Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-literatura

Prosto z półki

Jurij Andruchowycz

„Kochankowie Justycji”

Wydawnictwo Warstwy 2019

Niezwykle starannie wydana i przepięknie przetłumaczona na język polski książka ukraińskiego pisarza, laureata Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus, to zbiór ośmiu esejów na temat zbrodni i kary (tej drugiej zresztą niekoniecznie wykonanej) od XVII wieku do czasów autorowi współczesnych. Opisywane przypadki są zaczerpnięte z historii Galicji (Lwowa, okolic) służą Andruchowyczowi jako punkt wyjścia do szeroko pojętej dyskusji na temat dorastania, odwagi, zdrady, ofiary, pożądania, starzenia się, okrucieństwa, bezkarności. Sprawy przywoływane są bardzo różne, a opowieści powstawały na przestrzeni 30 lat, bo tyle przerwy w pisaniu dzieliło pierwszy z rozdziałów od ostatniego. Mamy tu watażków poczynających sobie z zatrważającą swobodą; kupca, który jest tak zakochany w żonie, że zawiera pakt z diabłem, aby się nigdy nie zestarzała; sinobrodego, który ciągle zatrudnia nowe służące, a o poprzednich ślad ginie, młodego ukraińskiego partyzanta, który zaślepiony wizją wyzwolenia spod niemieckiej okupacji podejmuje nierozważne decyzje. W ostatnim rozdziale Andruchowycz przypomina własną turpistyczną historię, przypominając makabryczną sprawę kryminalną z czasów, kiedy dorastał, a na jego bliskich i sąsiadów padł blady strach po znalezieniu anonimowego zamordowanego. Ukraiński pisarz daje tu prawdziwy popis wspaniałego epickiego stylu, a przy tym genialnie żongluje postaciami autentycznymi sprawiając, że ich biografie stają się fascynujące.

Olga Warykowska

„Cztery pory śmierci”

Wydawnictwo Nova Rae 2019

Wrocławska autorka debiutuje kryminałem, a jako że pracowała w Narodowym Forum Muzyki, temat wydawał się, zapewne, naturalny – środowisko muzyków orkiestry symfonicznej. Tytuł nawiązuje do znanego wszystkim cyklu czterech koncertów skrzypcowych Antonia Vivaldiego „Cztery pory roku”, ale został zmieniony. Nie bez powodu, bo w książce, podczas wykonania jednego z koncertów w Filharmonii Wrocławskiej, pierwszy skrzypek Grzegorz Krzyżczak, pada martwy, rzekomo z przyczyn naturalnych. Nie do końca wierzy w to flecista zespołu o wieloznacznych imieniu i nazwisku – Amadeusz Wagner – i postanawia na własną rękę wyjaśnić sprawę. Wagner nie ma przebojowego charakteru słynnego Richarda, ani nie czerpie z życia radości, jak Wolfgang Amadeusz, ale jest dociekliwy, zna muzyków orkiestry, jak własną kieszeń i dziwnie nie chce mu się wierzyć, że Krzyżczak tak po prostu odszedł na tamten świat. Jego śledztwo będzie bazowało na zbadaniu, kto niezbyt lubił skrzypka (a było wiele takich osób) i udowodnieniu, że nawet skromny flecista, który przeżywa twórczy impas potrafi coś zdziałać. Książka jest wyjątkowo dowcipna, bohatera trudno nie polubić. W sam raz na wakacyjną lekturę. Na plażę, w góry i do pociągu.

Mieczysław Gorzka

„Martwy sad”

Wydawnictwo Bukowy Las 2019

Debiutujący tym kryminałem wrocławianin (a pochodzący ze Środy Śląskiej) tytuł swojej powieści zawdzięcza rockowemu zespołowi Coma i ich piosence „W chorym sadzie” (zaczyna się od słów: Nie domykam furtki,/ Łatwiej będzie zwiać./ W ostrej trawie gruszki./ Martwy sad./ Hej! Tu nie dzieje się nic dobrego./ Hej! Tu nie dzieje się nic dobrego./ Od lat.). Ten tajemniczy i niepokojący sad pojawia się we śnie głównego bohatera, którym jest komisarz policji Marcin Zakrzewski. Śni nie tylko o sadzie, ale w ogrodzie widzi też swojego brata bliźniaka, który zniknął lata temu (nikt nie, co się z nim stało), a także dziwną postać, która zjawia się, niczym mgła. Dla Zakrzewskiego nowa sprawa, morderstw na osiedlu Marszowice we Wrocławiu będzie też punktem wyjścia, by znowu zanurzyć się w przeszłość i wyjaśnić wiele tajemnic. Akcja rozgrywa się we Wrocławiu, ale też bohater wyprawia się do Szczepanowa, czy Wiszni Małej nieopodal Wrocławia. Czyta się książkę znakomicie, a akcja trzyma w napięciu, a tajemnic jest bardzo wiele. Mieczysław Gorzka stworzył też ciekawy klimat i bohaterów, których losy nas autentycznie przejmują.

MAT