Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-muzyka

„Piękno. Tribute To Breakout” – Rita Pax (2022)

 

Ktoś, na co dzień zatopiony w klasyce rocka i nieco starszych brzmieniach po usłyszeniu muzyki z ostatniego krążka krajowej formacji Rita PAX mógłby mieć spory problem. Ja znalazłem się w podobnej sytuacji słuchając jednego z utworów. Stare, znajome, dobre brzmienie, jednak czuć, że zrealizowane współcześnie. 

Paradoksalnie, niemal na kolana rzuciła mnie „Modlitwa”. Wszak to dobrze znany klasyk legendarnej grupy Breakout. Brzmi znajomo, ale zamiast Nalepy słychać głos Wojtka Waglewskiego, niemal stworzony do tej interpretacji. Nieco wcześniej w kompozycji „Oni zaraz przyjdą tu” śpiewa Łukasz Lach, ale klimat nadaje również gościnna gitara Wagla. Cofnijmy się jednak do początku krążka. „Gdybyś kochał, hej…”. Tempo znacznie szybsze, trochę inna instrumentacja, głos to zdecydowanie nie Mira Kubasińska, a jednak potrafi wyostrzyć zmysły… 

Czas na rozszyfrowanie zagadki. W moim odtwarzaczu od jakiegoś czasu gości ostatni krążek polskiej formacji Rita Pax, będący hołdem dla grupy Breakout, legendy polskiego bluesa. Krążek jest zaiste fascynujący. Zagrany z szacunkiem dla tradycji, a jednak nie „na kolanach” – i to zdecydowanie stanowi o jego atrakcyjności. Utwory są rozpoznawalne, a jednak każdy z nich przynosi coś zaskakującego. 

W mim odczuciu nagrywanie coverów „nuta w nutę” nie ma większego sensu – zawsze można sięgnąć po oryginał, a porównywanie z reguły skazane jest na porażkę. Sens mają wersje nieco przetworzone, jednak nie szargające zbytnio oryginału. To właśnie wówczas można poznać klasę artysty. I w tej roli doskonale sprawdziła się formacja Rita Pax, choć na omawianym krążku nie brak utworów, które potrafią swym brzmieniem zaskoczyć, jak choćby „Piękno”, czy „Stare dusze”. Ta ostatnia wyjątkowo nie jest autorstwa Tadeusza Nalepy, lecz zespołu. 

Uchylmy wreszcie tajemną zasłonę. Niezorientowanym wyjaśniam – Rita Pax, to autorski projekt Pauliny Przybysz, znanej niegdyś jako połowa siostrzanego duetu Sistars. Zespół działa już od 2012 roku i wydał wcześniej dwa albumy. Pierwszy ukazał się w 2013 roku i nosił tytuł po prostu „Rita Pax”, zaś drugi ukazał się dwa lata później pod tytułem „Old Transport Wonders”. 

Formację tworzą muzycy związani wcześniej z krajową sceną alternatywną. Jak sami mówią ich muzyka ma być formą „detoxu od MIDI i produkcyjnego podejścia do muzyki”. I tej zasady się trzymają, gdyż ich muzyka nie przypomina niczego, co sączy się z radiowych list przebojów, a jednak trudno się od niej oderwać. 

Prócz śpiewającej i grającej czasem na wiolonczeli Pauliny Przybysz obecnie zespół tworzą: Katarzyna Piszek – klawisze (Brodka, Novika), Piotr Zalewski – gitara basowa (Alters, Excessive Machine, Clintwood), Paweł Zalewski – gitary (Alters, Excessive Machine, Newest Zealand) oraz Jerzy Markuszewski – perkusja, który prócz tego współtworzy zespoły Vavamuffin i Slavic Jazz Underground, a na stałe współpracuje z Mrozem i Edytą Bartosiewicz. Wspólny mianownik dla tego składu to bezkompromisowość, muzyczna wolność oraz inspiracja rockiem lat sześćdziesiątych. Gościnnie w nagraniach wystąpił Łukasz Lach i Igor Nikiforow (śpiew) oraz Wojciech Waglewski (gitara i śpiew). 

Wszystko zaczęło się od zaproszenia Pauliny Przybysz z grupą Rita Pax na festiwal Męskie Granie w 2019 r. Wówczas przypadała pięćdziesiąta rocznica nagrania niezapomnianego albumu „Na drugim brzegu tęczy” grupy Breakout. Była to doskonała okazja do oddania hołdu tej legendarnej formacji. W czasie jednego z występów na scenie pojawił się Wojciech Waglewski i wykonał wspólnie z artystką utwór „Modlitwa”, pochodzący z krążka „Kamienie” z 1974 roku. Koncert okazał się bardzo udany i zainspirował artystkę do powtórzenia go w warunkach studyjnych, a „Modlitwa” w interpretacji Waglewskiego stała się prawdziwą perełką. 

Na trwającą nieco ponad pięćdziesiąt minut płytę trafiło dwanaście kompozycji. Choć tytuły w większości są dobrze znane, to wszystkie utwory cechują nowe, czasem nieco zaskakujące aranżacje. Nie brak tu różnorodności i nowocześnie brzmiących dodatków, co sprawia, że stare piosenki brzmią naprawdę świeżo i atrakcyjnie. Brawa należą się wszystkim muzykom za ich odwagę, wszak mierzenie się z tak pomnikowymi utworami może okazać się na wskroś ryzykowne. 

Tu zwracam uwagę raz jeszcze na piosenkę „Gdybyś kochał, hej…” – niby wszystko jest na swoim miejscu, a jednak interpretacja wokalistki na swój sposób urzeka. Ortodoksyjni fani Breakout nie powinni poczuć się rozczarowani. Zawiedzeni nie będą także młodsi słuchacze, gdyż album w niezwykle udany sposób przenosi stare utwory w nowe czasy, na szczęście nie odzierając ich z pierwotnego piękna. Trafia się tu też nieco psychodeliki i soulu jednak w bardzo uwspółcześnionej wersji. 

Brawo za odwagę. Naprawdę warto posłuchać. Nie ukrywam, jak dotąd nie byłem szczególnym fanem dokonań Pauliny Przybysz, jednak ten album każe mi zrewidować tę opinię. To płyta pełna piękna, szacunku dla dokonań i wrażliwości.

Krzysztof Wieczorek

Kategoria:
muza17