Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Moja kolej

Moja kolej… – Henryk Sikora

Moja KOLEJ…

„Moja droga na kolej była zwyczajna”

Różne historie ludzi trafiających do pracy na kolei, były opisywane w licznych publikacjach. Stanowiły bardzo ciekawe, czasami mocno ubarwione przekazy, jak to po szkole tzw. „kolejówce” szli na kolej, bo mama pracowała w zaopatrzeniu, a tata był maszynistą. 

Dla odmiany moja droga na kolej i podjęcie pracy w PKP była zupełnie zwyczajna, bardzo zbliżona do tysięcy młodych ludzi podejmujących swoją pierwszą poważną pracę i charakteryzowała się słowem – przypadek.

Nie miałem szczególnych tradycji rodzinnych związanych z pracą na kolei, ponieważ rodzice byli zatrudnieni w „cywilnych” przedsiębiorstwach (tata w wielkiej, jak na tamte czasy „korporacji” – Telekomunikacja, Okręgowy Urząd Telekomunikacji Międzymiastowej w Krakowie). Jedynymi kolejarzami w mojej rodzinie byli dziadek, który w schyłkowym okresie swojej pracy pełnił służbę w PDOKP i wujek z dalszej strony rodziny, który pracował całe swoje zawodowe życie w zabezpieczeniu, w Stacji Kraków Płaszów (do dzisiaj pamiętam oświetlenie choinkowe zrobione przez niego z połączonych szeregowo małych żarówek, z pulpitów sterowniczych).

Pod koniec lat osiemdziesiątych ub. wieku, nie mając nic wspólnego z edukacją kolejową, trafiłem przez przypadek do jednostki organizacyjnej Południowej Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych w Krakowie, pod nazwą Oddział Drogowy (DO). Dla mojej młodzieńczej fantazji i trochę nonszalanckiego pomysłu na życie, PKP było wtedy dobrym „zestawem startowym”, spełniającym wszystkie moje ówczesne kryteria, jednocześnie wygrywającym konkurencje z innymi, również państwowymi przedsiębiorstwami.

Moja pierwsza praca polegająca na utrzymaniu w sprawności technicznej i usuwaniu awarii wszystkiego, co miało tylko silnik spalinowy, była ciekawym i pouczającym doświadczeniem. Naprawa drezyn do robót torowych, archaicznej „piątki” i będącej szczytem techniki „dziesiątki” (szczególnie „kolzamowskiej”) oraz całej foty samochodów ciężarowych, dostawczych i osobowych była podstawową działalnością Warsztatu Oddziałowego PKP. Moja praca na kolei, to również relacje z wieloma ludźmi, z którymi współpracuję do dzisiaj.

Na wiosnę 1988 r. w Krakowie Nowej Hucie wybuchł strajk, który trwał przez kilka dni i zakończony został pacyfikacją Huty przez uzbrojone oddziały ZOMO. Miasto żyło wtedy tym protestem, który był największym tego typu wydarzeniem od ogłoszenia stanu wojennego w 1981 r. 

To był początek wychodzenia z „podziemia” NSZZ „Solidarność”. Wszystkie następne manifestacje i uliczne walki z milicją i oddziałami ZOMO odbywały się pod sztandarami „Solidarności”, co w konsekwencji wymusiło na władzach PRL zgodę na reaktywowanie legalnych struktur związku (powtórna rejestracja „Solidarności” – 17.04.1989 r.).

Wychowany na wartościach i ideałach skupionych w NSZZ „Solidarność”, ugruntowany poprzez uliczne wydarzenia 1988 r., podjąłem działania, żeby „Solidarność” powstała w moim miejscu pracy. 

Z grupą starszych kolegów powołaliśmy Komitet Założycielski, który miałem formalnie zarejestrować w Regionie Małopolskim. To był maj 1989 r. W pomieszczeniach klasztornych Klasztoru oo. Dominikanów w Krakowie rejestrowano wtedy komitety, które w tym czasie masowo powoływano w krakowskich zakładach pracy. 

Pamiętam, że kolej rejestrowały dwie osoby: Władysław Krupiarz (pracownik Centrali PDOKP, członek Zarządu Regionu, jeden z liderów kolejowej „Solidarności” lat osiemdziesiątych w Regionie Małopolskim) i Jacek Smagowicz (opozycjonista, działacz antykomunistyczny, jeden z liderów Małopolskiej „Solidarności”, późniejszy wieloletni członek Prezydium Komisji Krajowej). 

Numer rejestracji komitetu, późniejszej Komisji Zakładowej 1717 PKP DO Kraków jest (pomimo głębokich zmian w strukturze organizacyjnej kolei i związku) do chwili obecnej numerem jednej z największych komisji działającej w Zakładzie Linii Kolejowych w Krakowie.

Moja praca na kolei po okresie niecałych dwóch lat zaowocowała powstaniem NSZZ „Solidarność”. Od tamtego czasu, nie ma już tej i wielu innych jednostek organizacyjnych i zakładów pracy, ale są ludzie pracujący dzisiaj w biurze IZ, CRI i ISE i jest związek „Solidarność”.

To właśnie dzięki „Solidarności” ci ludzie i wiele tysięcy innych kolejarzy ma pracę, a kolej nadal jest polska, rozwija się będąc coraz lepszą i nowocześniejszą, spełniając swoje zadania w każdych, nie tylko pokojowych warunkach.

Henryk Sikora

(do publikacji przygotował „aw”)

Od Redakcji:

Tekstem Henryka Sikory, członka Prezydium Krajowej Sekcji Kolejarzy NSZZ „Solidarność”, rozpoczynamy publikację na łamach „Wolnej Drogi” kolejnego, stałego cyklu artykułów pod wspólnym tytułem „Moja KOLEJ”. Przez kolejne numery znani i mniej znani pracownicy spółek kolejowych i weterani służby podzielą się z Czytelnikami wspomnieniami o początkach i rozwoju kariery w PKP, ale w wielu przypadkach również w strukturach kolejowych związków zawodowych.

Kategoria:
moja08 PKP SA