Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-muzyka

Kolej na muzykę: „Pearl” – Janis Joplin (1971)

 

Janis Joplin, to skomplikowana postać, niekwestionowana ikona amerykańskiego bluesa, soulu i rocka lat sześćdziesiątych. Obdarzona była lekko zachrypniętym, natychmiast rozpoznawalnym głosem. Śpiewała w bardzo emocjonalny sposób. Żyła krótko i intensywnie. Pozostawiła po sobie zaledwie cztery albumy, a mimo to jej niezwykły talent przeszedł do legendy. 

Urodziła się w Port Arthur w Teksasie. Mając dziewiętnaście lat wyjechała, by studiować sztukę. Na uniwersytecie poznała ludzi, którzy mieli podobne spojrzenie na świat i muzykę. Mimo to czuła się odrzucona, nic dziwnego – na jednej z imprez uznano ją za najbrzydszą osobę. 

Od najmłodszych lat interesowała się bluesowymi wokalistkami. Zaczęła śpiewać w podrzędnych barach San Francisco, tam też zetknęła się z narkotykami. Po kilku latach zaznała blasku wielkiej sławy. Jej kariera trwała krótko, niewiele ponad trzy lata. 

Zmarła na początku października 1970 roku w Landmark Motor Hotel w Hollywood, po przedawkowaniu narkotyków i alkoholu, mając zaledwie dwadzieścia siedem lat. Jej śmierć była kolejnym bolesnym ciosem dla świata muzyki, trwającym jeszcze w szoku po śmierci również dwudziestosiedmioletniego Jimiego Hendrixa, który odszedł zaledwie szesnaście dni wcześniej. Okres beztroskiej wolności dzieci kwiatów skończył się bezpowrotnie.

Nazywano ją księżniczką rocka. Wielu widziało w niej skandalizującą rewolucjonistkę, uzależnioną od seksu i wyniszczających nałogów. W rzeczywistości nosiła w sobie kompleksy wyniesione z dzieciństwa i szkoły. Czuła się samotna, zagubiona i niepewna. Narastające poczucie pustki maskowała alkoholem i heroiną. 

Taka biografia nie była w tamtym czasie czymś niezwykłym. Odzwierciedlała losy wielu przedstawicieli pokolenia kontrkultury lat sześćdziesiątych. Trwał okres rewolucji obyczajowej. Wszechobecny bunt młodzieży przeciw establishmentowi oraz środki poszerzające świadomość, których zgubne działanie nie było jeszcze w pełni uświadomione, spowodowały narodziny muzyki wyrażającej rzeczywiste pragnienia i tęsknoty młodego pokolenia. Większość płyt z przełomu lat 60. i 70. przeszła do legendy, na długo wyznaczając kierunki dalszego rozwoju. Niestety, wielu twórców tego okresu odeszło przedwcześnie, przegrywając walkę z uzależnieniami.

Popularność Janis Joplin rozpoczęła się od występu na Monterey Pop Festival w 1967 roku, gdzie wystąpiła jako wokalista mało wówczas znanego zespołu Big Brother & The Holding Company, reprezentującego nurt psychodelicznego rocka. Owe trzy czerwcowe dni, które zgromadziły na stadionie w Monterey, w Kalifornii, ponad dwieście tysięcy osób, okazały się początkiem nowej epoki. Były zapowiedzią Woodstock, a niektórzy z dzisiejszej perspektywy twierdzą, że muzycznie znacznie go przewyższały. 

Ciekawe czy publiczność, słuchająca tej dwudziestoczteroletniej, wcześniej nikomu nie znanej dziewczyny zdawała sobie sprawę, że obserwuje narodziny gwiazdy? Warto zwrócić uwagę na reakcję Cass Elliot z The Mamas & the Papas, uwiecznioną w filmie dokumentującym ten występ. Koniecznie trzeba też zapoznać się z płytą „Live at Winterland ’68”, nagraną 12 i 13 kwietnia 1968 roku w sali balowej Winterland, dokumentującą koncert z Big Brother & The Holding Company. Wydano ją na CD dopiero trzydzieści lat później, w 1998 roku. Jest cennym dokumentem, pokazuje bowiem obraz już w pełni ukształtowanej artystki, świadomej swych atutów i możliwości. Pojawiła się także na legendarnym festiwalu w Woodstock. 

W 1968 roku założyła nową grupę – Kozmic Blues Band. Zmieniła brzmienie i swój wizerunek sceniczny. Znów nie było łatwo. Choć na zewnątrz sprawiała wrażenie pewnej siebie artystki, to jednak tak naprawdę nadal była zagubioną, bezbronną dziewczyną, która nie może poradzić sobie z otaczającymi ją demonami. Uzależnienie od alkoholu i narkotyków ponownie zaczęło brać górę.

Chciała walczyć. Założyła kolejny zespół – Full Tilt Boogie Band. Powoli odzyskała pewność siebie. Poznała Setha Morgana, zaręczyła się. Żyła chwilą. Śmierć przyszła nagle, ze zbyt silną dawką heroiny. Jej ciało skremowano, a prochy rozsypano nad Oceanem Spokojnym. 

Ostatnia płyta „Pearl”, nad którą pracowała tuż przed śmiercią, odniosła olbrzymi sukces. W 1995 roku artystkę wprowadzono do Rock and Roll Hall of Fame. Dziesięć lat później otrzymała pośmiertnie nagrodę Grammy za całokształt twórczości. 

Myślę, że spośród ówczesnych amerykańskich twórców rocka jedynie twórczość Boba Dylana i Jima Morrisona w podobny sposób obrazowała dążenia i tęsknoty młodych ludzi. Któż nie zna utworów „Piece of my Heart”, „Cry Baby”, „Down on Me”, „Ball And Chain”, „Summertime”, czy „Mercedes Benz” w jej wykonaniu 

Pozostała muzyka. I pamięć. I żal. I dlatego tak trudno mi o tym pisać. I dlatego sięgam po „Pearl”, jej drugi solowy album i czwarty w karierze, wydany 1 lutego 1971 roku, cztery miesiące po jej śmierci. Dokładnie pięćdziesiąt dwa lata temu.

Krzysztof Wieczorek

krzysztof.wieczorek@wolnadroga.pl

Kategoria:
muza04