Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-literatura

Prosto z półki

Patti Smith

„Nie gódź się”

Biuro Literackie 2019

Nie tak dawno Filip Łobodziński, iberysta, dziennikarz i tłumacz z angielskiego przekładał teksty Boba Dylana. Teraz kontynuuje cykl translacji wielkich postaci amerykańskiej sceny rockowej tomem „Nie gódź się” z piosenkami legendarnej Patti Smith. Słuchacze radiowi kojarzą ją z jednym z hitów – utworem „Because the Night” nagranym z Bruce’em Springsteenem. Ale Smith wymyka się łatwej ocenie, nie pisze chwytliwych melodii, łatwych tekstów, nie wygląda jak wiele wokalistek, dla których sceniczny idealny image przekłada się na realne zyski. Patti Smith pozostała przez lata sobą, jedną z kluczowych postaci rocka od 1975 roku, kiedy ukazał się jej debiutancki album „Horses” po dziś dzień, kiedy Smith nie tylko wciąż występuje na scenie, ale angażuje się w sprawy społeczne. Filip Łobodziński sięga do jej utworów ze wszystkich dziesięciu płyt, ale też przybliża polskim czytelnikom, fanom Smith i po prostu dobrej rockowej muzyki utwory z pierwszego okresu jej twórczości (1970-1975), ale i późniejszych (1989-2016). Łobodziński z wielką wrażliwością tłumaczy słynne dla rocka piosenki – „Glorię”, „Dancing Barefoot”, czy „People Have The Power” udowadniając, jak wielką siłę przekazu mają wciąż słowa Patti Smith.

 

„Live The Polish Way of Life. Jakoś to będzie”

Wydawnictwo Znak 2019

Dotychczas, to my uczyliśmy się z książek, jak radzić sobie w podbramkowych sytuacjach, mieć dobry humor i iść do przodu. W Polsce czytelnicy zachwycali się skandynawskim sposobem na życie hygge. Tymczasem i my mamy swój patent na problemy. Angielskie wydanie książki „Jakoś to będzie”, to idealny prezent dla tych obcokrajowców, którzy chcą lepiej nas zrozumieć i zaakceptować, albo wręcz nauczyć się od nas optymizmu. Wydawnictwo Znak opublikowało idealny przewodnik, tylko że zamiast miast i zabytków mamy zwyczaje i mentalność w roli głównej. O tym, co rozumiemy pod pojęciem szczęście autorom książki opowiadają Joanna Bojańczyk, Aleksander Doba, Olga Drenda, Magdalena Grzebałkowska, Łona, Rafał Madajczak (ASDziennik), Janusz Makuch, Wojciech Mann, Jurek Owsiak, Michał Rusinek, Marcin Wicha, Magda Wójcik (Najedzeni fest!). Lektura obowiązkowa dla władających językiem angielskim znajomych albo tych obcokrajowców, których dopiero poznajemy, a pragniemy, by i oni lepiej nas zrozumieli. Przynajmniej po przeczytaniu nie trzeba długo tłumaczyć, dlaczego lubimy biesiadować i czasem mamy nos na kwintę.

 

Stacy Horn

„Wyspa potępionych”

Wydawnictwo Znak 2019

Nowy Jork kojarzy się z tętniącą życiem, różnorodną metropolią, centrum amerykańskiej kultury, miejscem wymarzonym do życia dla wielu ludzi z całego świata. Tymczasem w książce Stacy Horn poznajemy jego ciemną stronę i wydarzenia, które okryły hańbą włodarzy miasta. W 1832 roku na wyspie Blackwell (obecnie znanej pod nazwą Roosevelt Island) zbudowano zakład penitencjarny, do którego zsyłano z miasta chorych, niedołężnych, sieroty i przestępców. O tym, że trafili do miejsca kaźni wielu z nich dowiadywało się dopiero na miejscu. Złą sławę wyspy ujawniła Nellie Bly, słynna amerykańska reporterka, która postawiła na dziennikarstwo wcieleniowe i, udając chorą psychicznie (wcześniej ćwiczyła mimikę w lustrze i tak dalece denerwowała sublokatorki, że zgłosiły, iż zachowuje się nienaturalnie), została przewieziona i umieszczona na Blackwell. Jej relacja dla „New York World” wstrząsnęła nie tylko Nowym Jorkiem. Kobiety, które trafiały do szpitala na wyspie pochodziły najczęściej z rodzin imigrantów i nie do końca odnalazły swój american dream. W szpitalu trwała walka o jedzenie, nawet nieświeże mięso i stary chleb, mycie odbywało się wyłącznie zimną wodą, a niedosuszone włosy moczyły poduszki i sprawiały, że pacjentkom było zimniej, koc był zaś pojedynczy. Te i wiele innych przykładów Bly opisała dla gazety, a teraz o wyspie pisze Stacy Horn pokazując, jak uważane za wzorcowe miasto swoich najmniej „reprezentacyjnych” obywateli po prostu wypchnęło poza nawias.

MAT