Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-historia

Kolej na historię: Wacław Krzeptowski i jego krzyżyk niespodziany

Wacław Krzeptowski i jego krzyżyk niespodziany

 

Jak mawia mądrość ludowa – nie będziesz wiedział dokąd pójść, jeśli nie wiesz skąd idziesz. Jeśli jednak oglądamy wstecz, to w przebogatej historii Polski dostrzegamy różne postawy, czasem także pełne sprzeczności, wszak jak powszechnie wiadomo rzeczywistość rzadko jest czarno-biała.

W kulturze podhalańskiej od dawna funkcjonował intrygujący element zdobniczy, przypominający swastykę, malowaną jednak prosto, a nie ukośnie. Taki znak umieszczono również na głazie upamiętniającym miejsce śmierci Mieczysława Karłowicza, u stóp Małego Kościelca w 1909 roku. Ten symbol określany jako krzyżyk niespodziany pojawiał się często w zdobieniach, z reguły w dość mało eksponowanych i zaskakujących miejscach, stąd jego nazwa.

Był czymś w rodzaju talizmanu, miał chronić od złego. Nikt nie przypuszczał, jakie znaczenie nada mu okupacja hitlerowska.

Dziś pod Tatrami niechętnie się o nim mówi, zbyt przypomina Goralenvolk – epizod, o którym wielu chciałoby zapomnieć. Zaledwie dzień po wywiezieniu profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego do obozu, podczas inauguracji urzędowania Hansa Franka na Wawelu, delegacja Komitetu Góralskiego, której przewodniczył Wacław Krzeptowski, odziana w paradne zakopiańskie stroje, wręczyła mu złotą podhalańską ciupagę.

Kilka dni później gubernator Frank pojawił się w Zakopanem. Znowu uściski i pamiątkowe zdjęcia.Niewątpliwie była to starannie zaplanowana przez Niemców akcja propagandowa, po części przygotowana przez Witalisa Wiedera, kapitana Wojska Polskiego – w rzeczywistości zakopiańskiego rezydenta Abwehry.

Niemcy czuli się pod Tatrami dobrze, dość wspomnieć, że już w grudniu 1939 roku w Zakopanem odbyli spotkanie delimitacyjne z przedstawicielami Związku Radzieckiego (mające na celu ustalenie szczegółowych granic), a miasto z tej okazji udekorowano sowieckimi i hitlerowskimi flagami.

Wróćmy jednak do Wacława Krzeptowskiego. Był polskim politykiem i przedwojennym liderem Stronnictwa Ludowego w Nowym Targu, a także wiceprzewodniczącym Związku Górali. Podczas okupacji okazał się kolaborantem i zdrajcą, jednym z przywódców Goralenvolku.

Związek Górali, reaktywowany z poparciem hitlerowców, w swym memoriale próbował dowieść o pochodzeniu polskich górali od germańskich Ostrogotów. Warto jednak zastanowić się, czy działanie Krzeptowskiego miało też inne cele?Czy była to podwójna gra z okupantem?

GoralischesKomitee (Komitet Góralski) z siedzibą w Zakopanem i oddziałami terenowymi wydawał niebieskie kenkarty z literą G, potwierdzające narodowość góralską (były też inne: Ukrainiec, Polak, Żyd, Cygan). Posiadacz takiego dokumentu mógł liczyć na pewne ulgi i zasiłki. Nie wiadomo, ilu górali przyjęło taką kartę z lęku przed wywózką, wiadomo jednak, że nie było ich tak wielu.

W styczniu 1943 r. Niemcy wpadli na pomysł sformowania GoralischeDivision SS. Planowano zwerbować 10 tys. ochotników. Zgłosiło się zaledwie 300 górali. Ugoszczono ich jadłem i napitkiem, a później specjalny pociąg miał wszystkich zawieźć do obozu szkoleniowego. Dojechało tam zaledwie kilkunastu, reszta uciekła po drodze. Jednak za samą obietnicę utworzenia tej dywizji – jak twierdzi Stanisław Karpiel – Krzeptowski ściągnął z Niemiec sześćdziesięciupolskich jeńców wojennych. W tej grupie był przewodnik tatrzański, Stanisław Marusarz.

Ponoć istniała lista uratowanych przez niego więźniów z obozów koncentracyjnych, licząca około trzystu osób. Dzisiaj trudno ją odszukać. Mówi się, że wielu osobom pomógł, wystawiając fałszywe zaświadczenia, chroniące przed wywózką na roboty. Trzeba jednak pamiętać, że w Zakopanem, w willi Palace funkcjonowała gestapowska katownia. Z samego Zakopanego zamęczono tam, bądź wywieziono do obozów osiemset osób.

Niewypał z utworzeniem góralskiej dywizji SS zmienił nastawienie Niemców do Krzeptowskiego. Wydano za nim list gończy, wyznaczono nagrodę. On sam z pieniędzmi Komitetu Góralskiego uciekł na Słowację, do sowieckiego oddziału partyzanckiego.

Trudno dziś jednoznacznie ocenić tę postać. Więcej na niej ciemnych niż jasnych odcieni. Mam świadomość, że zaledwie dotknąłem tematu. Zainteresowanych odsyłam do książki Bartłomieja Kurasia i Pawła Smoleńskiego „Krzyżyk niespodziany. Czas Goralenvolk”. Wspomnę jednak, że legendarny „Ujek” – Józef Krzeptowski, słynny kurier AK, który swą postawą chciał zmyć hańbę z nazwiska Krzeptowski nie potępiał Wacława. Gdy wrócił z łagru, powiedział, że to właśnie on dwukrotnie uratował mu życie.

20 stycznia 1945 r.Wacława Krzeptowskiego zatrzymał oddział AK „Kurniawa”, dowodzony przezTadeusza Studzińskiego. Aresztowany podobno dobrowolnie napisał testament, w którym cały majątek przekazał na rzecz oddziału partyzanckiego,jako zadośćuczynienie dlanarodu polskiego za błędy i winy popełnione wobec polskiej ludności Podhala.

Przed śmiercią prosił o kulę. Odpowiedziano mu, że kula, to śmierć honorowa, a zdrajcy na nią nie zasługują. Został powieszony.

Krzysztof Wieczorek

his03 hans frank_wacław krzeptowski