Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Znaczy… – Felieton Mirosława Lisowskiego

100 lat temu, 11 sierpnia 1922 roku, podpisane zostało tymczasowe porozumienie – w ramach Układu z Rapallo – o współpracy Reichswehry z Armią Czerwoną, a 24 kwietnia 1926 roku zawarto nowy niemiecko-sowiecki traktat o wzajemnej neutralności i współpracy. 

Zgodnie z postanowieniami porozumienia Niemcy zyskali dostęp do rosyjskich urządzeń wojskowych oraz zgodę na produkcję zbrojeniową na terenie Rosji. W ramach współpracy wojskowej udostępniono im także poligony nad Wołgą i Kamą.

 

Ponadto na mocy traktatu Niemcy zaczęły szkolić swoje kadry wojskowe i prowadzić wojskowe prace badawczo-eksperymentalne na terenie Rosji Sowieckiej. Do 1933 roku wyszkolono 200 lotników i nawigatorów niemieckich w Ośrodku Lotniczym w Lipiecku. W Kazaniu Reichswehra miała Szkołę Wojsk Pancernych, w której badano nowe typy czołgów. W Ośrodku Szichany nad Wołgą Niemcy zajmowali się badaniem bojowych środków trujących. Oficerowie sowieccy zaś podwyższali swoje kwalifikacje w Akademii Wojennej w Berlinie. 

Uczelnie wojskowe obydwu państw zaczęły się wymieniać wykładowcami. Swoją wiedzą z Niemcami dzielili się między innymi weterani wojny polsko-bolszewickiej: Michaił Tuchaczewski i August Kork. Natomiast do Rosji jeździli Heinz Guderian i Walter von Reichenau. Niemieccy generałowie pisali regulaminy dla Armii Czerwonej.

W 1926 roku porozumienia z Rapallo zostały rozszerzone traktatem berlińskim. Gwarantował on każdemu z sygnatariuszy, że w razie konfliktu zbrojnego z innymi państwami, partner pozostanie neutralny i nie przyłączy się do ewentualnych sankcji gospodarczych. Układ był dwukrotnie przedłużany w latach trzydziestych. 

We wrześniu 1939 roku odwołanie do niego znalazło się w preambule paktu Ribbentrop-Mołotow, który sankcjonował podział Polski.

Pewnie wielu uzna, że brzmi to jakoś znajomo. No i nie jest jakby a propos obecnej sytuacji na wschodzie Europy. I że zbieżność jest oczywiście (!) zupełnie przypadkowa.

A nadto piszę o tym, by po raz kolejny wskazać, że ani ci ze wschodu, ani ci z zachodu nigdy nie zarzucą swoich bliskich relacji gospodarczych i politycznych… A że wojna jest tylko kontynuacją polityki innymi środkami…

Warto jeszcze dla porządku przypomnieć, że po 1918 roku Niemcy i Rosja znalazły się na marginesie europejskiej polityki. Pierwsze z państw zostało obarczone odpowiedzialnością za wybuch wojny i obłożone olbrzymimi reparacjami. Spora część jego terytoriów przeszła na rzecz sąsiadów: Francji, Polski, Czechosłowacji, Belgii i Danii. Niemcy mogli mieć jedynie 100-tysięczną armię, w dodatku pozbawioną broni pancernej, samolotów bojowych oraz okrętów podwodnych. Z kolei w Rosji po dojściu do władzy bolszewików rozpętała się kilkuletnia wojna domowa. 

A zatem znów mogli sobie pomóc. Tak zresztą czynią i obecnie. Bo czymże jest działanie Niemiec i ich kanclerza? Robią wszystko, aby nie daj Boże nie urazić swojego kamrata na Kremlu.

Lista przedziwnych zachowań jest tak duża, że nie starczyłoby czasu i miejsca na ich wymienienie.

Ja tylko ponownie zaapeluję o rozwagę i niech wybrzmi mocno przestroga: Niemiec zawsze będzie Niemcem, a rusek ruskiem. 

Przypisywane Winstonowi Churchillowi słowa: „Niemcy powinno się bombardować co 50 lat, profilaktycznie, bez podania przyczyn” może nie oddają stanu mojego ducha, ale jest coś na rzeczy… Znaczy rzeszy… IV-tej!

A co do sowietów, to kraj duży, to i z tym bombardowaniem byłby kłopot… Ale technika ich taka, że już Ronald Reagan wskazał drogę – trzeba technologicznie zadusić imperium zła.

Polska zawsze mogła się czuć zagrożona, kiedy dochodziło do zbliżenia Niemiec i Rosji. Wątpliwości co do tego nie miał Józef Piłsudski, który w czerwcu 1922 roku podczas posiedzenia Rady Gabinetowej stwierdził: „Traktat z Rapallo powinien był zerwać resztę łusek z oczu. Istnieje rosyjsko-niemieckie sprzysiężenie skierowane przeciw Polsce”.

A współcześnie…? Niby jesteśmy z Niemcami w Unii Europejskiej i NATO, ale to Berlin, wraz z miejscowymi pomagierami, chce Polskę ustawić na odpowiednie tory… Für Deutschland.

Już Wergiliusz przestrzegał: „Timeo Danaos et dona ferentes” („Obawiam się Greków, nawet gdy niosą dary”). I tak należy postrzegać i Niemców, i Związek Europejskich Republik Radzieckich, dla niepoznaki zwany Unią Europejską, ze stolicą w Berlinie (znaczy w Brukseli).

Bo cóż ta UE teraz czyni? Ni z gruszki, ni z pietruszki głosem – a jakże! – kanclerza Scholtza ogłasza światu, że Litwa, to sobie może… 

To „sprawą Unii Europejskiej jest ustalenie niezbędnych ram i zasad transportu towarów z Rosji do Kaliningradu”. I że „mamy tu do czynienia z ruchem między dwiema częściami Rosji, więc transportu towarów nie należy traktować jako rosyjskiego importu, ale jedynie tranzytu z jednej części Rosji do drugiej”.

Brawo ten pan! Można by jeszcze wspomnieć o budowie korytarza eksterytorialnego… A nawet dwóch – drugi przez przesmyk suwalski. 

Rapallo wiecznie żywe!

pastedGraphic.png

Kategoria:
Mirosław Lisowski