Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-historia

Jacek Rafał Karpiński, ojciec polskiej informatyki

 

W numerze 5/20 „Wolnej Drogi” miałem przyjemność opublikować artykuł o pierwszej polskiej wyprawie w Himalaje, która zdobyła dziewiczy szczyt Nanda Devi East. W skład tej wyprawy wchodzili: Stefan Bernadzikiewicz, Jakub Bujak, Janusz Klarner oraz jej kierownik Adam Karpiński. 2 lipca 1939 r. Bujak i Klarner zdobyli liczący 7434 m n.p.m. wierzchołek, wówczas szósty pośród najwyższych zdobytych przez człowieka. Niestety, dwa tygodnie później na obóz Polaków zeszła lawina, która pogrzebała Bernadzikiewicza i Karpińskiego. Niewielu jednak wie, że Adam Karpiński, inżynier lotnictwa i szef tej wyprawy, swą śmiercią osierocił dwunastoletniego syna Jacka. Jego mamą była Wanda Czarnocka, zapalona narciarka oraz utalentowana lekarka. 

Jacek od wybuchu wojny, jako młody patriota, udzielał się w służbie pomocniczej. Podczas obrony Warszawy był łącznikiem Obrony Przeciwlotniczej w Śródmieściu oraz przenosił meldunki w rejonie ulic Mokotowska – Szopena. W 1941, udając nieco starszego przyłączył się do konspiracji, a wiosną 1942 wstąpił do Szarych Szeregów, gdzie używając pseudonimu „Jacek” oraz „Mały Jacek” zajmował się dywersją i rozpoznaniem w ramach Organizacji Małego Sabotażu „Wawer”. 

Rok później, dodając sobie trzy lata wstąpił do Grup Szturmowych Szarych Szeregów. W piwnicy rodzinnego domu przy ul. Obserwatorów 22 zorganizował strzelnicę oraz magazyn broni, amunicji i materiałów wybuchowych. Był członkiem batalionu „Zośka”, a dokładniej I plutonu „Sad” 2. kompanii „Rudy”. Po wybuchu powstania w nocy 1/2 sierpnia podczas próby przebicia się do Śródmieścia został poważnie postrzelony z pistoletu maszynowego w kręgosłup i miednicę. Szczęśliwie pod opieką lekarzy dotrwał do końca walk. Po wojnie przez rok chodził o kulach, a jeden z pocisków wbitych w kość miednicy pozostał tam na stałe.

Po zakończeniu wojny Jacek Karpiński w ciągu roku zaliczył program liceum i po zdaniu matury podjął studia początkowo na kierunku elektrycznym Politechniki Łódzkiej, by ostatecznie ukończyć je na Politechnice Warszawskiej. Tam, wykazując spory talent zainteresował się radiotechniką, jednak początki jego kariery zawodowej nie były łatwe. 

Dla władz PRL solą w oku była jego powstańcza przeszłość. Pomimo przeszkód skonstruował nadajnik krótkofalowy NPK-2 o mocy 2 kW, który sprawdził się w kontaktach z polskimi ambasadami. Kolejne jego projekty, to maszyna do tworzenia długoterminowych numerycznych prognoz pogody oraz pierwszy na świecie tranzystorowy analizator równań różniczkowych. 

Te osiągnięcia sprawiły, że Polska Akademia Nauk zgłosiła go do ogólnoświatowego konkursu młodych talentów techniki UNESCO. Okazał się jednym z sześciu beneficjentów, co pozwoliło mu na studia w USA. Dwa lata studiował na Uniwersytecie Harvarda i Massachusetts Institute of Technology, gdzie mógł rozwijać swoje pomysły dotyczące budowy mikrokomputera. Jako delegat UNESCO zwiedził wszystkie ważniejsze laboratoria i uniwersytety amerykańskie. W uznaniu talentu otrzymał propozycję pozostania w USA, jednak swe pomysły chciał realizować dla dobra ojczystego kraju. 

Po powrocie w Pracowni Sztucznej Inteligencji w Instytucie Automatyki PAN skonstruował perceptron – maszynę, która potrafiła rozpoznawać obrazy, tekst i wzory rejestrowane przez kamerę. Projekt okazał się na tyle udany, że wzbudził zawiść zwierzchników, co ostatecznie doprowadziło Karpińskiego do rezygnacji z zajmowanego stanowiska. 

Karpiński jednak nie zniechęcił się. Podjął pracę w Instytucie Fizyki Doświadczalnej Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie stworzył komputer KAR-65, mogący wykonywać do 100 tysięcy operacji na sekundę, wielokrotnie szybszy i tańszy od dotychczas stosowanych. Kolejnym krokiem była maszyna K-202, oparta na układach scalonych, mogąca zmieścić się w walizce i wykonująca do miliona operacji na sekundę. Ta konstrukcja okazała się znacznie sprawniejsza niż IBM 5150, komputer skonstruowany w USA dziesięć lat później. Produkowana wówczas we wrocławskich Zakładach ELWRO ODRA-1204 była nie tylko dziesięciokrotnie większa, ale także dwadzieścia razy droższa, trzy razy wolniejsza i potrzebowała dedykowanej klimatyzacji. 

Niestety dzieło Karpińskiego nie wpisywało się w kierunki rozwoju promowane przez naukowców z krajów RWPG, stąd też jego projekt nie zyskał poparcia komisji naukowców decydujących o finansach, którzy stwierdzili, że skoro Amerykanie nie budują takich maszyn, to konstrukcja Karpińskiego nie ma prawa działać. Dodatkowo konstruktor uparcie odmawiał wstąpienia do PZPR, co w efekcie skończyło się wyprowadzeniem go z zakładu przez uzbrojoną ochronę i zniszczeniem skonstruowanych prototypów.

Skutecznie zniechęcony przez system Karpiński porzucił swą pracę i zajął się hodowlą zwierząt pod Olsztynem, a w 1981 r., gdy wreszcie otrzymał paszport, nawiązał współpracę w Szwajcarii ze Stefanem Kudelskim, który zajmował się produkcją magnetofonów. Tam też opracowywał kolejne wynalazki, jednak wskutek braku wsparcia finansowego nie trafiły one na rynek, a on sam stracił dom, przejęty przez bank. 

Do kraju wrócił w 1990 roku. Nie zrobił kariery, choć wielokrotnie miał ku temu okazje. Chciał pracować dla Polski. Kierując się swoiście pojętym patriotyzmem odrzucił propozycje Amerykanów i Brytyjczyków. W swych decyzjach kierował się niezależnością i sercem. Jego upór i ambicja sprawiły, że zyskał miano „ojca polskiej informatyki”. 

Zmarł w Warszawie 21 lutego 2010 roku i tam także został pochowany.

Krzysztof Wieczorek

Kategoria:
histor21