Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-literatura

Prosto z półki: Adam Leszczyński, Kacper Pobłocki, Borys Kierżencew

Adam Leszczyński
„Ludowa historia Polski”
Wydawnictwo W.A.B. 2020

Przełomowa publikacja historyka, socjologa, profesora Uniwersytetu SWPS w Warszawie. Jedna z najważniejszych książek, jaka ukazała się w ostatnich miesiącach i która jeszcze długo będzie prowokowała dyskusje i wzbudzała sporo kontrowersji. Wielu czytelników pokaźnych rozmiarów tom zachwycił (pisarz Szczepan Twardoch podkreślał, że to istotna synteza tysiąca lat historii Polski napisana bardzo przystępnym językiem), niektórzy podjęli z autorem polemikę (m.in. o stworzonej przez autora szczególnej narracji historycznej, czy braku niektórych wątków). Jedno trzeba przyznać – „Ludowa historia Polski. Historia wyzysku i oporu. Mitologia panowania” – otwiera dyskusję na dotąd albo przemilczany albo lekceważony albo niedostatecznie eksponowany temat – los polskich chłopów, poddanych, wpisanych w hasło „podległość”, a w wielu przypadkach po prostu niewolników. Śledzimy historię ludową od XIII wieku (i pierwszej wzmianki o chłopie zwanym Kwiecik), następnie „przykręcanie śruby” (od XVI do XVIII wieku), gdy fryzyjski szlachcic obserwował w jednej z polskich wsi chłopa „przykutego za szyję tuż przy ziemi do pala jak pies”, poprzez hipotetyczny koniec niewoli (od czasów tuż przedrozbiorowych po powstanie styczniowe i zniesienie pańszczyzny w 1864 roku), po wyzysk już XIX-wieczny, klasę robotniczą, masowe emigracje i w końcu narrację II Rzeczpospolitej, do epilogu, czyli okresu od 1944 do 1989 roku z protestami, komitetami strajkowymi, ale też swoistą „zdradą” robotników po transformacji ustrojowej. Adam Leszczyński napisał zupełnie inną historię niż ta, do której przyzwyczaiły nas podręczniki i dotychczasowe syntezy. Trudno dziś przewidzieć, na ile tom „Ludowa historia Polski” zmieni nasze postrzeganie dziejów, ale już mamy szansę spojrzeć na przeszłość z nowej perspektywy. To pierwszy, ważny krok.

 

Kacper Pobłocki
„Chamstwo”
Wydawnictwo Czarne 2021


Przypominam sobie, jak przyjaciele rodziny wspominali dom rodzinny w Kańczudze, w ziemi przemyskiej. Ciekawie brzmiące słowo, od którego najpewniej pochodzi nazwa tego miasta, nie przywodzi jednak na myśl egzotycznej przeszłości, bo kańczugiem, skórzanym biczem wymierzało się w XVIII-wiecznej Polsce chłostę. O tej pospolitej karze wspomina w zapiskach obserwujący proceder cudzoziemiec Hubert Vautrin, a cytuje go w „Chamstwie” Kacper Pobłocki. Jego książka jest nie tyle wyśmienitym uzupełnieniem lektury „Ludowej historii Polski”, stanowi dla niej błyskotliwy kontrapunkt. Antropolog społeczny i historyczny, autor m.in. książki „Kapitalizm. Krótka historia trwania” podejmuje dyskusję o tym, jaka była pańszczyzna (przed-uwłaszczeniowa i przedrozbiorowa) i jakie miała i ma konsekwencje we współczesnej debacie publicznej. To przemyślany, świetnie skonstruowany tom, w którym przywrócone pamięci zostaje to, co przez lata przemilczano. Pańszczyzna była tą konsekwentnie przemilczaną historią upodlenia i kaźni. Kacper Pobłocki pisze o władzy i przemocy, również o wyspach ludowej niepodległości, wreszcie o skutkach trzystuletniej pańszczyzny. Siła tej książki drzemie nie tylko w faktach, dokumentach, pogłębionej refleksji, ale i w języku używanym z niezwykłą precyzją na opisanie opresji. Pańszczyzna jest tu spektaklem przemocy, festiwalem bestialstwa, przemysłem okrucieństwa, ludzie stają się w nim bydłem, chamstwem, zaś bicie wybrzmiewa jak basso continuo (niezbędny element harmoniczny). O chłopach mówi się dusze, choć maltretuje i wykorzystuje się ich ciała. Trzeba tej książce poświęcić dobrych kilka jesienno-zimowych wieczorów, ale wyjątkowy tom na tę wzmożoną uwagę w pełni zasługuje.

 

Borys Kierżencew
„Zniewolona Rosja”
Wydawnictwo Poznańskie 2021

W Rosji zniesiono pańszczyznę w 1861 roku (istniała 200 lat), ale niewolnicza praca, na której oparte było funkcjonowanie Imperium Rosyjskiego (dla przykładu hrabia Nikołaj Szeriemietiew posiadał sto czterdzieści tysięcy chłopów pańszczyźnianych!) dopiero teraz doczekała się właściwego udokumentowania. Losy zapomnianych, wydziedziczonych z historii, zakatowanych przywołuje w „Zniewolonej Rosji” Borys Kierżencew, historyk z Uniwersytetu Moskiewskiego, który specjalizuje się m.in. w temacie rozwoju prawa pańszczyźnianego. Jego książka to ściana płaczu, bo trudno inaczej odbierać historie ludzi sprzedawanych jak zwierzęta, zawłaszczanych, bitych do nieprzytomności, albo na śmierć, okaleczanych dla kaprysu albo ku przestrodze, zmuszanych do ciężkiej pracy, służby wojskowej, seksualnie molestowanych, kompromitowanych (utalentowanego malarza Tropinina zmusza się w przerwach w pracy artystycznej do innej „pracy” – odnawiania kół od karety i studni). Ich losy, przynajmniej, były inspiracją dla postaci w wielkich rosyjskich powieściach (któż nie pamięta przerażających wizji źle zarządzanych wsi z „Martwych dusz” Mikołaja Gogola) i opowiadaniach przybliżali nam wielcy rosyjscy pisarze, ale i anonimowi dziś autorzy pamiętników. Z ich utworów wiemy, jak traktowano służące „kalinowym kijaszkiem” albo policzkobitką, jak zmuszano do haftowania aż do utraty wzroku. Powszechna jest przemoc seksualna, zarówno wobec kobiet, jak i dzieci. Kierżencow specjalny rozdział poświęca zresztą zdziczeniu moralnemu rosyjskich ziemian. Ich okrucieństwo też bywało legendarne. Książę Gagarin po „samobójczej” śmierci swojego chłopa, Andrieja Friłowa postanowił ukarać jego syna i zatłuc go na śmierć. Sprawa wprawdzie trafiła do Petersburga i wyglądało na to, że, nieoczekiwanie, uda się uzyskać choćby namiastkę sprawiedliwości, ale przed rozprawą sądową Gagarin zmarł. Po latach sprawiedliwość dokonuje się na kartach książek historycznych. Takich jak „Zniewolona Rosja”.
MAT

Kategoria: