Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Jesteśmy bezradni – Felieton Pawła Skuteckiego

 

Od wielu już lat mówi się głośno o prawdziwej epidemii zaburzeń psychicznych, które dotykają coraz młodsze dzieci. Kiedyś, dawno temu, „na nerwy” chorowali głównie dorośli i osoby starszej. Dzieci borykające się z problemami na tyle poważnymi, żeby rodzice byli zmuszeni do szukania pomocy, zdarzały się bardzo rzadko. Inna sprawa, że powszechne było przekonanie o niesłychanie skutecznych aspektach terapeutycznych skórzanego paska i rózgi. 

Dzisiaj świat jest już zupełnie inny. Nikt się nie pasjonuje tym, że społeczeństwo neurotyków stało się rzeczywistością. Wciąż jednak budzi pewne emocje fakt, że systemowo zostawiliśmy dzieci zmagające się z własnymi demonami zupełnie same. Polskie dzieci cierpią na zaburzenia emocjonalne, zaburzenia osobowości, pandemię uzależnień – zarówno od substancji chemicznych zawartych w narkotykach czy alkoholu, ale również od urządzeń i nowych technologii. 

Przyczyn problemu specjaliści upatrują w różnych obszarach, od rosnącej do granic absurdu presji wywieranej na uczniów w szkołach, do upadku kultury opartej na rodzinie i domowych autorytetach. A wisienką na torcie jest totalny upadek systemu ochrony zdrowia psychicznego młodych ludzi, którzy muszą czekać nierzadko nawet rok na profesjonalną pomoc. 

Eksperci mówią o tym, że uzależnienia to konsekwencja braku relacji z najbliższymi. Uzależnienie to druga twarz samotności. Tylko jak ma być inaczej, skoro my, dorośli żyjemy w tak potwornym stresie, że ledwo trzymamy się w kupie. Przejmujemy się wszystkim, kredytem hipotecznym i szefem, który jednym skinieniem ręki może nas odesłać na zieloną trawkę. No i wojna, przecież lada moment może wybuchnąć wojna, a jak nie wojna, to zaraza, epidemia i klops. Jesteśmy kłębkiem nerwów, zamiast być podporą, drogowskazem i fundamentem dla całej rodziny. 

Dzieciaki dzisiaj ćpają i chleją na potęgę, ale inaczej niż robili to ich poprzednicy: subtelniej, mniej zauważalnie – przynajmniej do czasu. I uzależniają się od technologii, czego wcześniejsze pokolenia nie miały jak doświadczyć. Według raportu Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK) zatytułowanego „Nastolatki 3.0” aż 40 procent młodych ludzi twierdzi, że ich życie bez smartfonu byłoby puste! Telefon, będący dzisiaj de facto potężnym komputerem, nie jest już tylko urządzeniem, narzędziem. Jest elementem tożsamości. Co piąty nastolatek uważa, że NIC nie daje tyle przyjemności, co używanie smartfonu. 

Dzieciaki i nastolatkowie, to dzisiaj morze cierpień, uzależnień i zaburzeń, na które świat dorosłych kompletnie nie potrafi zaproponować rozwiązania. Poradnie przeznaczone dla młodych ludzi uzależnionych od nowych technologii nie istnieją. Szkoła, w której jeszcze nie tak dawno byli dostępni pedagodzy i psychologowie, dzisiaj zbyt często jest odhumanizowanym jest źródłem frustracji i bezwzględnej pogoni za wynikami, nawet kosztem zdrowia uczniów. 

Efekt? Lawinowy wzrost rozpaczliwych prób samobójczych wśród dzieci i młodzieży. W ubiegłym roku 1496 z nich próbowało odebrać sobie życie. W 127 przypadkach próba ta była skuteczna. Za każdą z tych liczb kryje się dramat dzieci i ich rodzin, ale to wciąż jedynie liczby, które niewiele mówią. Więcej zrozumiemy, jeśli powiemy, że w ubiegłym roku targnęło się na swoje życie 77 procent więcej młodych ludzi niż rok wcześniej, a skutecznie zrobiło to 19 procent więcej osób w wieku poniżej 18 lat. 

Państwo twierdzi ustami ministra zdrowia, że psychiatria dziecięca wcale nie jest w zapaści, że młodzi ludzie potrzebujący pomocy, mogą ją uzyskać. Prawda jest taka, jaką przedstawiła nie tak dawno profesor Agnieszka Słopień: „W Poznaniu czas oczekiwania na przyjęcie na oddział w trybie planowym wynosi około rok”. Rok oczekiwania na pomoc psychiatryczną dla dziecka czy nastolatka oznacza po prostu brak pomocy. I żadne zaklinanie rzeczywistości jej nie zmieni. Bo jak ma się cokolwiek zmienić, jeśli w całym kraju mamy dzisiaj jedynie około pięciuset psychiatrów dziecięcych z aktywnym prawem wykonywania zawodu. 

Od zawsze ludzie lubili narzekać na swoje czasy idealizując przeszłość. Z pewnością nas też to dotyczy, ale w tym przypadku mamy konkretne liczby, które możemy porównywać. Dzieci z całą pewnością jeszcze nigdy nie cierpiały tak bardzo jak dzisiaj. Są przebodźcowane, samotne (pamiętajmy o epidemii rozwodów!), izolowane od rówieśników, pozbawiane dzieciństwa na rzecz rywalizacji z rówieśnikami już od najmłodszych lat. Jeśli dzieciak nie ma znikąd ani pomocy, ani nawet wzorców radzenia sobie ze stresem, to się musi źle skończyć. 

Społeczeństwo, które nie potrafi zadbać o zdrowie psychiczne, fizyczne i emocjonalne własnych dzieci, karłowacieje w błyskawicznym tempie. Jeśli nie zatrzymamy tego trendu natychmiast, nie będziemy w stanie odwrócić go już nigdy. 

Paweł Skutecki

Kategoria:
Skuter24 dziecko trojmiasto pl