Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-muzyka

Kolej na muzykę: Anawa – Marek Grechuta i Anawa (1970)

Zaledwie miesiąc wcześniej pisałem o zainagurowanej pięcioma płytami Czesława Niemena, w ramach obchodów Dni Polskiej Muzyki, wyjątkowej limitowanej serii wydawnictw, obejmujących klasykę polskiej muzyki rozrywkowej na nośniku Super Audio CD. Z początkiem listopada do sklepów trafiło kolejnych pięć tytułów opatrzonych podtytułem „Polskie Nagrania catalogue selections – Limited Edition SACD Hybrid”.

Przypomnę, że według zapowiedzi seria ma obejmować siedemdziesiąt pięć tytułów, jednak co będzie się na nią składało nadal nie wiemy. Tym razem otrzymaliśmy następujące pozycje: „Anawa” – Marek Grechuta (1970), „Novi sings Chopin” – Novi Singers (1971), „Blues” – Breakout (1971), „Perfect” – Perfect (1981) oraz „Cegła” – Dżem (1985). Trudno komentować ten nieco chaotyczny wybór, należy jednak przyznać, że każdy z wymienionych tytułów ma swoje należne miejsce w historii polskiej muzyki rozrywkowej. Trudno też pisać o wszystkich płytach, stąd proponuję skupić się na jednej, cieszącej się bodaj największym zainteresowaniem wśród kupujących.
Muszę jeszcze przypomnieć, że płyty zostały wykonane w technologii hybrydowej, co oznacza, że odtwarzane mogą być z powodzeniem także w tradycyjnych odtwarzaczach kompaktowych i co istotne – specjalnie na potrzeby tej edycji materiał dźwiękowy ponownie odświeżono, przez co brzmi bez porównania lepiej, niż kiedykolwiek.
Na początku lat sześćdziesiątych studiujący na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej Marek Grechuta spotkał Jana Kantego Pawluśkiewicza, z którym powołał do życia „Kabaret Architektów Anawa”, pierwowzór swego późniejszego zespołu, towarzyszącego mu na dwóch pierwszych płytach. Na obu znalazły się nieśmiertelne piosenki i obie płyty obrosły legendą. Pierwsza, zatytułowana po prostu „Anawa”, przyniosła dziesięć wysmakowanych utworów, do słów klasyków polskiej poezji, autorów współczesnych, a także tekstów napisanych przez Marka Grechutę samodzielnie.
Właśnie tu znalazły się piosenki: „Twoja postać” do słów Czechowicza i Micińskiego, „Niepewność” ze słowami Mickiewicza, czy choćby „Będziesz moją panią” – samodzielne dzieło Grechuty.
„Anawa”, to pierwszy album, otwierający dyskografię artysty. Został nagrany w studio Polskich Nagrań w Warszawie w lutym 1970 roku, z wyjątkiem utworu czwartego i dziewiątego, które to powstały w marcu 1969. Płyta trafiła na rynek w 1970 roku. Należałoby zaznaczyć, że Anawa to grupa instrumentalna, która powstała w Krakowie już w 1966 roku. Najbardziej znana jest jako zespół towarzyszący Markowi Grechucie, choć działała także bez niego kilkakrotnie zmieniając skład.
Była niewątpliwie jednym z najciekawszych zjawisk początkującego w Polsce rocka progresywnego. Już pierwsze kompozycje przyniosły jej nagrodę na Festiwalu Piosenki Studenckiej w 1967 roku. Po rozstaniu z Grechutą w końcu 1971 r. zespół zawiesił działalność. Jan Kanty Pawluśkiewicz reaktywował go w 1973 roku w nowym składzie i z nowym wokalistą Andrzejem Zauchą. Owocem tej formacji jest początkowo niedoceniona płyta zatytułowana po prostu „Anawa”, która dopiero później zyskała należne jej miejsce.
Cóż można pisać o debiucie Marka Grechuty? Nagrał płytę genialną, którą ukształtował nowy styl śpiewania poezji. To tu znalazły się wszystkie najważniejsze jego klasyki, z którymi od tego czasu nieodmiennie był kojarzony. Trudno opisywać coś, co przez lata stało się niemal wzorcem, jak ów wzór metra przechowywany w Międzynarodowym Biurze Miar i Wag w Sevres pod Paryżem. Wprawdzie krytycy narzekali, że taki repertuar nie przystaje do modnego bigbitu, ale Grechuta miał własną publiczność, zachwyconą jego interpretacjami. Nigdy nie był duszą towarzystwa, na scenie bywał raczej wycofany, na bankietach nie bywał, mimo to swymi interpretacjami wręcz hipnotyzował.
Anna Szałapak wspominała, że jej babcia była Markiem oczarowana. Mówiła o nim: „anielski cherubinek z aureolą blond loków wokół głowy”. Gdy zaśpiewał: „będziesz moją panią” oraz „dam ci serce szczerozłote, dam konika cukrowego”, to w jednej chwili zmienił upodobania polskiej publiczności i oczarował ją. Wtedy było to możliwe.
Z dnia na dzień stał się gwiazdą, choć chyba na tak wielki sukces nie był przygotowany. Nigdy nie lubił zamieszania i szumu wokół siebie. Daleki jestem od powielania sensacji i upubliczniania faktów, nie mających bezpośredniego związku z tworzoną sztuką. Uważam jednak, że należy sprostować plotkę o rzekomym nadużywaniu alkoholu przez artystę. Marta Sztokfisz w swej książce wydanej w 2013 r. sporo miejsca poświęciła tej kwestii.
Karierę Grechuty w poważnym stopniu utrudniała stosunkowo wcześnie zdiagnozowana choroba afektywna dwubiegunowa oraz wynikające z niej ataki depresji. Artysta był pod stałą kontrolą lekarską, zażywał też silne leki. Ich działanie niewtajemniczeni uważali za objawy nadużywania alkoholu, od którego zresztą zdecydowanie stronił. Trudno dociekać przyczyn choroby, niewątpliwie jednak pogłębiły ją dramatyczne wydarzenia z życia osobistego. Niewątpliwie pozostał artystą przepełnionym poezją i jakby wyrwanym z innego świata. Dobrze że był i pozostawił nam swą twórczość. Wszak przybył z „innej epoki muzycznej”…
Krzysztof Wieczorek

krzysztof.wieczorek@wolnadroga.pl

Kategoria:
muza23