Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

TWOJA KOLEJ na opinie…

 

Ponieważ rubrykę „Twoja kolej na opinie…” wypełniają treścią autorzy z różnych środowisk i grup społecznych, a my nigdy nie będziemy krępować cenzurą prezentowanych przez nich poglądów, informujemy Czytelników, że mogą one być niekiedy niezgodne z poglądami redakcji, a także sympatiami politycznymi samych Państwa.

Przypominamy, że opinie można przesyłać na portal społecznościowy: https://www.facebook.com/Miroslaw.Stanislaw.Lisowski/ i email: opinie@wolnadroga.pl

 

Koniec świata

Obserwując – głównie za pośrednictwem telewizji i Internetu– to, co się ostatnio działo na ulicach polskich miast odniosłem wrażenie, że chyba tak właśnie wyglądały ostatnie dni Sodomy i Gomory. Zło, wściekłość, nienawiść. To główne emocje, jakimi epatowały tłumy ludzi, ale przecież większość, ta przytłaczająca, milcząca większość Polaków, wcale taka nie jest!

Jestem reprezentantem środka. Nie chodzę co tydzień do kościoła, ale i nie pluję na niego przy każdej okazji. Nie pasjonuję się polityką, ale znam nazwiska tych, na których głosowałem. Nie jestem fanatykiem żadnej partii, ale w każdej widzę równie wyraźnie mężów stanu, jak i durniów. Tacy jak ja nie wychodzą na ulicę, nie krzyczą żądając ukrzyżowania jednego czy drugiego łotra, który może się okazać świętym.

To, co ostatnio działo się na ulicach polskich miast naprawdę mnie przytłoczyło. Rozumiem prawo do wyrażania swoich poglądów, manifestowania własnego zdania, protestowania przeciwko postępowaniu władzy – to są fundamenty demokracji i trudno, trzeba się pogodzić z tym, że głos ludzi, których kompletnie nie rozumiemy, albo z którymi się głęboko nie zgadzamy, brzmi donośnie i jest powtarzany przez media.

Ok, rozumiem. Są jednak pewne sprawy, które są ważniejsze od demokracji. Naprawdę – demokracja nie jest bożkiem, w imię którego wolno zrobić wszystko, bo wszystko uświęca. Nie, nie uświęca. Demokracja jest oczywiście systemem dobrym, ale nie doskonałym. Nie potrafię przyjąć do wiadomości tezy, że wszystko – absolutnie wszystko – powinno być poddane demokratycznemu osądowi. Są moim zdaniem sprawy, których nie wolno poddawać jakiemukolwiek osądowi. Takim czymś jest życie.

Sprawa jest bardzo prosta. Życie jest fundamentem, jest czymś, z czym nie wolno dyskutować. Choćby 90 procent Polaków uważało, że wolno zabijać w imieniu prawa – państwo nie powinno w ogóle pozwalać na taką dyskusję. Można oczywiście dyskutować, co jest życiem, a co nim nie jest. Czy zarodki używane do zapłodnienia in vitro są życiem? Nie wiem, jedni naukowcy mówią, że tak, inni – że nie. Ale póki nie będzie jednomyślności, nie wolno ich wylewać do zlewu…

A tak się dzisiaj robi. Czy życiem jest płód od pierwszego, dziesiątego, czy setnego dnia? Czy jest życiem także ludzka egzystencja w bardzo podeszłym wieku? To nie są pytania teoretyczne, skoro na ulicach donośnie brzmi głos domagający się zgody na tak zwane usuwanie ciąży.

Aborcja i eutanazja, to są tematy, z którymi nie powinien zmagać się uliczny tłum. Zabijania nie można uzależniać od opinii większości. Nie wolno głosować takich spraw, od tego jest Konstytucja, która zapewnia życiu ochronę – od początku, do końca. I ludzie, którzy jeszcze niedawno domagali się poszanowania ustawy zasadniczej, którzy nosili koszulki z napisem Konstytucja, dzisiaj domagają zgody na jej ignorowanie.

Państwo powinno swoim całym autorytetem (albo resztą tego, co z niego zostało) zdecydowanie trzymać się litery Konstytucji. A tego nie robi. Robią to… zwykli ludzie. Zwykli, choć jakże nietypowi. Widziałem ich, kiedy bronili kościołów, bo protestujący przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji postanowili swoją złość wyładować na… budynkach świątyń. Dobrze, że na budynkach, a nie kapłanach, jak to robili komuniści. W mgnieniu oka pod kościołami pojawili się ich obrońcy – zwykli ludzie z różańcami w rękach.

Dziwnych czasów dożyliśmy, kiedy trzeba we własnym kraju bronić kościołów przed aktami wandalizmu dokonywanymi w biały dzień. Ciekawe jednak, dlaczego akurat na kościołach skupił się gniew protestujących. Czyżby spontanicznie wyczuwali skąd Polacy czerpią siłę do walki o życie? Czy stąd też należy tłumaczyć ten ewidentnie wyreżyserowany i skorelowany w czasie atak na Papieża Jana Pawła II? Co będzie dalej, atak na Popiełuszkę? Na ojca Kolbego?

Aleksander Marian z Kujaw (dane osobowe do wiadomości Redakcji)

 

Po dłuższej przewie, tym razem przysłał do redakcji swoją opinię Pan Aleksander Marian. Dziękuję za poświęconą nam uwagę, a przede wszystkim za opinię, którą zechciał Pan podzielić się z Czytelnikami.

Ze swej strony dobrze rozumiem rozgoryczenie, a nawet złość, uczucia, które wyraźnie przebijają się w tekście. Wiele osób pytało mnie ostatnio skąd ta hipokryzja przeciwników politycznych partii Prawo iSprawiedliwość obecnie sprawującej władzę w Polsce?

No cóż, być może opozycja nie mając pomysłu na skuteczne przejęcie władzy ucieka się do takich niecnych posunięć. Nie jest tajemnicą, że trudnych momentach naszej historii Kościół Katolicki był zawsze ostoją wolności. Mimo wielu popełnionych błędów, a nawet przestępstw niektórych księży, ten Kościół w ogromnej większości także dzisiaj jest miejsce, w którym ludzie szukają pomocy i to nie tylko duchowej.

Niczym nie da się usprawiedliwić aktów wandalizmu kierowanych przeciw świątyniom w Polsce. Można jedynie żywić nadzieję iż nadejdzie opamiętanie.

Kategoria:
logo zwitek