Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-historia

Kolej na historię: Ks. Franciszek Blachnicki – jeszcze jedna zbrodnia bezpieki

Ksiądz Franciszek Blachnicki, w latach siedemdziesiątych założyciel Ruchu Światło-Życie, był solą w oku władzy komunistycznej. Ruch zrzeszał i do dziś gromadzi młodzież, dzieci, studentów, dorosłych, rodziny, osoby świeckie i duchowne. Jego ideą jest budowanie świadomej wiary i ponowna ewangelizacja chrześcijan poprzez spotkania, rekolekcje oraz ożywianie życia wspólnotowego przy parafiach. 

Nic więc dziwnego, że ów program konsolidacji ludzi religijnych nie zyskał przychylności władzy komunistycznej, a wręcz był przez nią oczerniany i zwalczany. We wrześniu 1977 r., w Wydziale IV KW MO w Krakowie został powołany specjalny zespół do rozpracowania ruchu oazowego oraz prowadzenia działań dezinformacyjnych. Osoby związane z aparatem partyjnym PZPR regularnie karmiono wymyślonymi absurdalnymi opowieściami, jakoby podczas spotkań oazowych wpajano młodzieży nienawiść do partii oraz przygotowywano ją do siłowego obalenia władzy. 

Te zarzuty, do złudzenia przypominające obecne oskarżenia, jakie reżim Łukaszenki formułuje wobec Polski trafiały jedynie do ślepo wierzących ówczesnym rządzącym, bądź tych, którym nie chciało się sprawdzać ich wiarygodności. Nic więc dziwnego, że ks. Blachnicki był pod stałą obserwacją Służby Bezpieczeństwa, która z biegiem lat nasilała się, uzyskując swe apogeum po wyborze kardynała Wojtyły na stolicę Piotrową.

Postawa księdza Blachnickiego nie dziwi, bowiem już jako dziesięciolatek w rodzinnym Rybniku angażował się w działalność społeczną i patriotyczną. W 1931 r. wstąpił do drużyny harcerskiej, a po maturze w 1938 r. trafił do Dywizyjnego Korpusu Podchorążych w Katowicach. Walczył w kampanii wrześniowej, do bitwy pod Tomaszowem Lubelskim. 20 września 1939 r. dostał się do niewoli niemieckiej, z której udało mu się zbiec. Po powrocie w rodzinne strony zaangażował się w działalność konspiracyjną. W kwietniu 1940 roku został aresztowany przez Gestapo i wysłany do obozu koncentracyjnego Auschwitz. Spędził tam czternaście miesięcy, z czego dziewięć w kompanii karnej i prawie miesiąc w bunkrze głodowym, w którym potem zginął o. Maksymilian Kolbe. 

We wrześniu 1941 r. został przewieziony do więzień śledczych w Zabrzu i Katowicach. Tam pod koniec marca 1942 r. skazano go za działalność konspiracyjną na karę śmierci poprzez ścięcie. Przebywając pięć miesięcy w celi śmierci przeżył nawrócenie. Było to, jak później wspominał jedno z najważniejszych wydarzeń w jego życiu. Został ułaskawiony 14 sierpnia 1942 roku i wysłany do obozu pracy. Z czasem przenoszono go innych. Wolność odzyskał w kwietniu 1945 r. w obozie w Legenfeld, który wyzwoliła armia amerykańska.

Po powrocie do kraju wstąpił do Śląskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie, gdzie w 1950 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Już od samego początku, w związku z aresztowaniem przez komunistów biskupów diecezji katowickiej zaangażował się w prace tzw. tajnej Kurii, w latach 1952-1956. 

W 1954 r. po raz pierwszy zorganizował Oazę Dzieci Bożych, przeznaczoną dla ministrantów. Rok później, chcąc walczyć z pogłębiającym się alkoholizmem społeczeństwa zainicjował ogólnopolski ruch „Krucjata Wstrzemięźliwości”, co również dla władz było działaniem wywrotowym, gdyż sprzedaż alkoholu w dużym stopniu finansowała budżet państwa. W marcu 1961 r. został aresztowany i skazany na dziewięć miesięcy pozbawienia wolności za „wydawanie nielegalnych druków i rozpowszechnianie fałszywych wiadomości o prześladowaniach Kościoła”. W 1963 r. ksiądz Blachnicki powrócił do organizowania rekolekcji oazowych, które z czasem przekształciły się w Ruch Żywego Kościoła, a następnie, w 1976 r. w Ruch Światło-Życie.

Początkowo w łonie duchowieństwa nie wszyscy biskupi byli zwolennikami jego idei. Sceptyczny był także prymas Wyszyński. Ruch jednak przetrwał i okrzepł dzięki wsparciu kard. Karola Wojtyły, z całego serca popierającego ten pomysł. 

Oczywiście władza komunistyczna nie była nim zachwycona. Ksiądz Blachnicki nadal pozostawał pod stałą obserwacją SB, zablokowano jego karierę naukową, oskarżano o kolportowanie publikacji bez aprobaty cenzury, kontrolowano korespondencję, przeprowadzono w mieszkaniu rewizję, nasiliły się też prowokacje. Ich elementem był choćby biuletyn „Samoobrona Wiary”, adresowany do duchowieństwa i osób związanych z ruchem oazowym, a redagowany przez… oficerów SB.

Stan wojenny zastał ks. Blachnickiego w Rzymie. W kraju groziło mu więzienie, stąd zdecydował pozostać na emigracji. Zamieszkał w Carlsbergu, skąd nadal pomagał emigrantom i współdziałał z opozycją antykomunistyczną. W kraju rozesłano za nim list gończy. Jego działalność stale spędzała sen z powiek agentom wywiadu PRL, Stasi i KGB. W otoczeniu księdza pojawiło się dwoje agentów wywiadu – Jolanta i Andrzej Gontarczykowie, o pseudonimach „Panna” i „Yon”. 

27 lutego 1987 ksiądz Blachnicki nagle zmarł. Początkowo uważano, że przyczyną był zator płucny. Najnowsze śledztwo IPN, w świetle pozyskanych dowodów i zeznań ustaliło, że został otruty. Tym samym jest kolejną ujawnioną ofiarą służb specjalnych PRL.

Krzysztof Wieczorek

krzysztof.wieczorek@wolnadroga.pl

Kategoria: