Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-muzyka

Kolej na muzykę: „Wojna Światów – Następne Stulecie” – Józef Skrzek (1982)

To album, który miał swą premierę dokładnie cztery dekady temu. Nie ukrywam, że postanowiłem przypomnieć go nieprzypadkowo. Józefa Skrzeka nie trzeba bliżej przedstawiać – to lider legendarnej grupy SBB, wcześniej wraz z pełnym składem swego późniejszego zespołu współpracujący z Czesławem Niemenem, mający również imponujący dorobek solowy. 

Wspomniana płyta ukazała się jako rozbudowana ścieżka dźwiękowa do filmu w reżyserii Piotra Szulkina z 1981 roku, który nosił ten sam tytuł. Właśnie z uwagi na ów film postanowiłem dziś przypomnieć ten album.

Film, mimo że zrealizowany ponad czterdzieści lat temu także dziś okazuje się nad wyraz aktualny. Jego fabuła, zwłaszcza dziś zmusza do refleksji. Opowiada o agresji Marsjan na Ziemię. Reprezentują bardziej rozwinięta cywilizację i deklarują, że pragną jedynie miłości i… ludzkiej krwi. Scenariusz został oparty na powszechnie znanej powieści Herberta George’a Wellsa i jemu też film został dedykowany. 

Akcja rozgrywa się w fikcyjnej przyszłości. Światem rządzi telewizja – telewizory są wszechobecne, a ich przekaz kreuje rzeczywistość. Normalnego życia nie ma, istnieje tylko to, co pokazuje telewizja. Kiedy Ziemię odwiedzają Marsjanie, zostają powitani jako przyjaciele, bowiem taki ich obraz stworzyła telewizja. Jednak przybysze nie mają dobrych zamiarów, do życia potrzebują ludzkiej krwi. Władza wprowadza terror, by ludzie „dobrowolnie” oddawali krew, nawołując jednocześnie do spokoju i posłuszeństwa. Zmuszają jednocześnie Ziemian do darowania Marsjanom miłości przez pozbawienie ludzi tego, co kochali do tej pory. 

Nie mam zamiaru ujawniać całej fabuły, film warto sobie przypomnieć. Główne jego przesłanie to wpływ mediów na rzeczywistość, a w zasadzie jej kreowanie zamiast prezentowania. Media i władze wręcz agresywnie współpracują z najeźdźcami, los zwykłego człowieka nie liczy się. Film nawiązywał do ówczesnej sytuacji politycznej i w jakiś sposób próbował ją komentować. Tragedią jest fakt, że po latach jego przesłanie nadal w niektórych krajach jest tak bardzo aktualne.

Józef Skrzek w 1979 roku albumem „Pamiętnik Karoliny” rozpoczął swoją karierę solową. „Wojna Światów” powstała dwa lata później. Mimo późniejszego olbrzymiego dorobku solowego nadal pozostaje jedną z bardziej istotnych płyt w jego karierze. Warto ją przypomnieć, choć dziś wydaje się nieco zapomniana, jednak w istocie absolutnie na to nie zasługuje. 

Pierwszy raz album pojawił się w sklepach w stanie wojennym, w czasach permanentnego kryzysu, zaopatrzony w okładkę wydrukowaną na papierze powstałym z obróconych na lewą stronę okładek płyt innych artystów, które prawdopodobnie zalegały w magazynach… Dziś to wydanie jest unikalną pamiątką tamtych niewesołych czasów. Na CD płyta pojawiła się w 2005 roku wydana przez Yesterday, później ze znacznie rozszerzonym programem o liczne bonusy trafiła do dwudziestopłytowego boksu z twórczością Józefa Skrzeka, który nosił tytuł „Viator 1973-2007” (Metal Mind, 2007). Taka sama edycja trafiła też do sklepów samodzielnie dwa lata później. I to właśnie wydawnictwo ze wszech miar polecam. 

Myślę, że ta muzyka przetrwała próbę czasu, choć powstała jako ścieżka dźwiękowa, by jedynie uzupełniać obraz. Jednak można ją potraktować jako samoistne dzieło. Wówczas uruchamia pokłady wyobraźni i daje się z niej wyłowić naprawdę genialne fragmenty. Mimo, że jest to solowy album Józefa Skrzeka wspomagają go w nagraniach tacy muzycy jak jego brat Jan „Kyks” Skrzek – grający na harmonijce, Hubert Rutkowski na perkusji oraz Tomasz Szukalski na saksofonie. Sam lider obsługuje rozbudowane instrumentarium elektroniczne oraz udziela się wokalnie. 

To naprawdę ważna płyta w dorobku Skrzeka, ale także polskiej muzyki nie tylko z tamtego okresu. Warto wsłuchać się w kapitalny dialog niemal wizjonerskich partii saksofonu z pastelowymi brzmieniami klawiszy. 

W filmie wykorzystano jedynie część muzyki Skrzeka. Uzupełniono ją utworami Johannesa Brahmsa, Jerzego Maksymiuka i Franza Grubera. Na płytę trafiła jedynie muzyka Józefa, tworząc przemawiającą do słuchacza, podniosłą i dość niepokojącą mieszaninę rocka progresywnego.

Zasadnicza część składa się z jedenastu obrazów. Wydanie z 2007 i 2009 roku przynosi dodatkowo szesnaście bonusów. Znalazły się tam dodatkowe nagrania z sesji dla Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych w Warszawie z czerwca 1981 roku. Ostatecznie powstała intrygująca i jednocześnie nieco eklektyczna ścieżka dźwiękowa. Mimo sporej porcji dodatków album jest zaskakująco spójny i ma wiele naprawdę pięknych fragmentów.

Krzysztof Wieczorek

Kategoria:
muza06