Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Na naszych oczach – Felieton Pawła Skuteckiego

Bliski Wschód może stać się zarzewiem nowej wojny. Ziemia Święta od kilkudziesięciu lat spływa krwią, a od paru tygodni jest areną niewyobrażalnych cierpień.
Trudno to sobie wyobrazić, ale naprawdę dzisiaj okolice Gazy w Palestynie przypominają piekło żywcem przeniesione z najczarniejszych momentów II wojny światowej. Uzbrojeni w kije i chusty Palestyńczycy kontra drony, lasery i satelitarnie naprowadzane rakiety. Bombardowane szpitale, apteki, domy mieszkalne, szkoły. A z drugiej strony porwani cywile, którzy płacą przerażeniem i własną krwią za politykę państwa, które zrządzeniem losu od kilkudziesięciu lat mozolnie i z dramatyczną determinacją próbuje wrosnąć w piaszczyste ziemie Palestyny.
Świat patrzy z niedowierzaniem na to, co się dzieje w okupowanej Palestynie. Wydawało się już, że Hamas dał sobie spokój, że Izrael skutecznie złamał ducha wolności Palestyńczyków. Żydzi nie odrobili lekcji z własnej historii.
Kiedy Niemcom w okupowanej Warszawie wydawało się, że są królami świata, Żydzi dosłownie gnili w getcie. Nie mieli żadnych praw, oprócz tego, że za murami mogli „po swojemu” urządzać swoje piekło. Niemcy, kiedy tylko mieli ochotę, wchodzili do getta i robili co chcieli: rabowali, zabijali, poniżali, porywali. Żydzi cierpieli niewyobrażalny głód, biedę, beznadzieję.
A jednak właśnie tam, w getcie – przy pomocy polskiego ruchu oporu zza muru – zorganizowali swoją „armię”. Byli to głównie ludzie, którym zdrowie pozwalało jeszcze jako tako chodzić o własnych siłach. Około tysiąca desperatów postanowiło zginąć na stojąco, z jakąś namiastką broni w ręku, bo uświadomili sobie, że alternatywą jest też śmierć, ale nawet nie na kolanach, a w rynsztoku. Śmierć poniżająca, wulgarna, nieludzka.
I ruszyli! Z pistoletami w wychudzonych rękach szli na czołgi i doborowe oddziały niemieckiej machiny śmierci. Zabili kilkudziesięciu wrogów! Choć straty po stronie żydowskiej liczono w dziesiątkach tysięcy. Nie chodziło jednak o zwycięstwo, ale o godną śmierć. Niemcy zamordowali wszystkich, którzy im wpadli w ręce. Mordowali na miejscu, wywozili do obozów śmierci, zabijali w transporcie. Mordowali kulą, kijem, głodem, butem. A potem cały obszar getta zrównali z ziemią tak, by historia nie pamiętała o bohaterach, którzy woleli umierać na stojąco, niż dać się zarzynać niczym zwierzęta.
Żydzi niewiele z tego pamiętają.
Przez wiele lat traktowali Palestyńczyków jak Amerykanie dużo wcześniej Indian. Dali im wątpliwą autonomię po jednej stronie Palestyny i malutki rezerwat w pobliżu Egiptu. Stłoczyli ich na małej przestrzeni, odebrali godność i poniżali na każdym kroku. Chcieli ich zagłodzić gospodarczo, energetycznie, politycznie. Robili to w sposób arogancki, brutalny, nieludzki.
A potem się zdziwili, że do głosu doszły ugrupowania ekstremistów, dla których porywanie i mordowanie cywilów to normalne narzędzie walki z wrogiem.
Żeby to zabrzmiało jednoznacznie: moim zdaniem nic, absolutnie nic nie usprawiedliwia ataków terrorystycznych, mordowania dzieci, starców i cywilów! Ani palestyńskich, ani izraelskich.
Piszę te słowa 31 października. Jutro ma się ukazać magazyn „Teheran Times” z wyjątkową okładką. Ma być na niej pierwszy tysiąc imion palestyńskich dzieci, które do tej pory zginęły w bombardowaniach Gazy. Pierwszy tysiąc, bo łącznie zginęło już 3.457 dzieci – przynajmniej tak twierdzą Palestyńczycy. Nawet jeśli grubo przesadzają, to nikt nie podważa informacji o tym, że łączne straty po stronie palestyńskiej sięgają już ok. 10 tysięcy, a po drugiej stronie – około półtora tysiąca. Plus ponad dwieście osób uprowadzonych przez Hamas i nieznana liczba osób uprowadzonych przez Mosad.
Coraz więcej wskazuje na to, że konflikt w Palestynie ma potencjał rozlać się na cały Bliski Wschód, a potem może jeszcze szerzej. Turcja mówi już głośno, że Hamas nie jest organizacją terrorystyczną, ale Izrael jest okupantem. Turcja jest członkiem NATO, tego samego, które rękami Stanów Zjednoczonych i innych państw tak hojnie i jednoznacznie wspiera Izrael. Przez europejskie aglomeracje przetacza się ogromna fala wielotysięcznych wieców wsparcia dla Palestyńczyków.
A Organizacja Narodów Zjednoczonych razem z wiodącymi agencjami i organizacjami pozarządowymi noszącymi prawa człowieka na sztandarach udaje, że niczego nie widzi. Tak samo, jak nie widziała od dziesiątek lat pół miliona palestyńskich uchodźców koczujących w Libanie. I jak nie miała nic przeciwko temu, że setki Palestyńczyków latami znikało bez śladu, bez procesów sądowych, bez grobów.
Obserwujmy uważnie to, co się dzieje na Bliskim Wschodzie, bo w tych czasach świat mocno się skurczył. Konsekwencje wydarzeń w Ziemi Świętej prędzej czy później odczujemy na własnej skórze.
Paweł Skutecki

paweł.skutecki@wolnadroga.pl

Kategoria:
Skuter23 PAP.EPAHANNIBAL HANSCHKE