Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-literatura

Prosto z półki 07

Tamia Baudouin, Nathalie Ferlut

„Artemizja”

Wydawnictwo Marginesy 2019 (premiera 24 kwietnia)

Książka obrazkowa, czyli taka, w której ilustracje zdarzają się nawet częściej niż tekst, albo przynajmniej występują z tekstem na równych prawach. Autorki – scenarzystka Nathalie Ferlut i ilustratorka Tamia Baudouin postanowiły przyjrzeć się postaci jednej z najciekawszych malarek w historii – Włoszce Artemizji Gentileschi. Kobiet w dziejach sztuki do początków XIX wieku i to tych znaczących nie mamy aż tak wiele, a do sztalug zasiadały, czy brały w dłoń dłuto z reguły dwa rodzaje – te wywodzące się z rodzin artystycznych oraz te, których rodziny miały ambicje, by swoje córki kształcić wszechstronnie. Artemizja należała do pierwszej grupy – urodziła się jako córka malarza Orazia Gentileschi, ucznia samego Caravaggia, choć zdecydowanie mniej utalentowanego. Od wczesnych lat nie tylko podpatrywała ojca, szybko zaczęła mu pomagać, a wkrótce miała artystycznie znacznie więcej do powiedzenia, choć jej obrazy zdradzają życiorys naznaczony wyraźnie przez tragedię. Artemizja została zgwałcona przez jednego ze współpracowników ojca, Agostino Tassiego, któremu odważyła się wytoczyć publiczny proces. Świadomie wybierała tematy obrazów. Dominowały na nich kobiety, które albo od męskiej atencji uciekają, albo się mszczą na prześladowcach. Dziś Artemizję uważa się za wybitniejszą od ojca malarkę, a ponadto jest wzorem niezłomnej postawy w czasach, gdy los kobiet był niepewny, a często z góry przesądzony.

 

Elli H. Radinger

„Mądrość wilków”

Wydawnictwo Czarna Owca 2019

Dobrych kilkanaście lat temu Jack Nicholson zagrał główną rolę w filmie „Wilk”. Jego bohaterem był redaktor jednego z wydawnictw, który czuł wprawdzie, że w pracy grunt usuwa mu się spod nóg, ale nie wiedział jak temu przeciwdziałać. Rozwiązanie pojawiło się znienacka, kiedy na drodze potrącił wilka, a ranne zwierzę ugryzło go w rękę i uciekło do lasu. Rana, pozornie nieszkodliwa, miała jednak poważniejsze konsekwencje, bo bohater Nicholsona nagle wyostrzył zmysły, lepiej widział, słyszał i odczuwał, namiętnie kochał i z taką samą pasją dopadał ofiarę. Film sensacyjny filmem, ale Elli H. Radinger wie, że wilki są niezwykłymi zwierzętami, bo spędziła z nimi już ponad 30 lat. Świadomie zrezygnowała z zawodu prawnika i postanowiła obserwować zachowania wilków. Żartuje, że nie pożerają czerwonych kapturków, ale (wbrew pozorom) mają z nami wiele wspólnego, choć autorka podkreśla, że są od ludzi zdecydowanie bardziej empatyczne. Stoją murem za rodziną i dziećmi, nie zapominają o starszych albo schorowanych, stają twarzą w twarz z problemami i nie boją się ryzykować. Przepiękna książka Radinger, to dowód na to, że stereotypy o niebezpiecznym wilku trzeba włożyć między… bajki.

 

Kate Morton

„Córka zegarmistrza”

Wydawnictwo Albatros 2019

Australijka Kate Morton zdobyła sobie wiernych czytelników powieściami pełnymi tajemnic. Nie inaczej będzie i tym razem. Akcja „Córki zegarmistrza” rozgrywa się w dwóch planach czasowych – latem 1862 roku i współcześnie. W obydwu przypadkach mamy sporo niewyjaśnionych spraw. Oto w II połowie XIX wieku grono zaprzyjaźnionych artystów pojechało na artystyczny plener do Oxfordshire stacjonując w Birchwood Manor. Była to, w rzeczy samej, niezapomniana wyprawa, zwłaszcza dla dwóch pań, z których pierwsza została zastrzelona, a druga przepadła, jak kamień w wodę. Zniknęła także rodowa pamiątka, a biografia jednego z artystów, Edwarda Radcliffe’a diametralnie się zmieniła pod wpływem tych wydarzeń. Dziwnym trafem sprawa kryminalna z Birchwood Manor powraca w XXI wieku, gdy na torbę z tajemniczą zawartością natyka się londyńska archiwistka Elodie Winslow. Czy uda jej się dotrzeć do wydarzeń sprzed ponad 150 lat i odkryć tajemnicę, która na zawsze zmieniła życie wielu osób. A skąd tytuł? Bo całą historię poznajemy za sprawą relacji Birdie Bell, córki zegarmistrza. Jaką odegrała rolę w wydarzeniach? Trzeba przeczytać, nie zdradzamy.

MAT