Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Lex talionis – Felieton Piotra Świąteckiego

Zgodnie z zasadą talionu (lex talionis) sankcja powinna być identyczna ze skutkiem przestępstwa (oko za oko, ząb za ząb). Stosowano tę zasadę w społeczeństwach pierwotnych, lecz i dziś niektórym się podoba. W tej „Kolei na prawo” piszę m.in. o negatywnych emocjach budzących takie krwawe upiory przeszłości. 

Istotą życia jest kontakt ze środowiskiem, z ludźmi. Izolowanie się od otoczenia jest powolnym odchodzeniem. Jedną z podstaw kontaktów z innymi jest wymiana poglądów i informacji, odwołująca się do treści wtłaczanych nam szerokim strumieniem przez media. Sporo interesujących informacji z różnych dziedzin absorbowało nas wszystkich, może więc warto na chwilę zatrzymać się i zastanowić nad ich mniej widocznymi czy popularnymi aspektami. Takie zawieszenie jest szansą odzyskania suwerenności intelektualnej, bowiem czasem nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak lawina atakujących nas informacji pozbawia nas indywidualności. Otrzymując wielokrotnie więcej informacji w ciągu miesiąca, niż nasi pradziadkowie w ciągu całego życia, tracimy proporcjonalną zdolność do niezależnych przemyśleń. Informacji jest zbyt dużo, by je spokojnie przyswoić. W tej lawinie treści rzeczywistość rozpada nam się jak stłuczona szyba – na połyskujące okruchy pozbawione związków logicznych, niczym w wierszu „Straszni mieszczanie” Juliana Tuwima:

„I oto idą, zapięci szczelnie,

Patrzą na prawo, patrzą na lewo.

A patrząc – widzą wszystko oddzielnie:

Że dom… że Stasiek… że koń… że drzewo…”.

To nie jest radykalny wniosek, opieram się na obserwacji nastrojów ostatnich miesięcy. Oto najpierw pochylaliśmy się wszyscy ze współczuciem nad trudnym losem człowieka, który – niesprawiedliwie posądzony – spędził kilkanaście lat w odosobnieniu skazany za zabójstwo popełnione przez kogoś innego. Łączyło nas przekonanie, że tylko dzięki zniesieniu kary śmierci możliwe było chociaż częściowe zrekompensowanie nieszczęśliwemu poniesionej przez niego krzywdy. Gdyby nie zniesienie tej kary, niesprawiedliwie posądzony zostałby niewątpliwie na nią skazany i stracony. Tymczasem dzięki zaangażowaniu profesjonalistów udało się odkryć prawdę, a skrzywdzony otrzymał zadośćuczynienie.

I oto uwaga opinii publicznej skupiła się na kolejnym temacie wybitym na pierwsze strony papierowych gazet i pierwsze pozycje na portalach; okrucieństwie wobec dziecka doprowadzającym do jego męczeńskiej śmierci. Ten dramat zmienił perspektywę, obecnie kara śmierci uznana została przez wielu za niezbędny element katalogu sankcji, jakich państwo może używać wobec zbrodniarzy. 

Na tym właśnie ta Tuwimowska oddzielność postrzegania polega; na emocjonalnej ocenie konkretnej sytuacji i na natychmiastowej generalizacji polegającej na objęciu wnioskami z konkretnej sytuacji wszystkich przypadków, także takich, z których winny wynikać odmienne konkluzje. Z tej przyczyny tak szybko i diametralnie zmieniamy poglądy, w tym przypadku – na temat kary śmierci.

Spytałbym dzisiejszych zwolenników surowego karania; umiałbyś, patrząc komuś w oczy, skazać go śmierć? 

Umiałbyś wiedząc, że sprawca popełnił zbrodnię pod wpływem emocji, w wyniku zaburzeń osobowości wynikających z pijaństwa rodziców czy dziadków i wychowania w patologicznym środowisku? 

Śmierć sprawcy nie odwróci skutków popełnionej przez niego zbrodni, nie przywróci życia ofierze. Doświadczenia przeszłości wskazują, że stosowanie kary śmierci nie odstrasza też innych sprawców takich czynów. Brutalne zbrodnie popełniane są często pod wpływem silnych emocji, a to ogranicza zdolność wyważenia, czy „opłaca się” kogoś uderzyć lub zastrzelić. 

Dożywotnie pozbawienie wolności zabezpiecza społeczeństwo przed sprawcą, a co więcej, nieraz morderca wolałby już umrzeć, niż budzić się co dzień z wiedzą, że do końca swoich dni będzie patrzył na tę samą ścianę celi. 

Czy to znaczy, że jestem zdecydowanym przeciwnikiem najsurowszej sankcji? Nie do końca, bowiem mam świadomość, że np. bez groźby kary śmierci trudno byłoby zachować dyscyplinę w siłach zbrojnych w czasie wojny, bo wielu wybrałoby więzienie zamiast groźby śmierci z rąk nieprzyjaciół. 

Ale też chociażby przykład wspomniany wcześniej – skazania za cudze winy – pokazuje, jak ryzykowne jest pokładanie zaufania w instytucjonalną sprawiedliwość. Mimo tego, że dziesiątki, a może i setki lat doświadczeń doprowadziły do ustalenia sposobów postępowania, zbliżających sądy do ustalenia prawdy, wciąż zdarzają się błędy i zdarzać się będą. 

Upraszczając znacznie, można wyróżnić dwa podejścia do kwestii winy. Według pierwszego każdy z nas powinien ponosić pełną odpowiedzialność za swoje czyny, według drugiego – za zbrodnię znaczną część winy ponosi środowisko zbrodniarza. Spróbujmy pogodzić te poglądy, uznając, że z jednej strony – gdy już doszło do świadomie popełnionej zbrodni, powinna być ukarana, z drugiej jednak strony – z każdego, nawet najstraszniejszego wydarzenia wyciągnąć należy naukę. Nie jest to prosty proces.

Twierdzą niektórzy, że wszystkie dzieci należy uznać za nasze, a życie rodzinne na wszelki wypadek powinno podlegać ściślejszej kontroli środowiska i aparatu państwowego. To pociągająca wizja, lecz drażni mnie w niej wychylająca się zza firanki, szyderczo uśmiechnięta twarz Pawki Morozowa. 

Inni mówią, że klucz w wychowaniu opartym na jednoznacznych zasadach, w tym – szacunku do życia ludzkiego od jego powstania do naturalnego zakończenia, bez wyjątków dla aborcji czy eutanazji, które ten szacunek relatywizują.

Podobno można już – metodami psychiatrii klinicznej – wykryć skłonność do brutalnych czynów; ustalenia takie poczyniono badając sprawców post factum. Gdybyśmy jednak przyjęli, że dokonujemy takich badań prewencyjnie w jakiejś części populacji, oddalibyśmy władzę nad sobą psychiatrom. Czy tego chcemy?

Prawem felietonisty jest zadawanie pytań bez prostych odpowiedzi. Chcę jednak namówić PT Czytelników do jednego: oceniajmy otaczający nas świat spokojnie i rozważnie, sine ira et studio – bez gniewu i zawziętości. Mniej popełnimy wówczas błędów.

Piotr Świątecki

piotr.swiatecki@wolnadroga.pl

Kategoria:
Piotr22