Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Wywiady

Każdy ma jakieś ograniczenia – rozmowa z senatorem Janem Filipem Libickim

Rozmawiałem dotąd w tym roku z trzema senatorami obecnej kadencji: przewodniczącym Komisji Infrastruktury Janem Hamerskim („Wolna Droga” nr 7 z 30 marca 2023 r.), przewodniczącym Komisji Środowiska Zdzisławem Pupą (nr 8 z 14 kwietnia 2023 r.) i przewodniczącym Komisji Obrony Narodowej – Jarosławem Rusieckim. Wszyscy trzej dotychczasowi moi rozmówcy należeli do Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Dziś poprosiłem o rozmowę senatora Jana Filipa Libickiego, przewodniczącego Komisji Rodziny, Polityki Senioralnej i Społecznej, należącego do Polskiego Stronnictwa Ludowego.

„Wolna Droga”: Panie Senatorze, w mediach często zwraca się uwagę na to, że Polskie Stronnictwo Ludowe nie jest Pańskim pierwszym ugrupowaniem… Taka dynamika przynależności partyjnej w przypadku konserwatysty jest zaskakująca…

Senator Jan Filip Libicki: To prawda, mam za sobą kilka takich zmian, lecz nie wiążą się one ze zmianami moich przekonań, lecz ze zmianami zachodzącymi w ugrupowaniach, do których należałem. Kilkakrotnie doszło do tego, że moje poglądy przestawały się mieścić w zakresie dopuszczalnych różnic wewnątrz partii i wówczas musiałem znaleźć sobie inne miejsce w polityce. Tak się złożyło, że od kilku pokoleń w mojej rodzinie wyznaje się te same wartości; konserwatywne wartości przyświecały w działalności publicznej mojemu pradziadkowi, ojcu, trudno, bym ja nie czuł się tą tradycją związany. Chociaż oczywiście wpierw idzie o przekonania, a dopiero potem o tradycję rodzinną.

W Senacie obecnej kadencji, dobiegającej powoli końca, przewodniczy Pan Komisji Rodziny, Polityki Senioralnej i Społecznej. Czytelnicy nasi powinni wiedzieć, że ze względu na dziecięce porażenie musi być korzystać z pomocy innych osób w wielu codziennych czynnościach, co nie przeszkadza Panu wykazywać się aktywnością większą, niż wielu pełnosprawnych, wysportowanych polityków.

Każdy ma jakieś ograniczenia, nie należy się poddawać… Mam szczęście do asystentów, którzy pomagają mi w tej aktywności. Jeśli osobom borykającym się z ograniczeniami stworzy się odpowiednie warunki, mogą dać siebie społeczeństwu wiele, to jest odpłacić się godnie za tę pomoc. Jestem zwolennikiem stwarzania osobom o ograniczonej sprawności warunków do aktywności zawodowej i społecznej. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jako parlamentarzysta jestem w korzystniejszej sytuacji, niż wiele innych osób niepełnosprawnościami. Oznacza to dla mnie obowiązek, by – w jakimś zakresie – przyjąć na siebie rolę ich rzecznika. Tak się składa, że komisja senacka, której mam honor przewodniczyć, ma także na celu wspieranie słabszej – z różnych względów – części społeczeństwa. Naszym zadaniem jest wspieranie działań legislacyjnych zmierzających do usprawniania opieki nad rodzinami, nad osobami starszymi, wykluczonymi. Komisja Rodziny, Polityki Senioralnej i Społecznej jest niewątpliwie powołana do współtworzenia kanałów redystrybucji środków wypracowanych przez gospodarkę.

To oznacza, że jest Pan za tzw. transferami społecznymi, jak „800+”, kolejne emerytury i inne narzędzia stosowane obecnie przez rząd w celu wsparcia słabszych?

Politykę społeczną kształtuje rząd opierając się na większości sejmowej. Należąc do koalicji opozycyjnej wobec rządu Rzeczypospolitej, choć decydującej w Senacie, mam stosunkowo ograniczony wpływ na treść tej polityki – pełniąc wraz z większością mojej komisji jedynie istotną ustrojowo rolę recenzenta. Nie wchodząc w nużące szczegóły – ze względów światopoglądowych zawsze będę się opowiadał za wsparciem rodzin i opieką nad słabszymi, lecz też jestem się za ostrożnym stosowaniem narzędzi, które mogłyby przynieść niekorzystne skutki gospodarcze. Cały czas trzeba pamiętać, że rząd dysponuje konkretnymi środkami, które wypracowują pracujący. A żeby można było po nie sięgać, rząd musi tworzyć jak najlepsze warunki do tego, aby mogli oni swobodnie rozwijać swoją aktywność. Ale powtórzę rzecz powszechnie znaną – to rolą rządu jest zachować równowagę między wydatkami i dochodami i jest to też rządu odpowiedzialność. A trudno wyobrazić sobie, by ktokolwiek podważał co do zasady działania chroniące seniorów, dzieci i młodzież przez ubóstwem. Ja nie będę na pewno ich kwestionował.

W Pana okręgu wyborczym jest Wolsztyn – skansen taboru kolejowego, ale też wciąż funkcjonująca parowozownia rywalizująca skutecznie w popularyzacji tradycji kolejowej z warszawską Stacją – Muzeum. Jest Pan w niej często widzialny. Czy Wolsztyn, to tylko pasja historyka, którym Pan jest z wykształcenia?

Oczywiście dla historyka, którym jestem, zachowywanie dziedzictwa materialnego jest szczególnie istotne, zwłaszcza w Polsce i to z kilku względów. Raz – zniszczenia wojenne i łupiestwo zaborców i okupantów pozbawiły nas wielu cennych obiektów. Dwa – wciąż do zabytków techniki przywiązuje się nieco mniejszą wagę, niż np. do architektury czy militariów. Trzy – akurat w zakresie tradycji kolejowej mamy się czym pochwalić – wystarczy wspomnieć o rozwoju polskiej, prywatnej kolei warszawsko – wiedeńskiej, będącej w pewnym okresie wzorem dla Europy. Jako konserwatysta doceniam też tradycyjny esprit de corps kolejarzy. Ale też zdaję sobie sprawę ze znaczenia współczesnej kolei. Cieszę się, że – trochę pod naciskiem Unii Europejskiej – przywracamy w Polsce kolei należne jej miejsce. Doceniam też działania zmierzające do zwiększania dostępności kolei dla osób z niepełnosprawnościami, choć mogłyby one odbywać się jednak nieco szybciej.

Rozmawiał Piotr Świątecki

piotr.swiatecki@wolnadroga.pl

Kategoria:
Libicki16 fot Piotr £ysakowski