Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Wesoły Romek i jego włoski domek

 

Roman Giertych, to postać zewszech miar tragiczna. W polskiej polityce takich fikołków, jak on, nie umiał robić nikt. No oprócz sekretarzy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, jastrzębi komunizmu, którzy szybko zorientowali się w nowych realiach i zaczęli okupować pierwsze ławy kościołów w czasie rzekomej transformacji ustrojowej.

Roman Giertych – z TYCH Giertychów – był przez lata ikoną narodowców. Najtwardszych z twardych, odwołujących się wprost do przedwojennej endecji. Jego dziad i ojciec byli wręcz przez młodych narodowców stawiani na piedestały. Byli wzorcami do naśladowania, a Roman był narodowym Mojżeszem, który miał przeprowadzić wspólnotę przez kosmopolityczne i grzeszne morze.

Jego Liga Polskich Rodzin była partią totalną: wodzowską, dającą recepty na dobre życie dla wszystkich, od osób w podeszłym wieku do wszechpolskiej młodzieży. I Roman Giertych spełnił ich oczekiwania: brawurowo wszedł do Parlamentu Europejskiego (wcześniej nawołując do głosowania w referendum przeciwko wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej) i do polskiego Sejmu. Wszedł do rządu, ale tam poległ w starciu z Jarosławem Kaczyńskim.

I wtedy stało się coś, czego nikt nie mógł się spodziewać. Przyjaciel Ojca Dyrektora, nieprzejednany wróg wszelakiego lewactwa, dał wywiad „Wyborczej”, gdzie powiedział, że nie przyjąłby do Ligi Polskich Rodzin… Romana Dmowskiego.

Piekło zamarzło.

W jednej chwili Giertych przeszedł na ciemną (czy jasną – jak kto woli) stronę księżyca. Z Polonii Warszawa do Legii. Z chórków u Zenka do Behemota. Z warsztatów dla wegetarian na polowanie z nagonką. Trudno to było zrozumieć, ale po czasie motywacje wyszły na jaw.

Krajowy Rejestr Sądowy daje pewien ogląd na zarobki mecenasa Giertycha. Rok po założeniu działalności, w 2013 roku, jego kancelaria przyniosła ponad 5 mln przychodu i prawie 3,5 miliona zysku. Później koszty były wyższe, więc i deklarowany zysk – a co za tym idzie podatek od dochodu – niższy. Wśród klientów mecenasa były gwiazdy styku polityki z biznesem: syn Donalda Tuska, Radek Sikorski, Ryszard Krauze.

I teraz prokuratura ma właśnie do kontaktów mecenasa z tym ostatnim klientem sporo zastrzeżeń. Na tyle poważnych zastrzeżeń, że postanowiła Romana Giertycha zatrzymać. Jej zdaniem był on jednym z ogniw służących do wyprowadzenia 92 milionów z giełdowej spółki Polnord. Sam Giertych miał na tej operacji zarobić 2,4 miliona złotych.

I teraz dopiero zaczyna się ciekawie, bo sprawa Giertycha trafiła między wódkę a zakąskę. Czyli między „niezależne” sądy i „Ziobrowską” prokuraturę. Sąd nie był w stanie opanować pokusy zrobienia psikusa i… wypuścił mecenasa, który zresztą też nie krygował się wcale i przedstawił szerokiej widowni zakres swoich prawniczych sztuczek z mdleniem i sugestiami o otruciu go przez wraże siły.

Mamy w związku z tym sytuację następującą: albo prokuratura nie przygotowała porządnie dokumentacji, nie zebrała mocnych dowodów i naprawdę chciała na „wydrę”, jak za starych dobrych czasów, potraktować mecenasa aresztem wydobywczym, albo sąd na złość mamie odmrozi nam wszystkim uszy i za – przyznajmy sporą, bo pięciomilionową kaucją – wypuszcza człowieka, co do którego są dowody na jego przestępczą działalność. Trzeciej opcji nie ma. Albo prokuratura, albo sąd robi nas w – nomen omen – konia.

Mecenas dostał także zakaz opuszczania kraju, co jest dla niego wyjątkowo okrutną represją w kontekście tego, że jest przecież posiadaczem ślicznej wilii we Włoszech. To znaczy formalnie oczywiście nie on, a jego skromna żona. Fakt, że pozwolenie dotyczące tej posiadłości pani Barbara otrzymała dokładnie w tym samym roku, którego dotyczą prokuratorskie zarzuty wyprowadzenia milionów z giełdowej spółki, to czysty zbieg okoliczności.

Wydaje się, że dużo racji mają wyznawcy teorii spiskowej mówiącej o tym, że dawno temu powstała umowa mówiąca o nietykalności polityków. „My nie ruszamy waszych, a wy naszych” – tak krótko i precyzyjnie miała ona brzmieć.

I faktycznie, żaden polityk od kilkudziesięciu lat nie poniósł na poważnie żadnej odpowiedzialności. Jeśli teraz minister Ziobro naprawdę – a nie na pokaz – złamie tę umowę, to przejdzie do historii.

Paweł Skutecki

Kategoria:
?????????????????????????????????????????????????????????