Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-historia

Kolej na historię: Wigilijna noc w okopach I wojny światowej

Ypres to niewielkie belgijskie miasto, dziś liczące niespełna trzydzieści pięć tysięcy mieszkańców. Wyróżnia je rynek ze średniowiecznym ratuszem, katedra budowana przez blisko dwa i pół wieku w latach 1561 do 1801 oraz sukiennice – ponoć największa świecka budowla gotycka w Europie.

Nic dziwnego, w tym okresie Ypres było jednym z największych ośrodków produkcji i eksportu sukna flandryjskiego. Zapisało się także w annałach historyków jako arena czterech wielkich bitew, stoczonych podczas I wojny światowej. Podczas pierwszej z nich, trwającej od 19 października do 22 listopada 1914 r. miasto zostało odbite z rąk niemieckich przez siły brytyjskie. Wzmocniony dwiema dywizjami Brytyjski Korpus Ekspedycyjny dowodzony przez marszałka Johna Frencha, powstrzymał w zaciętej walce oddziały niemieckie. Dodatkowo Belgowie otworzyli śluzy na rzece Yser, zalewając okolicę i paraliżując ruchy sił niemieckich. Niemcy nazwali tę bitwę „rzezią niewiniątek”, jako że ich oddziały składały się głównie z młodych ochotników i studentów. Pokonały ich mniejsze, lecz bardziej doświadczone oddziały brytyjskie, złożone w niemałej części z weteranów.

Podczas drugiej bitwy – na przełomie kwietnia i maja 1915 roku Niemcy łamiąc postanowienia konwencji haskiej po raz pierwszy użyli chloru jako broni chemicznej.

W trakcie trzeciej, trwającej 31 lipca do 6 listopada 1917 r. po raz pierwszy na froncie zachodnim wykorzystano gaz musztardowy, nazwany od nazwy miasta iperytem. Było to bodaj najbardziej kontrowersyjne i bezowocne starcie podczas I wojny światowej, w którym niemal pół miliona żołnierzy alianckich i ćwierć miliona Niemców zginęło lub odniosło rany walcząc o niewielki bagnisty teren. Wojska niemieckie odrzucono wprawdzie o blisko dziesięć kilometrów, jednak w żaden sposób nie zmieniło to sytuacji na froncie.

Czwarte starcie miało miejsce w kwietniu 1918 r. pomiędzy oddziałami niemieckimi a francuskimi, brytyjskimi i portugalskimi. Niemiecka ofensywa zmierzająca do przerwania frontu, pomimo początkowych sukcesów załamała się po dwudziestu dniach walk, przy dużych stratach z obu stron.

W 1999 roku w pobliżu Ypres stanął pamiątkowy drewniany krzyż, upamiętniający niezwykłe wydarzenie, jakie miało tu miejsce podczas zmagań wojennych.

24 grudnia 1914 r. okopani w pobliżu miasta Niemcy i Brytyjczycy, żołnierze wrogich armii spontanicznie zaprzestali ostrzałów, opuścili okopy i wspólnie świętując Wigilię Bożego Narodzenia śpiewali kolędy, a nawet rozegrali towarzyski mecz piłki nożnej, który zakończył się wynikiem 3:2 dla Niemców, w chwili gdy kolczasty drut chroniący okopy przebił piłkę.

Do takich gestów nieformalnego zawieszenia broni w grudniu 1914 r. dochodziło także w innych miejscach frontu zachodniego, lecz nie było to regułą. Historycy zaznaczają, że było to wydarzenie wyjątkowe, choćby dlatego, że taki nieformalny rozejm rok później, po pierwszym użyciu gazów bojowych i bombardowaniach lotniczych, nie miałby szans powodzenia.

Wcześniej, 7 grudnia 1914 r. o zawieszenie działań zbrojnych na czas świąt apelował papież Benedykt XV, jednak jego prośba została przez dowodzących zignorowana. Wojna była krwawa, przysparzała tysiące ofiar obu walczącym stronom. Pod koniec roku przybrała charakter pozycyjny. Żołnierze ukrywali się w okopach, a każda próba wyjścia generowała śmiercionośny ogień karabinów maszynowych przeciwnika.

Nadeszła Wigilia. Brytyjski żołnierz, szeregowy Albert Moren, tak wspominał ten niezwykły czas: To była piękna księżycowa noc, mróz skuł ziemię, było biało prawie wszędzie. Około 7 lub 8 wieczorem było sporo zamieszania w niemieckich okopach. Były oświetlone, sam nie wiem, czym. A potem Niemcy zaśpiewali „Cichą noc”. Cóż za piękna melodia, pomyślałem. To był jeden z najważniejszych dni w moim życiu. Nigdy go nie zapomnę.

Okopy były rozświetlono lampkami i udekorowano choinkami. Do Niemców śpiewających „Stille Nacht” dołączył chór angielskich głosów śpiewających „Silent Night”. Nikt nie strzelał. Żołnierze wrogich armii wyszli naprzeciw siebie i witali się wzajemnie. Składali sobie życzenia, wymieniali się drobnymi podarkami. Niemcy ofiarowali Brytyjczykom piwo, Anglicy rewanżowali się śliwkowym puddingiem. Czas rozejmu wykorzystano także na pogrzebanie poległych, nierzadko we wspólnych mogiłach i przy wspólnych modłach.

Wydarzenia te przeszły do historii jako rozejm bożonarodzeniowy. Josef Wenzel z 16. Bawarskiego Rezerwowego Pułku Piechoty w liście do rodziny napisał: „Jeden podszedł do mnie, od razu uścisnął moją dłoń i przekazał mi kilka papierosów, drugi dał mi pamiętnik, trzeci podpisał się na pocztówce, czwarty zanotował swój adres w moim notesie. Jeden Anglik zagrał na harmonijce ustnej niemieckiego żołnierza, inni tańczyli, jeszcze inni dumnie paradowali w niemieckich hełmach (…). Nie zapomnę tego widoku przez resztę mojego życia”.

Według szacunków historyków w owym nieoficjalnym rozejmie uczestniczyło około stu tysięcy alianckich i niemieckich żołnierzy. Miał on trwać do godziny 8:30 drugiego dnia świąt, jednakże miejscami przedłużył się do Nowego Roku.

Ostatni żyjący uczestnik tych wydarzeń, Szkot Alfred Anderson zmarł w 2005 roku przeżywszy 109 lat.

Krzysztof Wieczorek

krzysztof.wieczorek@wolnadroga.pl

Kategoria:
histor26 wigilia w okopach 1914