Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-muzyka

Kolej na muzykę: „Miniatury” – Karolina Omańska (2023)

Wszystko zaczęło się we wrześniu, kiedy otrzymałem propozycję zapoznania się teledyskiem „Marzenia”. Zauroczył mnie od pierwszej chwili. Nie dość, że pięknie sfilmowany to jeszcze ta muzyka. A może właśnie przede wszystkim ta muzyka… Mimo iż słyszałem ją po raz pierwszy, to odniosłem wrażenie, że jest nagrana właśnie dla mnie.

To były dźwięki, które chwytają za serce od pierwszego przesłuchania. Z dala od tego, co na co dzień płynie z fal eteru, bez pośpiechu, subtelnie docierając w najczulsze rejony wrażliwości. Ta muzyka była echem tego, co ceniłem w tej sztuce od zawsze.

Na wstępie zaledwie cztery akordy smyczkowego wprowadzenia i już pojawiają się elektryzujące dźwięki gitary, przypominające coś bardzo bliskiego sercu. Sprawdzam szybko listę muzyków. To Sebastian Riedel, a byłbym gotów założyć się, że David Gilmour z płyty „Pulse”. Po kilku chwilach brzmienie klawiszy niczym fortepianu, tak subtelne jak w „Sarabandzie” Jona Lorda. I znowu przejmujące solo gitary, tak samo złudne jak pierwotnie…

To wszystko okazuje się dopiero wstępem do części zasadniczej, opartej na zdecydowanym brzmieniu sekcji rytmicznej z klawiszami i… zaskakującej trąbki, a właściwie chyba skrzydłówki z założonym tłumikiem, która wchodzi z ciekawym, quasi jazzowym tematem, przewijającym się w kolejnych odsłonach.

Później ponownie wkracza gitara, przejmując główną narrację. To już nie subtelne nawiązania, to rasowy Fender (choć to Gibson) gitarzysty Pink Floyd, zresztą posłuchajcie sami. Jakimś cudem wszystko tu idealnie pasuje i współgra ze sobą. Tak chciałbym marzyć przez wieki. Niestety po jakiejś chwili, gitara dosięgając niemal szczytu, łka w ekstazie i odpływa. I znowu brzmienie fortepianu, na zakończenie podróży. Ten sam klimat, niczym z „Sarabandy” powoli wygasza emocje i wybrzmiewa…

Raz jeszcze spoglądam na nazwiska muzyków: gitara to Sebastian Riedel, wiolonczela Anna Czarnomska, gitara basowa Agata Zamirska, perkusja Dariusz Gola, flugelhorn Jarosław Spałek i ten urzekający fortepian, na którym zagrała Karolina Omańska, dokładając jeszcze w odpowiednich miejscach dźwięk skrzypiec… Szczerze mówiąc, prócz Riedla nazwiska niewiele mi mówią, a wyczarowały tak bajeczny świat. Kolejny dowód, że uszy należy mieć otwarte, nie sugerować się „listą płac”.

Utworów stopniowo przybywało, utwierdzając mnie w postanowieniu, że gdy tylko zmaterializują się w fizyczny nośnik, to z całą pewnością i niekłamaną satysfakcją postawię go na swojej półce. Zaskoczeń przybywało z kolejnymi dniami i kolejnymi premierami singli z powstającej płyty, a i apetyt rósł proporcjonalnie.

Wreszcie nadszedł dzień premiery całego albumu. Stało się to niedawno, bez hałasu, wręcz niepostrzeżenie, niczym grudniowy śnieg. W Internecie, na jednym z portali społecznościowych pojawiła się informacja wraz ze zdjęciem, że już jest, a kilka dni później gustownie opakowana paczuszka z wyczekiwaną zawartością była na moim biurku.

Trudno pisać o wszystkich kompozycjach, trudno analizować każdy utwór po kolei, wszak jest ich osiem. A w zasadzie jednak należałoby napisać, że już w drugim, zatytułowanym „Tęsknota” miejsce Sebastiana Riedla z własną gitarą zajął Apostolis Anthimos. Jego również nie trzeba przedstawić, to nazwisko elektryzuje miłośników rocka już od lat siedemdziesiątych, wszak od samego początku był jednym z filarów SBB. To brzmienie jest zupełnie inne, idealnie wręcz oddając tytułową tęsknotę.

W trzecim utworze „Nostalgia” ponownie pojawiają się rozmarzone klawisze, charakterystyczna trąbka i gitara Riedla, może już nie tak gilmourowska, a jednak porywająca i grająca z pasją. Budowa jest podobna – nostalgiczny wstęp, okraszony klawiszami i trąbką. Środkowa część, bardziej dynamiczna to nadal popis trąbki wchodzącej w dialog z gitarą, a na koniec ponownie przychodzi uspokojenie I tak dalej…

Podsumujmy. „Miniatury” to debiutancki album Karoliny Omańskiej, obecnej przy klawiszach w każdym z utworów, a także grającej na skrzypcach. Jak sama mówi – jest to jej wewnętrzna podróż, do której zaprosiła wspaniałych artystów. W trakcie tej podróży pojawiły się emocje, które towarzyszyły wszystkim, uwalniając piękną energię zapisaną w muzyce. Artystka ma nadzieję, że dźwięki, które udało się zarejestrować wszystkim odbiorcom tej naprawdę uroczej opowieści zapadną głęboko w serca. A smaków jest tu co niemiara. Pojawiają się flety, jest też akordeon. W utworze „Nadzieja” słyszymy piękną żeńską wokalizę, zaś dwie ostatnie kompozycje okazują się piosenkami, do których teksty napisała również Karolina Omańska. Pierwsza z nich, „Obietnica” to poetycki dialog dwóch głosów – Wiesława Forysia i Ilony Sojdy, zaś w kończącym album „Marzeniu II” śpiewa Małgorzata Godlewska.

Nad całością czuwali pomysłodawcy albumu – Karolina Omańska i Marcin Majewski, który też płytę wyprodukował. W efekcie otrzymaliśmy ciekawą propozycję, która może nie zawojuje krajowych list przebojów, jednak gdybym udawał się w długą podróż, to z pewnością zabrałbym ów krążek ze sobą. Ci, którzy nigdzie się nie wybierają – mogą posłuchać albumu w streamingu, bądź poszukać na CD. Naprawdę warto.

Krzysztof Wieczorek

 

krzysztof.wieczorek@wolnadroga.pl

Kategoria:
muza01