Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Naród nasz jak lawa – Poza koleją – Felieton Mariana Rajewskiego

Jesteśmy przedmurzem Europy, a to od wieków stanowiło zarówno ogromną szansę, jak i koszmarne zagrożenie dla naszego bytu gospodarczego, politycznego, kulturowego i każdego innego. Strefa zgniotu bywa też strefą erupcji i dobrze byłoby, gdybyśmy nie przegapili krytycznego momentu, kiedy można przez chwilę potraktować naciskający beton jak trampolinę. 

Zazwyczaj bywaliśmy pchani jak taran, albo na wschód, albo na zachód. Jedni i drudzy traktowali nas jak pole bitwy, dosłownej i finansowej, jak pole niczyje. Pchali nas jedni na drugich obiecując gruszki na wierzbie, a my zwykle mieliśmy do wyboru tylko to, do kogo ustawić się przodem, a do kogo tyłem. Jeśli w ogóle mieliśmy jakiś wybór, bo to wcale nie było takie oczywiste. 

Bywały jednak w historii momenty, kiedy zdobywaliśmy się na samodzielność, kiedy przewracaliśmy stolik i dyktowaliśmy tej części świata swoje zasady. Przyznajmy, że zdarzało się tak sporadycznie i nigdy nie trwało to długo. 

A teraz? Znów jesteśmy przepychani, ale o dziwo od kilku lat – zaskakujące, ale ten okres zbiega się w czasie z rządami jednej opcji politycznej – obie strony wydają się być zaskoczone naszą samodzielnością. Ani Wschód nie traktuje nas jak oręża Zachodu, ani Zachód nie widzi w nas narzędzia Wschodu. Ma to różne konsekwencje, a jedną z nich jest zbudowany rurociąg łączący Rosję z Niemcami, który kompletnie pominął nasze zdanie, nasze interesy i dobitnie pokazał nam, że niewiele mamy do powiedzenia w świecie naprawdę poważnych interesów. 

Nasi sąsiedzi próbowali od pewnego czasu „kupować” nas świecidełkami. Mają ku temu dość komfortową sytuację, bo pod względem gospodarczym jesteśmy obiektywnie patrząc skolonizowani przez Niemców, a patrząc na bezpieczeństwo energetyczne przez Rosjan. Mogą więc robić co chcą. Mogą nas próbować karcić rękami Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i poniżać brakiem dostępu do wraku samolotu, w którym zginęła elita polskiego narodu. Mogą i robią to. 

Szlag mnie trafia, jak widzę te naprawdę tanie zagrywki przyjaciół ze wschodu, którzy wykorzystując naiwność, brak znajomości realiów i po prostu desperację mieszkańców Bliskiego Wschodu testują naszą wyporność, nie tyle w zakresie bezpośredniego bezpieczeństwa granicy Unii Europejskiej, co bardziej odporność na medialne ataki zwolenników całkowitego otwarcia Europy na przybyszów skądkolwiek. Nie chodzi tu bynajmniej o żadne prawa człowieka, bo kiedy jest konkretny wybór między prawami do życia w bezpieczeństwa Polaka, a prawem do migracji człowieka bez narodowości i bez żadnej weryfikowalnej tożsamości, to polski rząd ma obowiązek twardo opowiadać się za bezpieczeństwem własnych obywateli. 

Media mimo wszystko nie rzuciły się na Polskę tak bardzo, jak na to liczył Wschód. Chodzi o media nie tyle polskojęzyczne, co szerzej – europejskie i globalne. Zbyt grubymi nićmi szyta jest ta afera. Ale co się przykleiło, to na jakiś czas zostanie na Polsce, Polakach i polskim rządzie. 

Zachód tymczasem prze z drugiej strony. Z szaleńczą zawziętością uderza w finanse, rzekomo związane w jakiś sposób to z Czechami, to z sądami. Obłędna retoryka, która pozwala Niemcom na rozwój energetyki węglowej, a nam równocześnie ogranicza możliwość budowy elektrowni atomowej i nakazuje zamykanie kopalni węgla, pokazuje, że naprawdę nie chodzi wcale o żadne środowisko. To po prostu pretekst do ataku na Polskę. 

Podobnie jak sprawa sądów, które w naszym kraju działają sprawnie niczym państwowa stomatologia, czyli de facto nie działają wcale. Kto miał nieprzyjemność załatwiania czegokolwiek u polskiej Temidy, ten wie o czym piszę i co mają na myśli emeryci skandujący „wolne sądy”…

Skoordynowana akcja Wschodu i Zachodu polegająca na atakowaniu, podszczypywaniu, obrażaniu i szkalowaniu Polski nie jest przypadkowa. Ma jakiś konkretny ośrodek decyzyjny, konkretny cel, konkretny scenariusz. 

Na razie radzimy sobie doskonale, pokazując stanowczość, a jak trzeba to i środkowy palec. Nie może to jednak trwać w nieskończoność, bo przecież oprócz dwóch taranów z zewnątrz mamy jeszcze w środku różne „szatany” chcące nas wzajemnie poróżnić, zdusić morale i sprawić, żebyśmy byli bardziej skłonni do wywieszenia białej flagi. Robi się to rękami „pewnych” mediów, ustami „pewnych” celebrytów, a nawet filmami, o których mówi się, że mają ogromne szanse na Oskara. Bo wszystko, co uderza w naszą dumę, w prawdę historyczną o naszym bohaterstwie, jest ogromnie mile widziane i na Zachodzie, i na Wschodzie. 

A my mamy szansę jedną na milion: wykorzystać parcie potężnych niczym płyty tektoniczne sił Wschodu i Zachodu. Bo naród nasz jak lawa…

Marian Rajewski

Marian22 Wikipedia