Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Co dalej z CPK? – Felieton Mariana Rajewskiego

Nowy rząd będzie musiał zmagać się przede wszystkim z samym sobą. Jak pogodzić środowiska polityczne, które na hasło „aborcja” czy „uchodźcy” bez wahania wyciągają maczugi i okładają się wzajemnie ku uciesze politycznych konkurentów i nieprzychylnych mediów?
Donald Tusk, jako duchowy ojciec i pies przewodnik całego stada musi znaleźć na to jakiś sposób, bo inaczej układanka rozleci mu się w drobny mak. Jedno wiemy na pewno: kwestie kolei nie będą spoiwem nowej, szerokiej koalicji rządowej.
Ludzie na kolei doskonale pamiętają, jak rząd PO i PSL traktował tę branżę. Kolejarze pamiętają zamykane linie, zamykane dworce, fizycznie rozbierane tory i ogólny „klimat”, który daleki był od stabilności i przewidywalności. Ideą fixe tamtego rządu było pozbywanie się wszystkiego, co miało jakąkolwiek wartość dla nabywców. Stąd bardzo poważnie rozważano wówczas nie tylko prywatyzację LOT-u, kopalń, lasów, ale też mówiono o kolei. Prywatyzacja branży polegała na rozbiciu PKP na niezliczone spółki i spółeczki, wpuszczeniu na tory obcych, zagranicznych przewoźników dając im preferencyjne warunki, a gdzieś w tle majaczyła prywatyzacja – oczywiście w domyśle przez obcy kapitał – także tych największych, sztandarowych spółek kolejowych.
Wtedy zmieniła się władza. I radykalnie zmieniło się podejście. Zamiast likwidacji, nowy rząd postanowił inwestować w kolej, czego najbardziej jaskrawym przykładem było odkupienie w polskie ręce PKP Energetyka i ogromny, przełomowy projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego w ramach którego ma (miało?) powstać nie tylko 150 tysięcy miejsc pracy, ale też około 1600 kilometrów nowych linii kolejowych.
Przedsięwzięcie zostało zaplanowane z rozmachem, odwagą i bez kompleksów. CPK w oczywisty sposób naruszy interesy Niemiec, którzy dzisiaj są europejskim hubem zarówno pasażerskim, jak i transportowym. Już na etapie projektowania Portu pojawiały się obśmiewane szybko argumenty w stylu: po co nam taki obiekt, jak za Odrą jest coś takiego?
Co zrobi nowy rząd z CPK? Trudno dzisiaj powiedzieć. Z jednej strony lewica programowo wspiera transport kolejowy, jako ten najbardziej przyjazny środowisku. Unia Europejska jako całość również stawia na kolej. Wydawałoby się, że od inwestycji w Port nie ma odwrotu. Ale jest. Bo jest zbyt PiS-owski.
Platforma Obywatelska już w czasie kampanii wyborczej z niesłychaną determinacją próbowała pokazać Centralny Port Komunikacyjny jako przykład gigantomanii i niegospodarności Prawa i Sprawiedliwości. Politycy PO tak się w tej materii rozpędzili, że nie zatrzymały ich wyniki wyborów. Wciąż robią sobie żarty z „łąki pod Baranowem”, zamiast spojrzeć na cały projekt przez pryzmat potencjalnego wpływu na rozwój kraju. Bez poważnego, wcale nie największego w Europie, portu komunikacyjnego będziemy skazani na grę w peryferyjnym teatrze transportowym.
Niektórzy porównywali i porównują CPK do budowy Gdyni. Lata międzywojenne w wielu aspektach przypominały dzisiejsze czasy. Wówczas również zmagaliśmy się z niepewną sytuacją gospodarczą, agresywnymi – pod względem tak militarnym, jak i ekonomicznym – sąsiadami i skłóconą do granic absurdu klasą polityczną. A jednak udało się w tym chaosie zacisnąć pasa i wybudować port, który uniezależnił nas od Niemców. Czy ktoś dzisiaj pamięta polityczne okoliczności decyzji o budowie portu w niewielkiej wioseczce nieopodal Gdańska?
Tak, jak Gdynia była ogromnym sukcesem całej Polski, tak CPK mogłoby stać się dumą i kołem napędowym polskiej gospodarki w XXI wieku. W ciągu już blisko ćwierćwiecza XXI wieku nie byliśmy w stanie oddać do użytku jeszcze nic, o czym nasze wnuki będą mogły uczyć się na lekcjach historii. Mieliśmy możliwości, mieliśmy środki (własne i pożyczone), ale nie mieliśmy u steru ludzi z wizją, odwagą i… kalkulatorem. Bo przecież tego typu duże inwestycje przynoszą ogromne korzyści.
Co dalej z Centralnym Portem Komunikacyjnym? Nowy rząd prawdopodobnie będzie targany sprzecznymi pomysłami i jest duże prawdopodobieństwo, że do końca kadencji nie zdąży wypracować wspólnego stanowiska. Najważniejsze, żeby prace nad projektem nie były zatrzymane. Oczywiście w niczym nie przeszkodzi nawet bardzo skrupulatny i wnikliwy audyt dotychczasowych wydatków, bo z pewnością można wiele z nich ponownie przemyśleć.
Drugie ryzyko, obok zaniechania inwestycji, jest moim zdaniem jeszcze bardziej prawdopodobne: okrojenie przedsięwzięcia na miarę własnych, dość ograniczonych horyzontów nowej ekipy. Wyobrażam sobie paru polityków z gumkami, którzy siedzą pół nocy nad projektem CPK i mażą, mażą, wykreślają, a rano okazuje się, że w Baranowie może wyrosnąć konkurencja nie tyle dla Niemców, co dla lotniska w Radomiu…
Marian Rajewski

marian.rajewski@wolnadroga.pl

Kategoria:
MArian23 Nacional Geographic