Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Parę słów o umieraniu – Felieton Pawła Skuteckiego

Śmierć fascynuje. Inspiruje, także do twórczości. Budzi ruch. Przynajmniej tak długo, aż nie wydarzy się tuż obok, aż nie zabierze kogoś, kogo się kocha. Wtedy zamraża wszystko wokół. Znika cały świat. Zostaje pustka.

Właśnie odeszła moja Mama. Chciałem napisać jakiś mądry felieton o śmierci, o umieraniu, o przeżywaniu żałoby. I przypomniałem sobie, jak Mama przez kilkadziesiąt lat kolekcjonowała moje artykuły. Jak wycinała moje felietony także z „Wolnej Drogi”. I pomyślałem, że może lepiej zostawić tutaj pustą stronę. Żeby jak to puste miejsce przy wigilijnym stole przypominało o tym, że tu i teraz to jedynie wycinek z całości, że najważniejsze bycie z innymi jeszcze przed nami.

Pustka i przemijanie to wszystko, co nas tworzy. Żyjemy wspominaniem i „radzeniem sobie” z dziurami, które w nas zostawiają odchodzący bliscy, kurzące się marzenia, coraz skromniejsze i nieśmiałe plany. Nie potrafimy żyć pełnią życia, bo przecież jak pełne może ono być bez Mamy? Bez Babci?

Wydaje mi się, że poradzę sobie, tak jak poradzili sobie wszyscy inni przede mną i jak poradzą sobie ci, którzy przyjdą później. To nie jest zwyczajna sytuacja, kiedy traci się mamę w wieku prawie 50 lat. Takie sytuacje nie zdarzały się przez tysiąclecia. Korzystamy pełnymi garściami z dłuższego życia, z pokoju, z dobrobytu, ale konsekwencje też nas dopadają – miewamy przekonanie, że tak będzie już zawsze. A tu przychodzi taki dzień, że trzeba się pożegnać z kimś najbliższym. I nie wiemy jak to się robi, nie wiemy co powiedzieć, bo przecież każdy wyraz wydaje się w obliczu śmierci kompletnie nieistotny, niepotrzebny, nieadekwatny.

To będą pierwsze moje takie Święta, pierwsza Wigilia bez Mamy. Niewyobrażalne.

Śmierć wstrząsa wtedy, kiedy jest realna. Świat oparty na mediach, na obrazkach, fotografiach, wielkich tytułach wydaje się światem nierealnym. Setki i tysiące ofiar w Palestynie, na Ukrainie, w Afryce i wszędzie indziej budzą intelektualny ruch, prowokują do dyskusji i zażartych wymian argumentów, także na temat śmierci, ale to jest ruch pozorny, masa dymu, ale ogień się nawet nie tli. To sztuczny dym. Choć bez wątpienia na samym dnie tych medialnych wydarzeń są prawdziwe tragedie, oczywiście. Tyle tylko, że nie mamy do nich żadnego dostępu.

Prawdziwa śmierć przynosi pustkę, która dosłownie huczy w uszach. Pustkę i bezsens. Śmierć skraca język do czasu przeszłego, każda inna konstrukcja wydaje się rozpaczliwie absurdalna. Trzeba żyć dalej, dla bliskich, dla siebie. Ale jak się pozbierać, skoro nikt nas nie uczy ani umierania, ani przeżywania żałoby? Nie potrafimy tego robić. Część okropnie pije, część zamyka się w sobie i ucieka w pracę, w sen, w marzenia, ale trzeba się podnieść! Bo przecież rozpacz jest jedynie wyrazem egoizmu, egocentryzmu – osoba, która odeszła jest już w lepszym świecie, gdzie ból nie ma dostępu. Czego by sobie życzyła Mama? Żebyśmy żyli, żebyśmy realizowali swoje (i Jej!) marzenia. Życie musi trwać.

Najłatwiej jest wszystko rzucić i pogrążyć się w smutku, uzasadnionym smutku. Zamknąć się we wspomnieniach. Żałoba jest doświadczeniem granicznym, powie to każdy psycholog. Doświadczeniem, które skokowo tworzy nową jakość, nowego człowieka. Nie będę już nigdy tym samym Pawłem, który był jeszcze kilka dni temu. Będę inny. Bardziej doświadczony, noszący inny bagaż emocji.

Żałoba polega między innymi na tym, żeby przeżyć żal, ale nie na tym, żeby go zdławić, zinfantylizować, zbanalizować, bo tak przecież rodzą się traumy. Żal, stratę, rozpacz trzeba przeżyć. Prze-żyć. W przeszłości żałoba po stracie rodzica trwała nawet rok. Tyle czasu było potrzeba, żeby się pogodzić ze światem. A dzisiaj? Oczekiwanie jest takie, żeby po dwóch dniach wrócić do pracy. Bo świat nie może długo czekać.

Czasy są bardzo szybkie, należy się błyskawicznie kształcić, w mgnieniu oka zakochiwać i wychodzić z rozpaczy ASAP, bo terminy gonią. A człowiek potrzebuje czasu, żeby wszystko zrobić dobrze, żeby przeżyć i zbudować siebie na solidnych fundamentach.

Życzę Państwu dobrych, radosnych, rodzinnych świąt. Każdemu bliskiemu poświęcajmy uwagę, czas i serce, bo nigdy nie wiemy, czy to nie jest ostatnia okazja żeby okazać miłość. Nigdy nie wiemy, czy za parę chwil świat się nie skończy – ten właśnie świat, który znamy, do którego lekkomyślnie się przyzwyczailiśmy. Świat nie będzie na nic czekał. Podzielmy się opłatkiem i dobrym słowem, podajmy sobie ręce. Nie zmarnujmy żadnej szansy na wspólne przeżywanie czasu.

Paweł Skutecki

 

paweł.skutecki@wolnadroga.pl

Kategoria:
Skuter26 Pawe³ Skutecki