Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Kolejowe opowieści

Kolejowe opowieści: Najdziwniejsze projekty kolejowe

 

Czasami bywa tak, że fantazja osób projektujących samochód, samolot czy pociąg jest posunięta wręcz do granic absurdu. W większości przypadków takie projekty nie wchodzą do seryjnej produkcji, zwyczajnie okazując się w dłuższej perspektywie codziennej eksploatacji problematyczne. Niektóre nie mając wielkiego szczęścia pozostają jedynie na stołach kreślarskich, pozostałe znajdujące się w znacznej mniejszości trafiają do testów. 

Tak się stało w przypadku jednego z najdziwniejszych pociągów nazwanego M-497 Black Beetle „Czarny Żuk”. Amerykańska kolej w latach 50-tych XX wieku przeżywała kryzys. Zmniejszyła się liczba pasażerów, którzy wybierali inne rodzaje lokomocji. Należało więc w jakiś sposób temu zapobiec. 

W 1966 roku zespół projektowy z New York Central Railroad zszokował Amerykanów. Na dachu z przodu lokomotywy spalinowej Budd Rail Diesel Car zamontowano dwa silniki General Electric używane wcześniej w bombowcach B-36 Peasemaker. Przystąpiono do testów. W ich trakcie na trasie z Indiany do Ohio rozpędzona lokomotywa ustanowiła nowy rekord prędkości, osiągając 296 km/h. Jednakże ze względu na ogromne spalanie zrezygnowano z wprowadzenia prototypu do seryjnej produkcji. Sam pojazd w latach 80-tych został zezłomowany.

Znacznie wcześniej, na początku wieku prowadzono prace koncepcyjne nad Gyro Monorail. Był to projekt pociągu poruszającego się na jednej szynie. Było to możliwe dzięki zastosowaniu żyroskopów. Pierwszy projekt został zaprezentowany 8 maja 1907 r. na spotkaniu Royal Soceity w Londynie.

Zainteresowanie projektem wyraził brytyjski rząd, a także urząd ds. Indii. Jako ciekawostkę można dodać, że zainteresowanie projektem wyrażał również Winston Churchill. Projekt uzyskał wsparcie finansowe w wysokości 10.000 funtów. Powstała wówczas maszyna o długości 1,83 m i szerokości 46 cm. W równowadze utrzymywał ją żyroskop o średnicy 127 mm. 

Po raz pierwszy konstrukcję Brennana zaprezentowano na japońsko-brytyjskiej wystawie w White City w Londynie, w 1910 r. Demonstrowany tam pojazd mógł przewieźć 50 pasażerów z prędkością do 20 km/h. Jeden z dwóch egzemplarzy, jakie powstały został zezłomowany, a drugi aż do 1930 roku służył jako schronienie przed deszczem, czy też wiata w jednym z brytyjskich parków.

Później jeszcze wielu konstruktorów starało się wykorzystać żyroskopy w konstrukcji pociągów. Każdy z tych projektów wzbudzał duże zainteresowanie. Jednakże każdy z nich kończył ostatecznie na dużym zainteresowaniu i złomowisku.

Do pomysłu jednoszynowej kolei powraca się również obecnie. W 2020 roku zaprezentowano kolejkę jednoszynową na podstawie prac Brennana. System o nazwie Monocab ma umożliwić obsługę dwukierunkową na jednym torze, ponieważ pojazdy korzystają tylko z jednej szyny. Kabiny, które mają działać autonomicznie na żądanie, są odpowiednio wąskie.

W 1931 r. w Niemczech doszło do pobicia tamtejszego rekordu prędkości na torach. Dokonała tego maszyna o nazwie Schienenzeppelin, która była połączeniem technologii stosowanych w lotnictwie, sterowcach i kolejnictwie. Ta dość dziwaczna maszyna, posiadająca wielkie śmigło miała niemal 26 m długości, 2,8 m wysokości, ważyła 20 ton i miała tylko dwie osie, oddalone od siebie o 19,6 m. Do napędu początkowo wykorzystano dwa sześciocylindrowe silniki lotnicze BMW IV. Wkrótce zamieniono je na jeden dwunastocylindrowy silnik benzynowy BMW VI o mocy 600 KM o pojemności 46 litrów. 

21 czerwca 1931 r. pomknęła z prędkością 230,2 km/h, na linii Berlin – Hamburg, pomiędzy Karstädt a Dergenthin, ustanawiając tym samym rekord dla pojazdów szynowych, który udało się pobić dopiero w 1954 roku. 

Lokomotywy również nie wprowadzono do normalnej produkcji. Problemem było to, co sprawiało, że pojazd był tak charakterystyczny, czyli śmigło, które nieosłonięte mogło doprowadzić do katastrofy. Zamontowane śmigło powodowało również brak możliwości podczepienia wagonów. Tym samym w grę wchodziły również problemy ekonomiczne, gdyż na pokład mogło wejść jedynie 40 pasażerów. Podróż więc stawała się nieopłacalna dla niemieckich kolei. 

Ostatecznie Schienenzeppelin podzielił los wielu innych futurystycznych projektów i wylądował na złomowisku.

Krzysztof Drozdowski

opo02