Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-historia

Kolej na historię: Krzyżyk niespodziany

Pozornie sprawa wydaje się prosta i oczywista. Wielokrotnie temat ów powracał w licznych opracowaniach, a jednak dla wielu pozostaje do dziś źródłem nieporozumień i niezdrowej sensacji.

Nie dalej jak w ubiegłym roku usłyszałem kolejne głosy „świętego” oburzenia na widok krzyżyka niespodzianego, nieco podobnego do hitlerowskiej swastyki, który wyryto obok napisu „Non omnis moriar” na kamieniu upamiętniającym śmierć i miejsce odnalezienia zwłok zasypanego lawiną Mieczysława Karłowicza, polskiego kompozytora i taternika. Obelisk znajduje się na stokach Małego Kościelca w Tatrach, w pobliżu często odwiedzanego szlaku, wiodącego z Murowańca nad Czarny Staw Gąsiennicowy. 

Niestety, znak ten często jest błędnie interpretowany przez mijających go wędrowców, zresztą ten sam symbol można spotkać także na metalowej balustradzie przy schodach wiodących na piętro wspomnianego Murowańca. Miał chronić wędrujących po Tatrach, chronić domostwa oraz sprzyjać osobie, która go nosiła. Najstarsze malowidło, na którym można go odnaleźć liczy sobie co najmniej dziesięć tysięcy lat.

Gwoli przypomnienia – Mieczysław Karłowicz, wprawdzie urodzony w Wiszniewie, na terenie dzisiejszej Litwy, od młodych lat związany był z Tatrami. Poznawał je już jako trzynastoletni młodzieniec. Dość szybko zdobył wszystkie szczyty tatrzańskie atrakcyjne dla ówczesnych turystów: Świnicę, Rysy, Gerlach, Łomnicę, Mięguszowiecki Szczyt i Kościelec, z czego część odwiedził nieuczęszczanymi drogami i samotnie. Niejednokrotnie miejsca, w których bywał znaczył wspomnianym krzyżykiem niespodzianym, swym ulubionym znakiem, wywodzącym się z tradycji hinduskiej, a później także chińskiej, będącym symbolem szczęścia i powodzenia. Znaczył nim także listy do przyjaciół. 

Działał w Towarzystwie Tatrzańskim, publikował artykuły z wędrówek górskich, pasjonował się wspinaczką, jeździł na nartach, fotografował, był jednym z pionierów polskiego taternictwa. Zginął 8 lutego 1909 roku pod lawiną śnieżną podczas samotnej wycieczki górskiej. Paradoksalnie jego śmierć przyczyniła się do powołania i zatwierdzenia przez władze austriackie Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, o którego utworzenie dwa lata wcześniej postulował wspólnie z generałem Mariuszem Zaruskim. 

Wróćmy jednak do pojawiającej się w Tatrach swastyki. W starych chałupach góralskich znak ów można czasami spotkać jako element zdobniczy na belkach stropowych lub starych narzędziach. Co ciekawe – w tym przypadku nie wywodzi się on z tradycji góralskiej, choć górale od dawna znaczyli belki stropowe charakterystycznym równoramiennym krzyżem, niepodobnym jednak do swastyki. Znak ów łączy się z tradycją podhalańską dopiero od czasów Młodej Polski. W tym okresie chętnie inspirowano się zarówno kulturą Orientu, jak i Podhala, stąd też usiłowano znaleźć jakieś ich cechy wspólne. 

Takim elementem okazała się właśnie swastyka, zwana przez górali krzyżykiem niespodzianym. Stała się popularnym symbolem, znakiem pomyślności i powodzenia na Podhalu oraz częściowo w Małopolsce. Prócz Karłowicza chętnie posługiwał się nią Stanisław Witkiewicz i Stanisław Eljasz-Radzikowski. Dobrze się więc stało, że w lipcu 2011 roku w schronisku Murowaniec pojawiła się specjalna tablica, uświadamiająca turystom pierwotne znaczenie tego symbolu, który w Tatrach pojawił się zanim naziści w 1920 roku uczynili z niej godło NSDAP, a następnie symbol państwowy III Rzeszy.

Warto przypomnieć, że swastykę w herbie mieli m.in. Stuartowie, Radziwiłłowie i Borejkowie. Pojawiła się na wybranych banknotach wyemitowanych przez rosyjski rząd tymczasowy w 1917 r. Używało jej fińskie lotnictwo, jeszcze przed wybuchem wojny jako znaku szwedzkiego barona Ericha von Rosena, który w marcu 1918 r. podczas wojny domowej ofiarował armii fińskiej pierwszy samolot. 

W Skandynawii znana była jako atrybut gromowładnego boga Thora. Wśród Słowian symbolizowała Swaroga, boga słońca. Pojawiła się również w 1923 r. na mundurach amerykańskiej 45 Dywizji Piechoty jako odwołanie do indiańskiego znaku pomyślności. Znana była kulturom Majów i Azteków, używano jej również w Japonii. Zdarzało się także w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, że zastępowała krzyż. Jest znany także breloczek w kształcie swastyki ze sloganem: „Pij Coca Colę po 5 centów za butelkę” wyprodukowany w 1925 roku w USA. Wówczas nie był to symbol nacechowany negatywnie, używano go raczej jako swoisty talizman i dobre życzenie. 

Swastyka z wkomponowaną gałązką kosodrzewiny stała się godłem Strzelców Podhalańskich, po części z inspiracji gen. Galicy, który był rodowitym góralem z Białego Dunajca i dobrze znał ten symbol. Nazywano go także „podhalanką” i jako taka została zatwierdzona i wprowadzona do użycia 21 czerwca 1919 roku, na mocy rozkazu Ministerstwa Spraw Wojskowych, choć w praktyce używano jej już od 1913 roku. Pojawiała się na kołnierzach kurtek, peleryn i przy kapeluszach, była też symbolem pamiątkowych odznak pułkowych. Dopiero po II wojnie światowej, czyli od czasu gdy Niemcy hitlerowskie nadały jej jednoznacznie negatywny wydźwięk zastąpiła ją szarotka. 

Co ciekawe – w 1941 roku wielką drewnianą swastykę hitlerowcy umieścili nad Morskim Okiem, na północno-wschodniej ścianie Mnicha. Nie wisiała tam jednak długo, z dyskretną pomocą ruchu oporu i górali ów symbol okupanta oderwał się od skalnej ściany i roztrzaskał na piargach.

Krzysztof Wieczorek

krzysztof.wieczorek@wolnadroga.pl

Kategoria:
histor06 kamieñ kar³owicza