Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Basta! – Z trzeciej strony – Felieton Mirosława Lisowskiego

W poprzednim felietonie starałem się przywołać chwile zadumy nad pamięcią o tych, co odeszli. O tym, że są rzeczy ważne, ale w konfrontacji z ostatecznością stają się jeno pyłkiem…
Jednak, kiedy wraca codzienność i włącza się telewizor albo komputer, to zdaje się, że ta ostateczność przybiera dziwne formy.
Śledzę to, co dzieje się wokół naszych spraw publicznych i czasami nie wiem, czy pokusa wewnętrznej emigracji nie jest godna rozważenia. Szczególnie, gdy posłucha się polityków i to różnej maści. Nie będę tu rozgraniczał, czy rację ma opozycja, czy rządzący. Rzeczą najistotniejszą jest logika w mówieniu i postępowaniu.
Oczywiście ważkie są przede wszystkim sprawy zasadnicze, czyli dotyczące całej zbiorowości, skupionej wokół wspólnej historii i języka, którym się owa wspólnota komunikuje.
Choć, co do tego komunikowania, a raczej zrozumienia, jest niestety kiepsko, o czym wciąż się przekonujemy.
Weźmy choćby takie Polskie Stronnictwo Ludowe, które bez przerwy przemawia ustami swoich przedstawicieli do Narodu. I czyni to – jak to rzekł niedawno prezes tegoż stronnictwa Władysław Kosiniak-Kamysz – od ponad 100 lat.
Dziwne to, bo jeśli mnie pamięć nie myli, to w tak zwanym międzyczasie było coś takiego, jak Zjednoczone Stronnictwo Ludowe, które przez kilkadziesiąt lat pełniło rolę chłopskiego ramienia PZPR. No, ale kto będzie się takimi drobiazgami przejmował.
No i ci „reprezentacji” wsi mówią teraz, że potrzebna jest zgoda narodowa. Nie widzą, co prawda, że dzięki tej ich „zgodzie” zjechali do raptem 1-2% poparcia w badaniach opinii publicznej. Ale napinają muskuły, jakby ze 50% mieli.
No, ale kto zabroni „ludowej” czeredzie żyć w swojej bańce i roztaczać wizje kraju spod znaku zielonej koniczynki.
Chociaż, co do tego znaku, to warto wspomnieć, że ów prezes Władysław nie tak dawno mówił o innych znakach i barwach, choć stara się o tym dzisiaj zapomnieć.
A rzecz dotyczy roku 2019, kiedy to wespół w zespół z PO, SLD, Nowoczesną, Zielonymi, UED, IF, SDPL, WiR, Millerem, Cimoszewiczem i innymi pobratymcami stworzyli Koalicję Europejską pod tęczowym sztandarem, dla potrzeb wyborów do Parlamentu Europejskiego. I wtedy to imć doktor Kosiniak rzekł, że wielobarwna flaga, to jest mu bardzo bliska, bo to symbol… spółdzielczości.
No mi założyli taką to „spółdzielnię”, że gdy tylko pojawiali się poza miastem, w pierwszym brzegu przysiółku, szybko czmychali, bo ich chłopi chcieli widłami pogonić za to LGTiQAWAL, czy jakoś tak…
No to teraz „zieloni” reprezentacji wołają, jak choć w tej chwili, kiedy piszę te słowa w telewizorze poseł PSL, że Polska powinna przyjmować imigrantów… Te biedne dzieci, matki, które głodne okupują granicę… A ten parszywy rząd PiS-owski nie chce ich wpuścić.
Zatem teraz zielona gromadka zmienia flagę na tą czerwono-zieloną… I nie o sojusz robotniczo- -chłopski chodzi, a o barwy Łukaszenkowego reżimu. Bo mówią niczym mińska telewizja. Wspiera czynnie posła PSL inny wybraniec narodu, z PO. Że chrześcijańskim obowiązkiem jest przyjąć imigrantów, odziać i nakarmić…
Nieważne, że owi „biedni” rzucają kamieniami i gałęziami w polskich żołnierzy i pograniczników. Że niszczą infrastrukturę graniczną. Że łamią prawo…
Pan poseł wie tyle, ile widzi… w białoruskiej telewizji… No bo polski reżim nie dopuszcza „niezależnych” dziennikarzy i „my nie wiemy, co tam się tak naprawdę dzieje”…
Po prostu koszmar! No i głupota rządzących. Przecież rozwiązanie nielegalnej imigracji jest takie proste…. Na wyciągnięcie ręki. Wystarczy wpuścić dziennikarzy. Najlepiej tych, co to całą prawdę, całą dobę… I problem się sam rozwiąże…
Gdyby to nie była sprawa śmiertelnie poważna, to sam bym się z tych swoich krotochwili śmiał. Ale tu mamy do czynienia z potencjalnym zagrożeniem. I nie jest to jakieś tam wyimaginowane niebezpieczeństwo. To się naprawdę dzieje na naszych oczach. I broń cię Panie Boże przed takimi obrońcami, jak posłowie obecnej – totalnej, czy nie – opozycji. Gdyby oni obecnie rządzili, to aż strach się bać… Armagedon!
Słowo jeszcze o PZL (tak się ponoć winno tenże skrót „PSL” czytać)… Gdy pytana jest ich wierchuszka o te 1-2% poparcia, to oni zawsze odpowiadają tak samo – my niedoszacowani jesteśmy i nasze silne struktury gminne zawsze nas wesprą w kampanii i te 5% przekroczymy.
I tak rzeczywiście do tej pory tak było… Nie wnikam, na czym to „wsparcie” tak naprawdę wyglądało, wszak wybory od strony technicznej przeprowadzają władze samorządowe…
Jednak coś mi się wydaje, że przy wyborach 2023 roku nic już nie pomoże…
No, chyba że znów przykleją się do jakiejś tęczy, czy innego sierpa i młota… Wszak chłop potęgą jest i basta!
Oj chyba tym razem, to będzie basta.

Mirosław Lisowski

Kategoria:
Mirosław Lisowski