Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Wzmocnione globalne zarządzenie gospodarcze

 

Jedną z ciekawszych teorii spiskowych powstałych w ostatnim czasie jest ta, którą roboczo tytułuje się „Agenda 2030”, tak samo jak brzmi nazwa oficjalnego, legalnego i jawnego dokumentu podpisanego przez wszystkie państwa członkowskie Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Rezolucja pod pełną nazwą „Przekształcamy nasz świat: Agenda na rzecz zrównoważonego rozwoju 2030” została przyjęta przez Zgromadzenie Ogólne ONZ 25 września 2015 roku, na długo przez epidemią i wynikającymi z niej (czy tworzonymi na niej – jakby chcieli niektórzy) obostrzeniami.

O co chodzi w „Agendzie”? Jest ona „planem działań na rzecz ludzi, naszej planety i dobrobytu. Celem agendy jest również wzmocnienie powszechnego pokoju w warunkach większej wolności (…) Jesteśmy zdeterminowani uwolnić ludzkość od plagi ubóstwa i chcemy uzdrowić oraz zabezpieczyć naszą planetę” – piszą autorzy, a sygnują przedstawiciele wszystkich państw członkowskich ONZ. Wzruszające, prawda?

W kwestii gospodarczej pomysł na Nowy Wspaniały Świat jest zapisany w punkcie 27: „Będziemy dążyć do zbudowania solidnych fundamentów gospodarczych dla wszystkich naszych krajów. Trwały i zrównoważony wzrost gospodarczy uwzględniający włączenie społeczne ma kluczowe znaczenie dla dobrobytu. To będzie mogło zostać osiągnięte jedynie jeśli podzielimy się bogactwem i rozwiążemy problem nierówności dochodów”. Prosta recepta: wystarczy się podzielić bogactwem. Lepiej byłoby po dobroci, oczywiście, ale jeśli się nie da…

Zrównoważony rozwój najlepiej zacząć od zrównoważonego poziomu, a wygodniej równać w dół – takie wnioski wysnuwają zwolennicy teorii spiskowych. Raptem kilka lat po ogłoszeniu „Agendy 2030” stał się COVID, a w ślad za nim dzisiaj mamy do czynienia z ogromnym spustoszeniem na rynkach. Przerwane zostały łańcuchy dostaw, producenci cierpią na brak surowców i podzespołów, jedyne czego jest pod dostatkiem to urzędników i podatków. Tego nie brakuje nigdzie na świecie.

Problem jest bardzo poważny i zdecydowanie wykracza poza barierę wyobraźni zwolenników teorii spiskowych.

Kilka dni temu „Forsal” opublikował artykuł o wstrząsającym, nieprzystającym do tej redakcji tytule: „Na świecie nagle zaczyna brakować wszystkiego. To wymknęło się spod kontroli”. Redakcja przytacza dowody na to, że naprawdę brakuje wszystkiego: od aluminium, miedzi, żelaza, stali do kukurydzy, kawy, pszenicy, plastiku i półprzewodników. „Dodatkowo kryzys pogłębiony jest przez niezwykle długą i rosnącą listę nieszczęść, które wstrząsnęły rynkiem surowców w ostatnich miesiącach. Na pierwszym miejscu tej listy trzeba wymienić dziwaczny wypadek w Kanale Sueskim, który w marcu zastopował światową żeglugę. Susza siała spustoszenie w uprawach rolnych. Siarczyste mrozy i masowe awarie zniweczyły w lutym operacje energetyczne i petrochemiczne w centralnych Stanach Zjednoczonych. Niecałe dwa tygodnie temu hakerzy unieruchomili największy rurociąg paliwowy w USA, po raz pierwszy od 2014 r. doprowadzając ceny benzyny do ponad 3 USD za galon. Teraz masowa epidemia wirusa Covid-19 w Indiach zagraża największym indyjskim portom” – pisze „Forsal”.

Co będzie dalej? Analitycy nie mają złudzeń: przyspieszy inflacja. Reynolds Consumer Products Inc. – producent folii aluminiowej – planuje kolejną, trzecią już w tym roku podwyżkę cen. Rosną ceny żywności, czego symbolem jest najbardziej popularny na świecie olej z owoców palm olejowych, który w ciągu roku podrożał o ponad 135 procent. To nie może się skończyć tak, jakby sobie wymarzyli autorzy oficjalnego dokumentu ONZ, ale jest tak bardzo odwrotne od zapisanych celów „Agendy 2030”, że wiele osób nie może uwierzyć w przypadek.

Pojawiają się próby racjonalnego wytłumaczenia obecnych zwiastunów katastrofy obostrzeniami i lockdownami, a szerzej tym, jak się zachowywały solidarnie wszystkie rządy podczas rzekomej pandemii.

„Proszę, jak łatwo odtworzyć gospodarkę socjalistyczną: wystarczy przez kilka miesięcy płacić ludziom za niewykonaną pracę i mamy powtórkę z bloku wschodniego w XX wieku”; „Nadrukowano pustej waluty, to co się drwić, że twardy, realny towar wymaga coraz większej ilości papierków” – komentują internauci i trudno im nie przyznać racji. A przynajmniej nie wypada odrzucać tego typu interpretacji wydarzeń a priori.

Bo coś się naprawdę dzieje złego wokół: w przyrodzie, w gospodarce, w duszach. Nie na skalę lokalną, ale globalnie czuć przesilenie, czuć pomruki budzącego się końca znanego nam świata. Pytanie tylko brzmi, kiedy i gdzie to się zaczęło. W 2019 roku w Wuhan? W 2015 roku w Nowym Jorku?

Na stronie 32 „Agendy” czytamy, że „Krajowe wysiłki na rzecz rozwoju muszą być jednocześnie wspierane przez sprzyjające międzynarodowe otoczenie gospodarcze, w tym spójny i wspierający się wzajemnie handel światowy, systemy monetarne i finansowe, a także wzmocnione globalne zarządzanie gospodarcze”. I to jest chyba sednem sprawy.

Paweł Skutecki

Kategoria:
Skuter12 gov pl