrał dyrektor Deutsche Bank Hermann Abs: „Rozmawiałem z kilkoma czołowymi osobistościami o problemie utworzenia fundacji. Niestety, moje starania nie zakończyły się sukcesem. Ze wszystkich stron mówiono, że opinia publiczna fakt, iż osoby albo firmy chcą przekazać pieniądze na cele fundacji, mogłaby potraktować ewentualnie jako przyznanie się do winy lub odpowiedzialności”. 

Jego strategia jest wciąż konsekwentnie realizowana.

Paweł Skutecki

Kategoria:
Skuter20