Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-literatura

Prosto z półki 05

Weronika Nawara

„W czepku urodzone”

Wydawnictwo Otwarte 2019

Podtytuł książki, to „o niewidzialnych bohaterkach szpitalnych korytarzy”, a autorka jest wyjątkowo młodą (ma 24 lata) pielęgniarką. Choć pracuje w zawodzie dopiero od dwóch lat postanowiła o nim opowiedzieć i zarówno odczarować wiele stereotypów, jakie towarzyszą postrzeganiu pielęgniarek, jak i pokazać czytelnikom, czym naprawdę jest profesja wymagająca sporej wiedzy, samozaparcia, dyscypliny, siły, cierpliwości. Weronika Nawara przekonuje, że nie jest to zawód gorszy od innych i od razu zaznacza, że daje wiele satysfakcji. Ale statystyki są nieubłagane – w kraju brakuje setek tysięcy pielęgniarek, a będzie ich potrzeba jeszcze więcej. O zainteresowanych będzie coraz trudniej, bo zarobki nie przyprawiają o zawrót głowy, a po studiach trzeba się regularnie dokształcać na płatnych kursach. Nie wspominając o trudnej pracy, wielu obowiązkach, psychicznym obciążeniu. Autorka zanim napisała książkę prowadziła bloga poświęconego pielęgniarstwu, potem przyszła propozycja od wydawnictwa i wreszcie książka, która wzbudzi pewnie wiele dyskusji o zawodzie i o tym, że o problemach czepkowego środowiska pisze tak młoda i jeszcze bardzo niedoświadczona osoba. Jednak „W czepku urodzone”, to opowieść na wiele głosów innych pielęgniarek, których Weronika wysłuchała.

 

Grażyna Bacewicz

„Sidła”

Polskie Wydawnictwo Muzyczne 2019

Wybitna polska kompozytorka autorką kryminału? To nie kaczka dziennikarska, ale fakt udokumentowany maszynopisem, jaki Grażyna Bacewicz pozostawiła w szafie swojego domu. Za jej życia nie wydana teraz ukazała się nakładem PWM-u dzięki wnuczce, która przestudiowała dokładnie rodzinne archiwa i przechwyciła powieść „Sidła”. Czytamy w niej o śledztwie w sprawie zamordowanej w Ameryce kobiety, którą ktoś uśmiercił wbijając jej szpilkę w potylicę. Sprawa rusza z miejsca dopiero z chwilą pojawienia się detektywa Decise’a, nieprzypadkowo pewnie Francuza, bo z Francją Grażyna Bacewicz była wyjątkowo silnie związana. Pierwsze wydanie kryminału wzbudziło wielkie zainteresowanie, nie tylko muzycznego środowiska, ale też krytyków literackich, którzy z zupełnie nowej strony przyjrzeli się kompozytorce, dla której „Sidła” nie były wcale literackim debiutem. Opublikowane zostały m.in. opowiadania, więc wielbiciele wiedzieli, że kobieta, która skomponowała genialny Koncert na orkiestrę smyczkową jest także utalentowaną pisarką, świetnym obserwatorem życia i ludzi. Teraz, gdy w rocznicę śmierci świat zachwyca się nagraniami jej muzyki kameralnej warto sięgnąć po powieść. Wielu mile zaskoczy.

 

Eric-Emmanuel Schmitt

„Madame Pylinska i sekret Chopina”

Wydawnictwo Znak 2019

Powieść w dużej mierze autobiograficzna, bo autor „Oskara i Pani Róży”, który jest literacko dość płodny (w Polsce ukazały się jego 24 książki) tym razem wraca, nie po raz pierwszy zresztą, do tematu muzyki. Niegdyś pisał i o Mozarcie i o Beethovenie. Do Chopina sięgnął przypominając sobie własne młode lata, kiedy, podobnie jak główny bohater „Madame Pylinskiej i sekretu Chopina”, uczył się gry na fortepianie pod okiem polskiej profesorki. Ta książkowa, tytułowa Madame Pylinska, ma nie tylko swoje sposoby na to, by zachęcić ucznia do grania, ale i rozbudzić w nim prawdziwą pasję i miłość do muzyki. W tym przypadku Chopina. W polskim wydaniu Schmitt skierował do czytelników list, w którym wyjaśnia fascynację Chopinem i przyczynę takiego stanu rzeczy, czyli nauczycielkę. A ta jest wyjątkowym okazem zarówno dyscypliny, jak i niekonwencjonalnego podejścia do interpretacji muzyki. Swojemu podopiecznemu doradza, dla lepszego zrozumienia utworów Chopina, zrywać kwiaty nie strącając z nich rosy, obserwować, jak wiatr obchodzi się z gałęziami drzew, czy po prostu kochać. Niewielka, ale subtelna książeczka o tym, że czasem czytanie nut nie wystarczy, by zagrać pięknie, mądrze i poruszająco, albo po prostu zrozumieć kompozytora.

MAT