Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Tweet’nij o tym, czyli o czym ćwierka świat

 

O sile mediów społecznościowych i skali ich wpływu na debatę publiczną nikogo przekonywać raczej nie trzeba, choć nadal zdarzają się wśród osób światłych jednostki, które zdają się ten obszar działalności opiniotwórczej lekko ignorować. A to błąd, i to duży błąd, zważywszy na wiedzę, jaką posiadamy i jakiej dostarczają nam same największe serwisy społecznościowe, które regularnie raportują nam poziom naszej aktywności, ale także odzew naszych obserwatorów i czytelników na publikowane przez nas treści. Za skrajną ignorancję należałoby więc uznać dziś fakt, że niektórzy nadal z pewną nonszalancją podchodzą do tego medium komunikacji, a mianowicie do komunikacji wirtualnej.

Kiedy mowa o debacie publicznej, a zwłaszcza o polityce, na szczególną uwagę zasługuje wszystkim znany i popularny serwis Twitter, którego twórcami są Jack Dorsey, Ev Williams, Noah Glass oraz Biz Stone. To ci czterej panowie w marcu 2006 roku stworzyli serwis, który według szacunkowych danych odnotowuje miesięcznie 330 miliony aktywnych użytkowników.

Jak działa Twitter? Przede wszystkim służy do informowania społeczności serwisu w sposób skondensowany. Naczelna zasada konstruowania Tweet’a, czyli innymi słowy komunikatu tekstowego, to stworzenie wiadomości, która nie przekracza 280 znaków. Tweet’y są więc krótkimi wiadomościami tekstowymi, które dzięki skondensowanej i skrótowej treści są chętnie czytane przez zabieganych i zapracowanych użytkowników sieci.

Twitter jest bardzo chętnie wykorzystywany przez osoby publiczne do publikowania interesujących je treści, ale przede wszystkim spełnia rolę opiniotwórczą oraz informacyjną. Na Twitterze konta mają wszyscy najbardziej wpływowi politycy, wszystkie agencje informacyjne, a także wszystkie ważne instytucje o zasięgu lokalnym i międzynarodowym. Nie być na Twitterze, to de facto nie wiedzieć, co się dzieje na świecie.

Jednym z najbardziej znanych użytkowników Twittera był do niedawna prezydent USA, Donald Trump, któremu administracja serwisu najpierw zablokowała, a docelowo usunęła prywatne konto, co odbiło się szerokim echem na całym świecie, ponieważ zostało uznane za jawne ograniczanie wolności słowa.

Trump słynie z ciętego języka, nie wpisującego się w kanony poprawności politycznej, co przy obecnym układzie sił politycznych w USA, a więc po wyborze na urząd prezydenta USA Joe Bidena, stoi w dużej sprzeczności do polityki komunikacji proponowanej przez następcę byłego prezydenta.

Po zablokowaniu konta Donalda Trumpa wartość rynkowa serwisu Twitter spadła o 2,5 miliarda dolarów, co doskonale obrazuje siłę rażenia Tweet’ów generowanych przez byłego prezydenta oraz skalę jego oddziaływania na opinię publiczną nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale także na świecie. Bezterminowe zawieszenie prywatnego konta prezydenta Trumpa na Twitterze z punktu widzenia doniesień giełdowych było skrajnie niemądrym biznesowo posunięciem. Jednak Twitter nie zniknął i ma się dobrze, mimo nieobecności na nim nieodżałowanego Donalda Trumpa.

Jakie znane nazwiska ze świata polityki i showbusiness’u można spotkać na Twitterze? Według danych dostępnych na portalu Wikipedia.org w maju 2021 roku w pierwszej piątce najbardziej gorących nazwisk serwisu znaleźli się kolejno: 1. Barack Obama; 2. Justin Bieber; 3. Katy Perry; 4. Rihanna oraz 5. Taylor Swift.

Jak widać, tylko pierwsze miejsce obsadza polityk światowego formatu, były prezydent Stanów Zjednoczonych, a pozostałe osoby to wokaliści amerykańscy, laureaci wielu nagród muzycznych, w tym nagród Grammy, których przeboje zna i nuci cały świat.

Według bieżących danych istnieje na Twitterze 1,3 miliarda kont, a codziennie wysyłanych jest 500 milionów Tweet’ów. Tylko 330 milionów użytkowników, to użytkownicy aktywni. Jednak to tych 330 milionów osób nadaje ton debacie publicznej, która przez 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu i 365 dni w roku toczy się na Twitterze.

Deprecjonowanie więc tzw. polityki twitterowej, jak jest określana polityka uprawiana za pośrednictwem tego serwisu, byłoby nie tylko niedorzeczne, ale zwyczajnie głupie. Każdy, komu choć odrobinę zależy na tym, by wpływać na to, co dzieje się na krajowej i zagranicznej scenie politycznej, powinien swoje konto na Twitterze mieć. Ba! Nie tylko je mieć, ale aktywnie z niego korzystać.

Dlatego następnym razem zamiast brać do ręki pilota, usiądź przed komputerem lub ściągnij aplikację Twitter na smartfona i po prostu załóż konto. Tweet’nij o tym, że jesteś już częścią wielkiej społeczności Twitterian, mianem którym lubią określać się jej użytkownicy. Odnajdziemy Ciebie na TT (bo tak w skrócie nazywany jest serwis), zaobserwujemy Twoje konto, czyli damy Ci follow, a potem to już hulaj dusza, piekła nie ma! No, oczywiście w granicach dopuszczalnych norm debaty publicznej, choć nie bądź zaskoczony, jeśli Twitter zaskoczy Cię wulgaryzmami czy treściami nieco gorszącymi. Mimo obowiązujących reguł, Twitter często przymyka oko na wulgaryzmy, co czyni go platformą niezwykle liberalną, jeśli chodzi o wolność słowa i możliwość wyrażania swoich nawet najbardziej niepoprawnych politycznie poglądów.

Do zobaczenia na TT! Tylko uważajcie, bo od Tweet’owania naprawdę można się uzależnić.

Anna Derewienko

Kategoria:
Anna12